Małgorzata Tlałka-Długosz, fot. 1987, domena publiczna
Źródło: Ski 87
Fotografia przedstawiająca Małgorzata i Dorota Tlałka - narciarskie siostry, uznane za zdrajczynie
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: POL-001948-P/160533

Małgorzata i Dorota Tlałka - narciarskie siostry, uznane za zdrajczynie

Identyfikator: POL-001948-P/160533

Małgorzata i Dorota Tlałka - narciarskie siostry, uznane za zdrajczynie

W pierwszej połowie lat 80. polskie narciarstwo alpejskie było kobietą. Siostry bliźniaczki z Zakopanego, Dorota i Małgorzata Tlałkówny, wkroczyły do światowej czołówki. A potem władze i prasa uznały traktowały je jak powietrze…

Doroty największy sukces
14 grudnia 1984 roku w Madonna di Campiglio, niewielkim włoskim miasteczku, zamieszkiwanym obecnie przez siedemset osób, trwały zawody w slalomie specjalnym, rozgrywane w ramach Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Warunki były trudne, śnieg padał bezustannie. Po pierwszym przejeździe wysoką, bo trzecią pozycję zajmowała Polka. Byłą nią Dorota Tlałka i jeszcze tego samo dnia przeszła do historii biało-czerwonego narciarstwa.

Przed decydującym przejazdem prowadziła Perrine Pellen z Francji. Druga odsłona w wykonaniu zakopianki była perfekcyjna. Pojechała odważnie, brawurowo wręcz, a czas 1:47,90 pozwolił na objęcie prowadzenia. Nie oddała go już do końca rywalizacji i tym samym została pierwszą Polką i drugim reprezentantem kraju w ogóle, która zwyciężyła w zawodach zaliczanych do prestiżowego Pucharu Świata. Wcześniej, w 1972 roku, w męskich zmaganiach wygrywał Andrzej Bachleda-Curuś. Gdy emocje opadły mówiła dziennikarzom:

„To fantastyczne, ale muszę przyznać, że sukces przyszedł w chwili, kiedy najmniej się tego spodziewałam. Pełen pojechała w pierwszym przejeździć znakomicie i nie mogłam sobie wyobrazić że można ją wyprzedzić. Ostateczny wynik przeszedł moje najśmielsze oczekiwania”.

Pechowo druga…
16 stycznia 1983 roku. Schruns w zachodniej Austrii gościło najlepsze alpejki świata. W sumie na starcie pojawiły się 103 zawodniczki. Wśród nich Polki: Ewa Grabowska, wspomniana wcześniej Dorota i jej siostra bliźniaczka - starsza ledwie o pięć minut - Małgorzata. Pogoda nie sprzyjała dobrym przejazdom. Ale nie wypadku Biało-Czerwonych.

Małgorzata Tlałka po premierowym przejeździe slalomu specjalnego była pierwsza! Spełniła się przepowiednia trenera sióstr, Andrzeja Kozaka, który twierdził, że są gotowe do nawiązania walki z czołówką świata. Druga jazda Polki też była dobra, ale w górnej części stoku przytrafił się błąd. Kosztował Małgorzatę utratę prowadzenia na rzecz Austriaczki Kronbichler. Przegrała niewiele, o 0,19 sekundy… A wiele lat później mówiła o tym „pechowym” drugim miejscu tak:

„W Austrii w Schruns Anni Kronbichler, która wygrała, powinna zostać zdyskwalifikowana. Ja byłam wtedy druga. Wówczas nie było takich możliwości poglądu i analizy jak teraz”.

Czas pokazał, że te dwa starty zarówno dla Doroty, jak i Małgorzaty, były najlepszymi w sportowej karierze. W latach 80. siostry Tlałkówny były bowiem narciarskim towarem eksportowym PRL-u.

Talenty czystej wody
Na świat przyszły 27 kwietnia 1963 roku w Zakopanem, w bardzo usportowionej rodzinie. Tata, Jan, był niegdyś świetnym panczenistą, bijącym rekordy kraju na 5 czy 10 kilometrów. Mama, Stanisława, biegała na nartach. I to na tyle dobrze, że powoływano ją do reprezentacji.

O Dorocie i Małgorzacie pisano już w 1979 roku. Liczyły raptem szesnaście wiosen, a już z powodzeniem rywalizowały na krajowym seniorskim podwórku, choćby w Pucharze Polski rozgrywanym na Skrzycznem. Narciarstwa uczyły się w WKS Legii Zakopane, pod okiem trenera Stanisława Gogólskiego, potem Andrzeja Kozaka czy Tadeusza Kaima. Talent miały wielki…

Na początku lat 80. zauroczyły kibiców. Mimo że w Polsce narciarstwo od zawsze było sportem bardzo popularnym, uprawianym przez miliony, to natura i warunki treningowe odbiegały od tych, które mieli alpejczycy z Austrii, Włoch, Francji czy choćby byłej Jugosławii. Siostry Tlałkówny, jakby na przekór, wjechały do światowej czołówki. Były młode, przebojowe i odważne.

Na początku roku 1982 obie prezentowały się fenomenalnie. Dorota zanotowała kapitalny występ w mistrzostwach świata w austriackim Schladming, gdzie w slalomie specjalnym zajęła czwarte miejsce. Do podium zabrakło 0,2 sekundy. Narciarki wyjeżdżały za granicę, choć w kraju trwał stan wojenny. Ale władzom sportowe sukcesy były na rękę. Można było na nich budować przyjazną państwu retorykę. Dlatego bliźniaczki wyjeżdżały bez przeszkód.

Po wspomnianych mistrzostwach zdolną Dorotę zabrano na konferencję prasową.

„Jestem bardzo zadowolona z czwartego miejsca wywalczonego dzisiaj, oczywiście wołałabym medal, ale najważniejsze jednak jest to, że zrobiłyśmy z siostrą w tym sezonie duże postępy” - mówiła. Nie mogła przewidzieć, że kolejny rok będzie jeszcze lepszy!

W ciągu całej kariery Dorota Tlałka pięciokrotnie meldowała się na podium zawodów Pucharu Świata. Trzy razy była trzecia (Montgenèvre, Les Diablerets, Bad Gastein), raz druga (w Oslo) i raz wygrała, we wspomnianym na początku Madonna di Campiglio.

Jej siostra podiów zaliczyła więcej, bo osiem (pięć razy trzecie miejsce, trzy razy drugie). Nigdy jednak nie zwyciężyła. Małgorzata, pytana o to, czy kiedykolwiek zazdrościła bliźniaczce tamtego dziejowego triumfu mówiła:

„Na szczęście tak się rodzicom udało nas wychować, że jedna drugiej nie zazdrościła sukcesów. Wręcz przeciwnie - sukces jednej motywował drugą. Pokazywał, że się da. My jeździłyśmy bardzo podobnie, bardzo równo na wszystkich sprawdzianach. Wiedziałyśmy, że jesteśmy dwie i mamy większe szanse, żeby Tlałka dobrze zjechała”.

O włos od medalu!
W trakcie igrzysk w Sarajewie siostry wymieniano wśród kandydatek do medalu w slalomie specjalnym. Na stokach Jahoriny, w gęstej mgle i przy kiepskiej widoczności, Małgorzata jechała bardzo dobrze. Do sensacyjnej zwyciężczyni, 19-leteniej Włoszki, Paoli Magoni straciła 1,5 sekundy, do brązowego medalu - 0,43 sekundy. Do dzisiaj jest to najlepszy start polskiej narciarki na igrzyskach olimpijskich.

W Sarajewie siostry Tlałkówny miały pecha. Dorota w pierwszym przejeździe zgubiła gogle i wypadła z trasy. Małgorzata startowała ze skaleczoną wcześniej dłonią. Jeszcze przed startem, w domowym zaciszu, schodziła bowiem do spiżarki po przetwory. Upadła, niosąc w rękach słoiki. Jeden z nich pękł i mocno pokaleczył jej dłoń.

Nieszczęśliwy splot wydarzeń potwierdzają słowa trenera, Andrzeja Kozaka, który powiedział później:

„Dla mnie Gośka jest bohaterką, startowała z kontuzjowaną ręką, słyszałem jak na starcie syknęła z bólu. Szóste miejsce nas oczywiście nie zadowala; choć jest to najwyższa lokata polskiej alpejki w igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata. Miałem po sezonie zrezygnować z pracy w reprezentacji, ale teraz obudziła się we mnie sportowa złość. Musimy jeszcze pokazać, że potrafimy wygrywać!”.

Życie napisało inny scenariusz…

Afera francuska
W 1985 roku gruchnęła wiadomość, że siostry wyjechały do Francji. Dorota wyszła tam za mąż za Christiana Mogore, zyskała przy tym francuskie obywatelstwo i możliwość trenowania oraz startu w tamtejszych barwach. Małgorzata, nie chcąc rozstawać się z Dorotą, zawarła fikcyjny związek z bratem Christiana. Później francuski związek przedstawił je, jako reprezentantki swojego kraju. Bliźniaczki twierdziły, że za granicą będą miały szansę na lepsze treningi. Szanse na rozwój. Za to władze państwowe i działacze traktowali je jak zdrajczynie, zresztą jak każdego obywatela, który ośmielił się opuścić Polskę Ludową i ruszyć za Odrę. Do tego wyjazd za granicę czy zmiana sztabu szkoleniowego sprawiała, że część osób w PZN „bała się o swoje stołki”. Tak przynajmniej twierdziły narciarki.

„Nie miałyśmy wyjścia. Polska się na nas obraziła. Pamiętam, jak polscy działacze przyjechali na zawody i widząc, że jesteśmy zgłoszone jako Polki, doprowadzili do tego, że zostałyśmy wycofane. Bo pokazali, że oni takich reprezentantek nie zgłaszali i takich nie mają. Przez półtora miesiąca byłyśmy w treningu i w gotowości do startów, a startować nie mogłyśmy”.

W rodzimej prasie wrzało. Z bohaterek stały się bliźniaczki osobami niepożądanymi. Jedna z opinii głosiła:

„Tlałkówny, powinny zostać przez PZN zdyskwalifikowane i ponieść wszelkie skutki, wynikające z nałożenia dyskwalifikacji. Przemawia za tym, mówiąc językiem dyplomatycznym, nasza racja stanu. Tak, jak racja, stanu przemawia za odebraniem paszportów uciekinierom z kraju”.

I faktycznie 14 grudnia 1985 roku na posiedzeniu PZN w Bielsku-Białej działacze podjęli jednogłośną uchwałę, by urodzone w Zakopanem narciarki zdyskwalifikować na rok i pozbawić możliwości startu w reprezentacji. Na stoki wróciły, ale jeżdżąc już dla „Trójkolorowych”. W tych barwach wystartowały na igrzyskach w Calgary. Małgorzata była 19. w slalomie gigancie. Dorota 8. w slalomie specjalnym. Przy okazji igrzysk stale „wbijano szpileczki” siostrom. Pisano o nich ironicznie, niekiedy z pogardą. Podkreślając przy tym, że nasze narciarstwo bez nich wcale nie traciło. W czasie zmagań olimpijskich w „Trybunie Robotniczej” kwestionowano nawet legalność startu Doroty i Małgorzaty:

„Jak to się stało, że siostry Mogore mogły były startować w barwach nowej, wybranej przez siebie ojczyzny, a Kinshofer która wyszła za Holendra i pragnęła reprezentować Holandię zdobyła medal dla RFN? Czy pierwszych nie obowiązywał przepis, że na olimpiadzie można reprezentować tylko jeden kraj?”.

Były ziarnkiem grochu, na którym chciano się wyspać. Narciarska afera przycichła, gdy doszło do zmian ustrojowych. Od 1989 roku nie traktowano narciarek, jak persona non grata. Małgorzata zdecydowała się wrócić do Zakopanego. Był rok 1993, gdy znów zamieszkała w ojczyźnie. Dziś działa charytatywnie, założyła fundację i promuje sport wśród niepełnosprawnych. Dorota pozostała we Francji. Obie otrzymały w 2019 roku odznaczenia państwowe. A tych nie przyznaje się przecież zdrajczyniom…

Bibliografia i archiwalia:
  • „Madonna di Campiglio szczęśliwe dla rodziny Tlałków" w: Gazeta Krakowska. 1984, nr 299 (15/16 XII), 1-2.
  • D. Lutostański, „Wzięła fikcyjny ślub z bratem męża siostry, żeby startować dla Francji" w: https://przegladsportowy.onet.pl/sporty-zimowe/narciarstwo-alpejskie/polka-wziela-fikcyjny-slub-z-francuzem-teraz-pomaga-niepelnosprawnym/kkxp657 (dostęp: 30.10.2023 r.)..
  • Ł. Jachimiak, „Małgorzata Tlałka tłumaczy: Nie miałyśmy wyjścia. Polska się na nas obraziła" w: https://www.sport.pl/zimowe/7,79229,26939508,polska-sie-na-nas-obrazila-nie-mialysmy-wyjscia-malgorzata.html (dostęp: 30.10.2023)..
  • „Pogrom faworytek w Rajskiej Dolinie" w: Gazeta Krakowska. 1984, nr 42, 7.
  • „Od środy do środy" w: Nowiny, 1985, nr 52.
  • „Dobrze było, Kaśka!" w: Trybuna Robotnicza, 1988, nr 47, 8.
Opracowanie:
Tomasz Sowa
rozwiń

Projekty powiązane

1
  • Katalog poloników Zobacz