Licencja: domena publiczna, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie
Fotografia przedstawiająca Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie
Fotografia przedstawiająca Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie
Fotografia przedstawiająca Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000100-P/135269

Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie

Lwów | Ukraina | obwód lwowski | rejon lwowski
ukr. Lwiw (Львів)
Identyfikator: DAW-000100-P/135269

Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie

Lwów | Ukraina | obwód lwowski | rejon lwowski
ukr. Lwiw (Львів)

W artykule znajdują się informacje na temat teatru polskiego we Lwowie, który swoją siedzibę zawdzięcza hrabiemu Stanisławowi Skarbkowi. Miał on według artykułu przeznaczyć cały swój majątek na utrzymanie domu sierot i ubogich, zaś te aktywa połączył ściśle z teatrem lwowskim. W tekście wskazane są też rozliczenia finansowe między teatrem a domem sierot, różnice między utrzymaniem teatru polskiego a niemieckiego, a także kwestie artystyczne i konflikty aktorów z samym Skarbkiem. (Źródło: „Tygodnik Illustrowany”, Warszawa 1861, T:3, s. 128-129., za: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego).

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu.

 

Teatr im. Stanisława Skarbka we Lwowie.

 

Teatr polski we Lwowie był przez długie lata tułaczem. Dzielne kierownictwo dwóch ludzi, którzy z rzadkim uzdolnieniem artystycznym i literackim łączyli najszlachetniejsze usposobienia obywatelskie: Bogusławskiego i J. N. Kamińskiego, zapewniło teatrowi, pomimo nieprzyjaznych okoliczności, nie tylko byt, ale nawet niepoślednie powodzenie. Niezawodną jest rzeczą, a teatr polski we Lwowie jest tego dowodem, że potrzeby umysłowe narodu wywołują istnienie pewnych instytucji; z drugiej strony zaś utrzymywanie usilne i dzielne tych instytucji podnieca i ożywia te potrzeby, zwłaszcza jeżeli instytucja utrzymuje się na tej stopie, iż zawsze o krok lub parę kroków wyprzedza potrzebę. Teatr Bogusławskiego, a później Kamińskiego, czyniąc zadość wykształceniu publiczności, przedstawiał sztuki lekkie i krotochwilne; lecz nie omieszkał przeplatać ich przedstawianiem poważnych, klasycznych dramatów i tragedii, nie zrażając się bynajmniej tym, że znaczna część publiczności zrazu z niewielkim ich słuchała zajęciem i nie dosięgała wykształceniem wysokości dzieła. Rychło też obudziło się zamiłowanie, a nawet zapał dla sztuki dramatycznej tak wielki, że towarzystwo aktorów zaczęło się uzupełniać amatorami i wzmocniło się z czasem pięknym zastępem miłośników, którzy poczuwszy w sobie niepospolite zdolności, przenieśli się z szeregu widzów na deski sceniczne. Co większa: duch zamiłowania do zawodu, który w naszych stosunkach był bezsprzecznie pewnym rodzajem służby publicznej, a nawet jedynym prawie, obok niezbyt świetnie wówczas stojącej literatury naszej, ogarnął tak dalece młode umysły, że z klas oświeceńszych: urzędników i młodzieży akademickiej, pełnej nadziei skądinąd, rekrutował się zastęp artystów. A gdy władze rządowe, niechętne rozwo owi tak ważnej w ówczesnych stosunkach instytucji, zarząd książę Karol Jabłonowski, jako kurator wyznaczony aktem fundacyjnym i testamentem. Książę rachunków nie składał i administracja jego była do tego stopnia zaniedbana, że posłużyła za pretekst do kroku nieprawego, tj. do usunięcia nie tylko ks. Karola Jabłonowskiego od zarządu, ale oraz i następców jego, fundacją i testamentem oznaczonych, z których najbliższym jest hr. Fryderyk Skarbek. Wprawdzie władze rządowe, niechętne rozwojowi tak ważnej w ówczesnych stosunkach instytucji, postawiły młodym ochotnikom artystycznego zawodu alternatywę: by wybierali między urzędem lub innym zawodem, a sceną — poświęciło wielu z nich widoki pewnej, a może i świetnej kariery, dla chwiejnej i zawodnej kolei aktora. Z pomiędzy dawnych współzawodników sceny amatorskiej, widzieliśmy doniedawna niektórych piastujących wysokie urzędy, podczas gdy inni stali się dziś przewodnikami sceny polskiej. Z grona tych miłośników wyszli dzisiejsi dyrektorowie teatru: Nowakowski i Smochowski. Teatr tedy, tak piękne rokujący nadzieje i zjednujący sobie tak ważne w kraju stanowisko, był przez długi czas tułaczem. Wreszcie umieszczono go stale w urządzonym na to gmachu miejskim, przebudowanym z dawnego klasztoru. Towarzystwo artystów dramatycznych utrzymywało się samo; był to rodzaj rzeczypospolitej, wspólne przedsiębiorstwo aktorów samych, które chociaż nieświetne przynosiło korzyści, nie żyło przecież kosztem żadnej innej instytucji, nie szukało nigdzie wsparcia i nie doznawało go też nigdzie, prócz w udziale publiczności. Niemal największej świetności polskiego teatru rozpoczął Stanisław hr. Skarbek na placu „niskiego zamku” budować teatr na wielkie rozmiary, jedną z największych budowli we Lwowie. Właściwy gmach teatralny jest otoczony ogromnym trzypiętrowym domem, gdzie znajdują się pomieszkania dla artystów, mnóstwo składów, sklepy i kawiarnia. Istnienie teatru zabezpieczył hrabia Skarbek przywilejem uzyskanym na lat 50, który dano wszelako tylko pod warunkiem nierozdzielnie z polską sceną teatru niemieckiego i opery niemieckiej. Polski teatr został nawet względem niemieckiego upośledzonym co do liczby przedstawień. Wszystkie swoje dobra zapisał na tę fundację i połączył z nią teatr lwowski tak ściśle, że wszystek czysty dochód z niego winien być obrócony na korzyść tej fundacji zwanej Drohowyżką, od Drohowyża, gdzie dom sierot i ubogich ma być wzniesiony. Stąd wynika warunek, wyraźnie zresztą zastrzeżony, że teatr winien być zwinięty, jeżeliby nie przynosił korzyści zakładowi drohowyżskiemu. Ponieważ taki stosunek teatru do zakładu drohowyżskiego wpływa stanowczo na losy jego, więc muszę dotknąć pokrótce strony finansowej teatru, nim przystąpię do artystycznej. Pod względem finansów zachodzi wielka różnica między teatrem polskim a niemieckim. Póki Skarbek żył, zostawał cały zarząd w jego ręku; niewiadomo tedy, aż po rok śmierci jego, tj. 1848, ile polski teatr przynosił zysku lub straty; to pewna jednak, iż na niemieckim teatrze tracił. Po jego śmierci objął zarząd książę Karol Jabłonowski, jako kurator wyznaczony aktem fundacyjnym i testamentem.Książę rachunków nie składał i administracja jego była do tego stopnia zaniedbaną, że posłużyła za pretekst do kroku nieprawego, tj. do usunięcia nie tylko ks. Karola Jabłonowskiego od zarządu, ale oraz i następców jego, fundacją i testamentem oznaczonych, z których najbliższym jest hr. Fryderyk Skarbek. Wprawdzie i jest hr. Fryderyk Skarbek wyznaczony na wypadek śmierci księcia Karola Jabłonowskiego, ale też usunięcia go od zarządu jest względem instytucji cywilną śmiercią kuratora. Administracją teatru i zakładu drohowyżskiego zaprowadzono z ramienia rządu. Odtąd wiadomy jest dokładnie stan finansów jego, bo administracja zasiła corocznie rachunki swoje. Z czasów zarządu ks. Karola Jabłonowskiego, wiadomo tylko, że przedstawiał w r. 1849 potrzebę rozwiązania teatru niemieckiego, z powodu iż nadwyrężał fundusze tej instytucji, bo przynosił tylko straty, a obowiązek utrzymywania mógł się dopełniać jedynie kosztem teatru polskiego i zakładu drohowyżskiego. Czy z tego, czy z innego powodu, niewiadomo, został książę Karol Jabłonowski usunięty: dosyć, że objęła po nim administracja rządowa wiele długów, których umorzenie było oczywiście najpierwszem jej staraniem.
Dochód teatru niem. pol.
1850 - 141,000 złp. - 122,000 złp.
1851 - 140,000 złp. - 121,000 złp.
1852 - 139,000 złp. - 96,000 złp.
1853 - 75,000 złp. - 40,000 złp.
1854 - 125,000 złp. - 127,000 złp.

Wydatek na teatr niem. pol.
180,000 złp. - 116,000 złp.
172,000 złp. - 108,000 złp.
156,000 złp. - 88,000 złp.
95,976 złp. - 48,898 złp.
175,953 złp. - 51,168 złp.

Było więc na niemieckim ciągu po 32,000 złp. rocznie, na polskim zaś zysku w przecięciu po 19,000 złp. rocznie. Największą stratę wyrządził teatr niemiecki funduszom zakładowym w r. 1854 (50,953 złp.); największy był w tymże samym roku zysk z teatru polskiego (75,832 złp.). W tym właśnie roku (1854) podała administracja wniosek do wyższych władz, aby polski teatr zwinąć, gdyż utrzymuje się kosztem zakładu drohowyżskiego. Wniosek ten stanowi jedną z epok w dziejach administracji teatru; pierwszą był wniosek ks. Karola Jabłonowskiego o zwinięcie teatru niemieckiego, po czym usunięto go od kurateli; drugą - wniosek nowej administracji o zwinięcie teatru polskiego, po czym postanowiono teatr wydzierżawić. Na polski znaleźli się przedsiębiorcy, na niemiecki żaden się nie trafił. Odtąd wypadł z wykazu dochodów i wydatków teatralnych teatr polski. W 1855 r. znajdujemy już tylko teatr niemiecki w tych wykazach, z dochodem 66,000 złp., a wydatkiem 104,000 złp., i tak co roku, z coraz niekorzystniejszymi zmianami, do tego stopnia, że w roku 1859 dochód wynosił wprawdzie 120,000 złp., lecz wydatek na scenę niemiecką wzrósł do 283,500 złp., niedobór zatem wynosił 163,000 złp., który pokryto z funduszów drohowyżskich. Dochód więc teatru niemieckiego stanowi mniej niż siódmą część całkowitego dochodu fundacji Skarbkowskiej (wynoszącego w 1859 r. 884,000 złp.); wydatek zaś wszystkich wydatków (wynoszących w 1859 r. 636,000 złp.).
Przechodząc do artystycznej strony skarbkowskiego teatru, muszę przypomnieć, że Skarbek zastał przy otworzeniu go dla publiczności w r. 1842 scenę polską w ręku towarzystwa polskich artystów, które stanowiło pod dyrekcją J. N. Karaibskiego niejako rzeczpospolitą, a składało się z ulubionych członków, między którymi wielu było istotnie celujących, jako to: Pensa, Nowakowski, Smochowski, Starzewscy oboje, Budkiewiczowie oboje, Słoński, Rejmers, Kamińska (żona Jana Nepomucena), Rutkowska. W gronie tych rozpoczęli inni swój byt, stanowią ozdobę naszej sceny, jak: Aszpergerowa, lub z obcych, jak Dawison. Teatr tak złożony, przeszedł pod monarchiczną władzę Skarbka. Ztąd wynikło niejedno nieporozumienie i niesnaski między artystami a Skarbkiem, które oddziaływały na publiczność, lecz zawsze na korzyść artystów, a nie Skarbka. Przez pierwsze dwa lata była i publiczność zadowoloną, i w składzie sceny panowała zgoda. Towarzystwo polskich aktorów przeszło prawie zupełnie do skarbkowskiego teatru; gmach sam świeższy i piękniej urządzony niż Lwowianie przyzwyczajeni byli widywać teatr; nareszcie rozpoczęcie przedstawień celującymi sztukami, wszystko to usposobiło publiczność bardzo dobrze dla teatru i zjednało mu powodzenie. „Ślubami panieńskimi” A. Fredry rozpoczęto polskie przedstawienia w nowym teatrze. Niezrównany w roli Gustawa - Bensa, w roli Albina - Smochowski Mniej celujący, byli jak stworzeni dla tej sztuki, lub sztuka dla nich. Bensy zabrakło wkrótce, a nie zdo­byto się nawet na postawienie mu nagrobka, tylko „Si ubić panieńskie”, które pozostaną zawsze klejnotem w repertuarze polskim, są dla tych, co Bensę w nich widzieli, zawsze cennym wspomnieniem jego artystycznych zalet i zasług. To samo da się powiedzieć o innych aktorach i sztukach, a przed innymi o Nowakowskim i Smochowskim, jako Raptusiewicz i Milczek, w tej jedynej w swoim rodzaju ozdobie polskiej dramaturgii. „Zemsta” zostanie „Zemstą”, póki sceny polskiej stanie, ale drugiego Nowakowskiego na Raptusiewicza a Smochowskiego na Milczka nie znajdziesz. Jeżeli kiedy był usprawiedliwiony ten galicyzm, że aktor tworzy rolę, to w tym razie. Nie obca to rzecz w dziejach dramaturgii, że autor z aktorem uzupełniają się najdoskonalej wtedy, gdy się twórczość jednego ze sztuką drugiego pożeni. Taki stosunek zachodzi między Fredrą a kilkoma aktorami tutejszej sceny. Niektóre role w jego sztukach są jakby umyślnie dla nich pisane, jakby ich miał przed oczyma, pisząc je, a oni jak stworzeni dla tych ról. Do takich należy Latka w „Dożywociu” (rola Nowakowskiego). Przyznawali tę wysoką zaletę naszym aktorom pierwszorzędni aktorowie scen obcych, między innymi wiedeńskiego Burgtheater, który niedawno należał do celujących na całą Europę. Bensa, Nowakowski, Smochowski, Kamińska, Starzewska, byli wtedy podporami teatru; Kamiński, ich mistrz, już nie występował wtedy. Mieli inni pojedyncze role, w których byli niezrównani, np. Budkiewicz w roli organisty w „Krakowiakach i Góralach”, albo Starzewski w Papkinie. Butkowska została dotychczas celującą w roli starych pretensjonalnych panien, pań i ludowych rolach gospodyń. Starzewską zastąpiła i przewyższyła dziś Aszpergerowa; obok Butkowskiej stoi, a w wielu rolach celuje nad nią, Hubertowa. Korzeniowski był drugim autorem, który, później niż Fredro, wzbogacił repertuar naszego teatru. „Piąty akt”, „Żywi i umarli”, „Żydzi”, „Stary mąż” i inne sztuki jego odbyły tu swój chrzest sceniczny, i lwowskiemu teatrowi należy się zaszczyt wprowadzenia na widownię tych dwóch pierwszych dramaturgów naszych. Po dwóch latach świetności, nastąpił peryod chylenia się teatru ku upadkowi. W roku 1841 usunął Skarbek z grona artystów kilku ulubieńców publiczności, z powodów finansowych; nawet Nowakowskiego spotkał ten los. Fredro zamknął tekę swoją, w skutek stronniczych krytyk, zaczepiających go ze strony barwy politycznej, zamiast oceniania wartości literackiej. Stało się to z równą szkodą dla sceny, jak dla literatury. Korzeniowski tylko ożywiał repertuar nowymi sztukami. „Fabrykant”, „Karpaccy górale”, „Panna mężatka”, „Okno na pierwszem piętrze”, były w tym peryodzie jedynymi oryginalnymi sztukami, jakie przedstawiano. Publiczność zaczęła głośno sarkać na Skarbka, a główną tego przyczyną było usunięcie kilku aktorów. Zarzucono mu skąpstwo, przestano uczęszczać do teatru, przez co powodzenie jego jeszcze bardziej było narażone. Wtedy Skarbek wyjednał dla sceny polskiej wsparcie od stanów galicyjskich, wynoszące 16 000 złp. rocznie, i przedłożył rządowi projekt do urządzenia emerytury dla artystów, który dopiero w r. 1854 zatwierdzenie uzyskał. Oddalonych artystów starał się Skarbek zastąpić nowymi, ale żaden z nich nie utrzymał się na scenie dłużej niż dwa lata. Po ubyciu Bensy, Nowakowskiego, Kamińskiej, Starzewskiej i innych, jaśnieją podtenczas w teatrze Smochowski i Aszpergerowa. Dawison pojechał szukać na obcych scenach uznania swego talentu, którego mu tu odmówiła krytyka, służebna zazdrosnym współzawodnikom. Ten stan podupadania teatru polskiego trwał do r. 1848, t. j. do śmierci Skarbka. Książę Karol Jabłonowski objął, jako dziedziczny kurator, zarząd teatru i wziął się raźnie do podniesienia go. Na operę łożył wiele, może zanadto; za to chciał rozwiązać dramat niemiecki. Do polskiego teatru poprzysyłał, oprócz przywrócenia ulubieńców publiczności, kilka nowych utalentowanych artystek: Radzyńską (dzisiejszą Hubertową), Sulkowską (dzisiejszą hrabinę Czacką) i Szuszkiewiczównę. Brak był większy co do mężczyzn. Rządy ks. Jabłonowskiego nie trwały długo. Usunięcie go mogło być dla zaprowadzenia lepszej administracji finansowej korzystnym, ale sprzeczne było z prawem, ustawą fundacyjną i niekorzystne dla teatru polskiego. Podług ustawy należało, usunąwszy ks. Jabłonowskiego, wezwać na kuratora hr. Fryderyka Skarbka, gdyż usunięcie było śmiercią cywilną kuratora względem teatru. Od usunięcia ks. Jabłonowskiego datuje się nowy peryod w dziejach teatru, peryod coraz gorszego powodzenia, aż do objęcia dyrekcji przez Nowakowskiego i Smochowskiego, za których zaczął się znowuPodnosić. Zrazu jeszcze pod dyrekcją Pleillera, mianowicie w r. 1850, widywano przynajmniej na scenie nowe, a między temi i znakomite sztuki. Pojawiły się po raz pierwszy na scenie tłumaczenia: Z. Kaczkowskiego „Adriana Lecouvreur”, M. B. Antoniewicza „Uriel Acosta”. Rozpoczęli wtedy swój zawód sceniczny Mieczysław Kamiński i Lech Nowakowski. Po raz pierwszy i ostatni przedstawiono „Mnicha” J. Korzeniowskiego. Nie pozwolono powtórzyć tej sztuki, dla występowania mnichów na scenie. Dlatego sądzę, iż należy zachować w pamięci to jedyne jej przedstawienie (o którem było sprawozdanie w ówczesnym „Tygodniku Lwowskim”). Scena straciła wiele na wykreśleniu tej sztuki z repertuaru. Gra Smochowskiego w roli Bolesława odpowiadała wzniosłemu pojęciu tej roli. Sceny ogłoszenia klątwy, w obecności Bolesława, kryjącego się pod szatą pokutnika, i scena przed kościołem, od którego niewidoma władza klątwy odpycha pragnącego doń wejść Bolesława, uczyniły tak wielkie wrażenie, że dziś, po latach dziesięciu, nie można ich sobie przypomnieć bez wzruszenia. W r. 1851 pomyślało Kasyno Obywatelskie o podniesieniu sceny polskiej. Na wniosek M. B. Antoniewicza postanowiono zebrać składkę i obowiązano się do zajmowania wszystkich loż I-go i II-go piętra. Rozpisano także konkurs na komedię, czemu repertuar tutejszy zawdzięcza „Wąsy i peruki”. Do r. 1854 pozostała scena polska ciągle na stopie miernoty, pomimo świetnych talentów kilku artystów i artystek. W 1854, właśnie gdy scena najwyżej się podniosła, usunięto Pleillera od dyrekcji i wydzierżawiono polski teatr Chełchowskiemu. Scena utraciła najlepszych aktorów, publiczność zniechęciła się: Chełchowski miał wiele błędów, a intrygi, popierane stronniczą dziennikarską polemiką, służyły tylko do pogorszenia stanu teatru. Namiestnik ustanowił w 1857 r. komitet do zbadania i osądzenia stanu teatru. Jakie było zdanie komitetu, niewiadomo, po następstwach jednakże należy sądzić, że było niekorzystne: wkrótce bowiem odstąpił Chełchowski od dyrekcji, a objęli ją Nowakowski i Smochowski. Odtąd podniósł się teatr znacznie i powodzenie jego jest nieporównanie lepsze. Niejedno tu pozostaje do życzenia, lecz w ogóle nie można nie przyznać nowym dyrektorom tej zasługi, że pod ich kierownictwem odrodził się polski teatr we Lwowie. Sprawy te jednak należą już do bieżących, a zatem są rzeczą korespondentów, niniejszy zaś historyczny rzut oka kończymy życzeniem, by przyszły historyk teatru tutejszego miał co lepszego do napisania o dzisiejszych i przyszłych jego kolejach, niż my mieliśmy o minionych. Załączamy tu portrety J. N. Nowakowskiego i Smochowskiego, dzisiejszych dyrektorów teatru lwowskiego, którzy przez całe pięćdziesiąt lat dzielili wspólne losy, i dzisiaj statecznie dochowują jedność koleżeńską. Obaj urodzili się w jednym miesiącu i roku, razem na jednej ławie przebyli szkoły gimnazjalne, jednocześnie wystąpili na scenę w jednejże sztuce, w jednym ożenili się roku, obaj wydali córki swe za braci Dobrzańskich (Smochowska jest za Janem Dobrzańskim, znanym redaktorem „Nowin” i „Dziennika Literackiego”), obaj wiernie trzymali się sceny w rodzinnym mieście, i dziś, kończąc pięćdziesięciolecie zasłużonej pracy, znajdują się wspólnie u steru sceny lwowskiej, zawiadując nią, a zarazem z zapałem na niej dając przykład młodszej braci i ucząc ją, jak należy pojmować i uszlachetniać sztukę, aby nie popadła w rzemiosło.

Czas powstania:

1861

Publikacja:

31.08.2023

Ostatnia aktualizacja:

27.05.2025
rozwiń
 Fotografia przedstawiająca Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie Galeria obiektu +3

 Fotografia przedstawiająca Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie Galeria obiektu +3

 Fotografia przedstawiająca Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie Galeria obiektu +3

 Fotografia przedstawiająca Opis teatru hr. Stanisława Skarbka we Lwowie Galeria obiektu +3

Załączniki

3

Projekty powiązane

1
  • Polonika przed laty Zobacz