Przejdź do treści
Uniwersytet w Tartu, stan obecny, domena publiczna
Fotografia przedstawiająca Uniwersytet w Tartu – polskie ślady
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: POL-000507-P

Uniwersytet w Tartu – polskie ślady

Identyfikator: POL-000507-P

Uniwersytet w Tartu – polskie ślady

Warianty nazwy:
Tartu Ülikool, Uniwersytet Dorpacki, Uniwersytet w Dorpacie

Na najdalszych północno-wschodnich kresach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, w ówczesnym Dorpacie, na polecenie króla Stefana Batorego utworzono szkołę jezuicką. Tak oto w XVI w., dzięki staraniom Polaków, rozpoczęła się uniwersytecka historia dzisiejszej stolicy Estonii. 

Stefan Batory i początki Uniwersytetu w Dorpacie 
Dawno, dawno temu... – tak rozpoczynają się baśnie, ale tym razem będą to odległe, ale prawdziwe dzieje. A zatem dawno, dawno temu, przed czterema z okładem wiekami, Rzeczpospolita Obojga Narodów sięgała na północnym wschodzie po tereny dzisiejszej Estonii, a w jej skład wchodziły takie województwa, jak parnawskie czy dorpackie. I właśnie w Dorpacie, dziś Tartu, w 1583 r. jezuici założyli Gymnasium Dorpatense. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie przyzwolenie króla Stefana Batorego, któremu zależało nie tylko na rekatolicyzowaniu protestanckich Estończyków, lecz także na krzewieniu wiedzy. 

Do historii przeszedł już makaronizm Disce puer latine, ego faciam te mościpanie (Ucz się, chłopcze, łaciny, a ja zrobię cię szlachcicem) – wypowiedziany przez króla do wychowanka szkoły w Zamościu, choć równie dobrze ilustruje on także całość reformatorskich działań polskiego władcy. 

Wybór jezuitów na budowniczych dorpackiej uczelni nie był przypadkowy. Z jednej strony szkolnictwo i nauka były nieformalnymi charyzmatami zakonu założonego przez Ignacego Loyolę, z drugiej – mieli oni na tyle dobre układy z władcą, że mogli powołać całą sieć szkół w Rzeczypospolitej. 

Polskie ślady nad Rzeką Matką 
Nie dziwi zatem, że po wygranej wojnie z Rosją, Batory powierzył właśnie jezuitom edukacyjne zadania w Inflantach. Wtedy też Dorpat otrzymał dwa monarsze podarki – biało‑czerwone barwy oraz szkołę wyższą. Wielu współczesnych historyków twierdzi, że otwarcie kolegium było zalążkiem uniwersytetu, choć są i tacy, którzy jego powstanie przesuwają o pół wieku, gdy tymi ziemiami władał już król Szwecji, Gustaw Adolf i w 1632 r. ufundował w Dorpacie Universitas Gustaviana. 

Spory o chronologię zostawmy jednak specjalistom i jeśli nawet uznają oni, że nie zachodzi łączność między jezuicką szkołą a uniwersytetem, to miłośnicy poloników wciąż będą mieli co robić w tym drugim co do wielkości mieście Estonii. Nad Emajõgi, czyli Rzeką Matką, warto odwiedzić między innymi tzw. krzywy dom, który w 1988 r. odrestaurowali polscy konserwatorzy, a dziś mieści się w nim Muzeum Sztuki Współczesnej, czy też kwaterę na zabytkowym cmentarzu Świętego Jana, gdzie chowano polskich studentów. 

Uniwersytet w Tartu – polskie ślady 
Najciekawsze poloniki są jednak w budynkach uniwersytetu. Ruszając na ich oględziny, trzeba pamiętać, że dzisiejsza zabudowa akademii w żaden sposób nie odnosi się do pierwotnej, jezuickiej. Kolegium funkcjonowało do roku 1625. Następnie, już za panowania Szwedów, zamknięto je i w miejsce katolickiej, polskiej szkoły utworzono Universitas Gustaviana. Z czasem Dorpat przeszedł we władanie Rosji, choć największy wpływ na samą uczelnię mieli niemieckojęzyczni Bałtowie. Dziś zespół akademicki liczy ok. 150 budynków, w tym 31 wpisanych jest do rejestru zabytków. 

Poszukiwaczy poloników zaintryguje główny gmach. Powstał on w latach 1804‑1809 według projektu Johanna Wilhelma Krausego. Budowla ta, wzniesiona w stylu klasycystycznym, z antykizującym tympanonem, portykiem i kolumnadą oraz dwoma skrzydłami bocznymi, najciekawszą dla Polaków pamiątkę skrywa na ostatniej, poddaszowej kondygnacji. Tam bowiem w 1802 r. wydzielono „pomieszczenie specjalnego przeznaczenia” – karcer. Trafiali doń niesubordynowani studenci i – za, zdawałoby się, niewielkie przewiny (np. przetrzymywanie książek z biblioteki) – spędzali dwa tygodnie w izolacji. Żakom doskwierała nuda, dlatego też na ścianach karceru zachowały się wyryte, bardzo często polsko brzmiące nazwiska, zapiski, czy nie zawsze przyzwoite rysunki. 

W uniwersyteckich archiwach zachowała się fotografia takiego autografu wykonanego przez Jana Rodeckiego, polskiego szlachcica urodzonego w 1870 r. w powiecie mińskim, który w latach 1897‑1901 studiował medycynę na Uniwersytecie w Tartu. W 1900 r. został on osadzony na cały miesiąc w areszcie za wtargnięcie do mieszkania obcego człowieka. Jan Rodecki był utalentowanym artystą, a w czasie odbywania kary narysował i podpisał w sumie 60 rysunków na ścianie karceru. Niestety, w wyniku pożaru w 1965 r. skrytka ta została prawie całkowicie zniszczona, ale w 2005 r. na jednej ze ścian zachowanej skrytki narysowano jego kartkę z nazwiskiem, aby go upamiętnić. 

Pamięci króla Batorego i prezydenta Raczkiewicza 
W głównym budynku uniwersytetu znajduje się też bardziej formalny polonik. To wmurowana w 2005 r. w ścianę południowego skrzydła tablica pamiątkowa zaprojektowana przez estońskiego rzeźbiarza Tauno Kangro. Na prostokątnej tafli z czarnego granitu widnieje metalowa płaskorzeźba przedstawiająca Batorego z mieczem, w tradycyjnej dla niego czapce, zwanej z węgierska magierką. Poniżej wykuto po estońsku i polsku napis: 

Stefanowi Batoremu, Królowi Polski i Wielkiemu Księciu Litewskiemu, który po zwycięskiej wojnie z Moskwą o Inflanty (1579‑1582) obdarzył Tartu w roku 1583 przywilejami oraz nadał mu prawo używania biało‑czerwonych barw. Ufundowane przez króla Stefana Batorego Kolegium jezuickie zapoczątkowało uniwersytecką świetność miasta. W latach 1802‑1918, będąc siedzibą Alma Mater Dorpatensis, było miejscem studiów i pracy naukowej ponad 2300 Polaków. Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Tallinie, Tartu, 3 maja 2005 r. 

Druga tablica znajduje się w odległości kilkunastominutowego spaceru, w budynku zwanym Iuridicum, a więc na wydziale prawa. W swoistym hallu sławy, wśród innych uznanych absolwentów uczelni, w 2010 r. uwieczniono również Władysława Raczkiewicza. Nie był on jedynym, ale zapewne najważniejszym Polakiem studiującym prawo; wiele lat później został prezydentem RP na uchodźstwie. Na granitowej tablicy wykuto wizerunek Raczkiewicza w studenckim mundurze, a po prawej stronie umieszczono inskrypcję w językach estońskim, polskim i angielskim: Władysław Raczkiewicz 1939‑1947, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. 1909‑1911 student prawa Uniwersytetu w Tartu. 

Polacy na Uniwersytecie w Tartu 
Władysławowi Raczkiewiczowi poświęcony jest też panel wirtualnej wystawy w Muzeum Historycznym Uniwersytetu w Tartu. Nie ruszając się z domu, możemy zapoznać się z krótkimi notami biograficznymi i archiwalnymi zdjęciami. Innym rodakiem, uhonorowanym w internetowej odsłonie muzeum, jest najsłynniejszy na świecie polski przyrodnik, Benedykt Dybowski – zasłynął w Dorpacie jako uzdolniony ekscentryk, który powołał Braci Mlecznych, czyli klub abstynentów. 

Wystawa ma wymiar symboliczny i trzeba pamiętać, że przez kilkaset lat istnienia uczelni do biało‑czerwonego miasta zjeżdżał kwiat polskiej młodzieży, by wymienić tylko tuzów: antropologa Bronisława Malinowskiego, przyrodnika Aleksandra Czekanowskiego czy „odkrywcę Zakopanego” Tytusa Chałubińskiego. Tamtejsza studencka Polonia była na tyle silna i kreatywna, że stworzyła najstarszą (lub drugą w kolejności, jeśli palmę pierwszeństwa przyznać żakom z Wrocławia, wówczas Breslau) polską korporację studencką. 

Namacalnym śladem obecności naszych dorpatczyków jest eksponowana w muzeum… czapka. Swój wygląd (dekiel i kształt) zawdzięczała Niemcom, od których pochodzą też idee braci studenckich, ale miała charakterystyczną polską nazwę – maciejówka. Każde takie korporacyjne nakrycie głowy posiadało określone parametry: okrągłe denko, wykonane z czerwonego sukna, biały, gwiaździsty haft (biel i czerwień to zarówno kolory Polski, jak i Tartu), czarny, sztywny daszek i niebiesko‑biało‑czarny otok (barwy Estonii). 

Tartuskie marzenia 
Tartu (Dorpat) to miejsce dla Polaków niezwykłe. Jedni znajdowali tu edukacyjną enklawę, inni, jak Józef Piłsudski, tylko marzyli o studiach w Dorpacie, gdyż władze carskie skutecznie im to uniemożliwiły. Dziś natomiast możemy spacerować po tym najstarszym estońskim mieście, zwiedzić uniwersytecki kampus, zatrzymać się w bibliotece, utworzonej na gruzach historycznej katedry i w wyobraźni usłyszeć kazanie Piotra Skargi, który bywał w Dorpacie. Szukajmy też kolejnych, nieopisanych jeszcze poloników. 

Stefan Batory i początki Uniwersytetu w Dorpacie
Dawno, dawno temu... – tak rozpoczynają się baśnie, ale tym razem będą to odległe, ale prawdziwe dzieje. A zatem dawno, dawno temu, przed czterema z okładem wiekami, Rzeczpospolita Obojga Narodów sięgała na północnym wschodzie po tereny dzisiejszej Estonii, a w jej skład wchodziły takie województwa, jak parnawskie czy dorpackie. I właśnie w Dorpacie, dziś Tartu, w 1583 r. jezuici założyli Gymnasium Dorpatense. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie przyzwolenie króla Stefana Batorego, któremu zależało nie tylko na rekatolicyzowaniu protestanckich Estończyków, lecz także na krzewieniu wiedzy.
Do historii przeszedł już makaronizm Disce puer latine, ego faciam te mościpanie (Ucz się, chłopcze, łaciny, a ja zrobię cię szlachcicem) – wypowiedziany przez króla do wychowanka szkoły w Zamościu, choć równie dobrze ilustruje on także całość reformatorskich działań polskiego władcy.
Wybór jezuitów na budowniczych dorpackiej uczelni nie był przypadkowy. Z jednej strony szkolnictwo i nauka były nieformalnymi charyzmatami zakonu założonego przez Ignacego Loyolę, z drugiej – mieli oni na tyle dobre układy z władcą, że mogli powołać całą sieć szkół w Rzeczypospolitej.
 
Polskie ślady nad Rzeką Matką
Nie dziwi zatem, że po wygranej wojnie z Rosją, Batory powierzył właśnie jezuitom edukacyjne zadania w Inflantach. Wtedy też Dorpat otrzymał dwa monarsze podarki – biało‑czerwone barwy oraz szkołę wyższą. Wielu współczesnych historyków twierdzi, że otwarcie kolegium było zalążkiem uniwersytetu, choć są i tacy, którzy jego powstanie przesuwają o pół wieku, gdy tymi ziemiami władał już król Szwecji, Gustaw Adolf i w 1632 r. ufundował w Dorpacie Universitas Gustaviana.
 
Spory o chronologię zostawmy jednak specjalistom i jeśli nawet uznają oni, że nie zachodzi łączność między jezuicką szkołą a uniwersytetem, to miłośnicy poloników wciąż będą mieli co robić w tym drugim co do wielkości mieście Estonii. Nad Emajõgi, czyli Rzeką Matką, warto odwiedzić między innymi tzw. krzywy dom, który w 1988 r. odrestaurowali polscy konserwatorzy, a dziś mieści się w nim Muzeum Sztuki Współczesnej, czy też kwaterę na zabytkowym cmentarzu Świętego Jana, gdzie chowano polskich studentów.
 
Uniwersytet w Tartu – polskie ślady
Najciekawsze poloniki są jednak w budynkach uniwersytetu. Ruszając na ich oględziny, trzeba pamiętać, że dzisiejsza zabudowa akademii w żaden sposób nie odnosi się do pierwotnej, jezuickiej. Kolegium funkcjonowało do roku 1625. Następnie, już za panowania Szwedów, zamknięto je i w miejsce katolickiej, polskiej szkoły utworzono Universitas Gustaviana. Z czasem Dorpat przeszedł we władanie Rosji, choć największy wpływ na samą uczelnię mieli niemieckojęzyczni Bałtowie. Dziś zespół akademicki liczy ok. 150 budynków, w tym 31 wpisanych jest do rejestru zabytków.

Poszukiwaczy poloników zaintryguje główny gmach. Powstał on w latach 1804‑1809 według projektu Johanna Wilhelma Krausego. Budowla ta, wzniesiona w stylu klasycystycznym, z antykizującym tympanonem, portykiem i kolumnadą oraz dwoma skrzydłami bocznymi, najciekawszą dla Polaków pamiątkę skrywa na ostatniej, poddaszowej kondygnacji. Tam bowiem w 1802 r. wydzielono „pomieszczenie specjalnego przeznaczenia” – karcer. Trafiali doń niesubordynowani studenci i – za, zdawałoby się, niewielkie przewiny (np. przetrzymywanie książek z biblioteki) – spędzali dwa tygodnie w izolacji. Żakom doskwierała nuda, dlatego też na ścianach karceru zachowały się wyryte, bardzo często polsko brzmiące nazwiska, zapiski, czy nie zawsze przyzwoite rysunki.
W uniwersyteckich archiwach zachowała się fotografia takiego autografu wykonanego przez Jana Rodeckiego, polskiego szlachcica urodzonego w 1870 r. w powiecie mińskim, który w latach 1897‑1901 studiował medycynę na Uniwersytecie w Tartu. W 1900 r. został on osadzony na cały miesiąc w areszcie za wtargnięcie do mieszkania obcego człowieka. Jan Rodecki był utalentowanym artystą, a w czasie odbywania kary narysował i podpisał w sumie 60 rysunków na ścianie karceru. Niestety, w wyniku pożaru w 1965 r. skrytka ta została prawie całkowicie zniszczona, ale w 2005 r. na jednej ze ścian zachowanej skrytki narysowano jego kartkę z nazwiskiem, aby go upamiętnić.
 
Pamięci króla Batorego i prezydenta Raczkiewicza
W głównym budynku uniwersytetu znajduje się też bardziej formalny polonik. To wmurowana w 2005 r. w ścianę południowego skrzydła tablica pamiątkowa zaprojektowana przez estońskiego rzeźbiarza Tauno Kangro. Na prostokątnej tafli z czarnego granitu widnieje metalowa płaskorzeźba przedstawiająca Batorego z mieczem, w tradycyjnej dla niego czapce, zwanej z węgierska magierką. Poniżej wykuto po estońsku i polsku napis:
Stefanowi Batoremu, Królowi Polski i Wielkiemu Księciu Litewskiemu, który po zwycięskiej wojnie z Moskwą o Inflanty (1579‑1582) obdarzył Tartu w roku 1583 przywilejami oraz nadał mu prawo używania biało‑czerwonych barw. Ufundowane przez króla Stefana Batorego Kolegium jezuickie zapoczątkowało uniwersytecką świetność miasta. W latach 1802‑1918, będąc siedzibą Alma Mater Dorpatensis, było miejscem studiów i pracy naukowej ponad 2300 Polaków. Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Tallinie, Tartu, 3 maja 2005 r.
Druga tablica znajduje się w odległości kilkunastominutowego spaceru, w budynku zwanym Iuridicum, a więc na wydziale prawa. W swoistym hallu sławy, wśród innych uznanych absolwentów uczelni, w 2010 r. uwieczniono również Władysława Raczkiewicza. Nie był on jedynym, ale zapewne najważniejszym Polakiem studiującym prawo; wiele lat później został prezydentem RP na uchodźstwie. Na granitowej tablicy wykuto wizerunek Raczkiewicza w studenckim mundurze, a po prawej stronie umieszczono inskrypcję w językach estońskim, polskim i angielskim: 
Władysław Raczkiewicz 1939‑1947, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. 1909‑1911 student prawa Uniwersytetu w Tartu.
 
Polacy na Uniwersytecie w Tartu
Władysławowi Raczkiewiczowi poświęcony jest też panel wirtualnej wystawy w Muzeum Historycznym Uniwersytetu w Tartu. Nie ruszając się z domu, możemy zapoznać się z krótkimi notami biograficznymi i archiwalnymi zdjęciami. Innym rodakiem, uhonorowanym w internetowej odsłonie muzeum, jest najsłynniejszy na świecie polski przyrodnik, Benedykt Dybowski – zasłynął w Dorpacie jako uzdolniony ekscentryk, który powołał Braci Mlecznych, czyli klub abstynentów.
 
Wystawa ma wymiar symboliczny i trzeba pamiętać, że przez kilkaset lat istnienia uczelni do biało‑czerwonego miasta zjeżdżał kwiat polskiej młodzieży, by wymienić tylko tuzów: antropologa Bronisława Malinowskiego, przyrodnika Aleksandra Czekanowskiego czy „odkrywcę Zakopanego” Tytusa Chałubińskiego. Tamtejsza studencka Polonia była na tyle silna i kreatywna, że stworzyła najstarszą (lub drugą w kolejności, jeśli palmę pierwszeństwa przyznać żakom z Wrocławia, wówczas Breslau) polską korporację studencką.

Namacalnym śladem obecności naszych dorpatczyków jest eksponowana w muzeum… czapka. Swój wygląd (dekiel i kształt) zawdzięczała Niemcom, od których pochodzą też idee braci studenckich, ale miała charakterystyczną polską nazwę – maciejówka. Każde takie korporacyjne nakrycie głowy posiadało określone parametry: okrągłe denko, wykonane z czerwonego sukna, biały, gwiaździsty haft (biel i czerwień to zarówno kolory Polski, jak i Tartu), czarny, sztywny daszek i niebiesko‑biało‑czarny otok (barwy Estonii).
 
Tartuskie marzenia
Tartu (Dorpat) to miejsce dla Polaków niezwykłe. Jedni znajdowali tu edukacyjną enklawę, inni, jak Józef Piłsudski, tylko marzyli o studiach w Dorpacie, gdyż władze carskie skutecznie im to uniemożliwiły. Dziś natomiast możemy spacerować po tym najstarszym estońskim mieście, zwiedzić uniwersytecki kampus, zatrzymać się w bibliotece, utworzonej na gruzach historycznej katedry i w wyobraźni usłyszeć kazanie Piotra Skargi, który bywał w Dorpacie. Szukajmy też kolejnych, nieopisanych jeszcze poloników.

Czas powstania:
2005 – tablica pamięci Stefana Batorego; 2010 – tablica pamięci Władysława Raczkiewicza, 1802 – karcer; 1914 – czapka studencka
Twórcy:
Tauno Kangro
Słowa kluczowe:
Opracowanie:
Andrzej Goworski, Marta Panas-Goworska
rozwiń

Projekty powiązane

1
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.  Dowiedz się więcej