Jan Tysiewicz (wł. Władysław Niewiarowicz) Pokutująca Maria Magdalena, 1842, domena publiczna
Fotografia przedstawiająca Jan Tysiewicz (wł. Władysław Niewiarowicz)   Pokutująca Maria Magdalena, 1842
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: POL-001670-P/149230

Jan Tysiewicz (wł. Władysław Niewiarowicz) Pokutująca Maria Magdalena, 1842

Identyfikator: POL-001670-P/149230

Jan Tysiewicz (wł. Władysław Niewiarowicz) Pokutująca Maria Magdalena, 1842

Informacja o obiekcie:

Życie kulturalne Lwowa początku lat 40. XIX wieku jawiło się jako niezbyt urozmaicone i obfite, szczególnie zwarzywszy intensywny rozwój tego ośrodka związany z funkcją stolicy Królestwa Galicji i Lodomerii. Wprawdzie kilka lat wcześniej, w 1837 roku, zorganizowana została w mieście duża wystawa dzieł sztuki, ale działania te nie znalazły szybkiej kontynuacji. Wobec braku stałej instytucji wystawienniczej odbywały się jedynie niewielkie, indywidualne pokazy najczęściej w księgarniach i sklepach z materiałami dla artystów. Stanowiły one jedyny substytut kontaktu pomiędzy twórcami a miejscowymi miłośnikami sztuki. W 1842 roku młody, niespełna trzydziestoletni, malarz Jan Tysiewicz zorganizował w sklepie Franciszka Galińskiego we Lwowie niewielką ekspozycję, na którą składał się jeden tylko obraz. 19 listopada w dodatku do „Gazety lwowskiej” zatytułowanym „Rozmaitości” zamieszczono informację, że wkrótce wystawiony będzie obraz Tysiewicza będący kopią „niezrównanie upoetycznionej św. Magdaleny” Jana Baptiste’a Lodewijka Maesa. Oryginał, wykonany przez belgijskiego malarza aktywnego głównie w Rzymie, zdobył rok wcześniej złoty medal na wystawie w Hadze, a następnie był prezentowany w kilku europejskich stolicach. Choć podobna praktyka wystawiennicza nie była we Lwowie nowością, w przypadku tego akurat dzieła wydarzyła się jednak rzecz wymykająca się utartym schematom –- wzbudził on sensację. Szybko nastąpiły nie tylko przepełnione peanami recenzje, ale też doniesienia, że „publiczność strumieniem napływa”, czego nie zahamowało nawet ustalenie opłaty za wstęp w wysokości 10 krajcarów (przeznaczone na cele charytatywne).  

Autor wystawianego wówczas dzieła był Polakiem, urodzonym na Litwie jako Władysław Niewiarowicz. W 1830 roku jako szesnastolatek podjął studia malarskie na Uniwersytecie Wileńskim u Jana Rustema, lecz nie zdążył się wiele nauczyć z powodu wybuchu powstania listopadowego, w którym wziął udział. W konsekwencji, musiał opuścić zabór rosyjski. Przeprawił się wówczas do Galicji, przyjmując nazwisko Jana Tysiewicza, którego używał już do końca życia. Kilka lat spędził we Lwowie, kontynuując naukę malarstwa, a w 1839 roku wyjechał do Wiednia, gdzie podjął studia na Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem wybitnego portrecisty epoki biedermeieru Friedricha von Amerlinga. To prawdopodobnie w stolicy cesarstwa Tysiewicz zobaczył obraz Maesa i wykonał jego kopię, którą przesłał do Lwowa, by zademonstrować szerszej publiczności rozwój swojego talentu.  

Obraz nie tylko był chętnie oglądany, ale też niemal natychmiast znalazł nabywcę w osobie bogatego ziemianina Czarneckiego, który kupił go za 500 złotych reńskich. Malarz wykonał drugą kopię zakupioną od razu przez Feliksa Boznańskiego; trzecią zamówił Seraf Tłuchowski. Być może tych replik było znacznie więcej, wiadomo również, że sam autor wykonywał pomniejszone warianty akwarelowe, wydana została także litografia. 

W przekazach z epoki funkcjonowała plotka, że Boznański zamówił u Tysiewicza kopię, odnajdując w twarzy świętej najwierniejszy wizerunek swojej zmarłej córki. Znając dalsze losy należącego do niego dzieła, można jednak powątpiewać czy ta tkliwa historia nie była przypadkiem formą zabiegów, które dziś określilibyśmy jako marketingowe. Ponieważ od razu po przekazaniu mu płótna Boznański postanowił wystawić swoją wersję w Dreźnie, Berlinie, Lipsku, Paryżu, Petersburgu, Poznaniu i Warszawie. Planował ponoć także wizyty w Kijowie i Londynie, choć nie wiadomo, czy plany te udało się zrealizować. Z doniesień warszawskich dowiadujemy się, że obraz Tysiewicza prezentowany był w specyficzny sposób. W niemal całkiem zaciemnionej sali, przy sztucznym świetle, z ramami zasłoniętymi czarnym aksamitem. Obraz oddzielony był od widowni stołem, który uniemożliwiał bliskie podejście. A przede wszystkim wykorzystane było lustro, w którego odbiciu kształty wydawały się jeszcze bardziej miękkie, a kompozycja – odrealniona. W ten sposób zastosowano mechanizmy popularnych w XIX wieku dioram, aby uzyskiwać dodatkowe efekty iluzjonistyczne, silnie oddziaływujące na odbiorców, zwłaszcza, jak zaznaczano, tę mniej wyrobioną część widowni poszukującą zaskoczenia i emocji. 

O dziele tym sama tylko „Gazeta Lwowska” pisała kilkanaście razy, co było wynikiem pozbawionym precedensu w całej pierwszej połowie XIX wieku, czyniąc z ekspozycji najliczniej komentowane wydarzenie lwowskiego życia artystycznego tej epoki. A prasa lwowska z lubością przedrukowywała także opinie (w większości pozytywne, choć już nie tak panegiryczne) z prasy innych zaborów oraz z zagranicy świadczące o sukcesie „ziomka” na arenie międzynarodowej. Szczególną uwagę przyciągały zastosowane przez malarza efekty światłocieniowe, których podstawowym założeniem było wyzyskanie kontrastu pomiędzy światłem naturalnym (księżycowym) oraz sztucznym, którego źródłem jest oliwna lampka stojąca za czaszką. Pochwały dotyczyły także rzeźbiarskiego modelunku postaci świętej –- ciała, które w oczach współczesnych jawiło się jako doskonały kompromis pomiędzy prawdą natury a ideałem. Podkreślano również kolorystykę, głęboką i nasyconą, a zwłaszcza sposób malowania karnacji skóry, co zresztą dość powszechnie uchodziło za cechę charakterystyczną twórczości Amerlinga i jego uczniów. Wskazywano, że sposób ujęcia Marii Magdaleny stanowi sumaryczną prezentację jej żywota: uroda ciała nawiązuje do tego etapu, kiedy wiodła życie kobiety upadłej, ale już przepełniony boleścią wyraz jej twarzy oraz wzniesione ku niebu załzawione oczy dowodzą jej późniejszej przemiany. W takiej perspektywie obraz interpretowany był jako głos o dychotomii grzechu i pokuty, upadku i późniejszego duchowego triumfu.  

Realizując schematy ówczesnej ogólnoeuropejskiej akademickiej sztuki o tematyce religijnej, obraz Tysiewicza wpisuje się typ sensualno-mistycznego wizerunku świętej, doskonale spełniając oczekiwania ówczesnej publiczności. We Lwowie jego pokaz stał się nie tylko wydarzeniem sezonu, ale właściwie całej dekady. Po latach jeszcze był wspominany jako obiekt największego komercyjnego sukcesu wystawienniczego w tym ośrodku.  Europejskie tournée zakupionej przez Boznańskiego repliki zapewniło Marii Magdalenie Tysiewicza  rozpoznawalność, jakiej nie osiągnął wcześniej żaden inny obraz pędzla któregokolwiek polskiego malarza. Chociaż dziś dzieło to pozostaje raczej rzadko wspominane, to warto pamiętać, że przed cieszącymi się olbrzymim zainteresowaniem pokazami wielkich historycznych dzieł Jana Matejki czy Henryka Siemiradzkiego, to właśnie ta stosunkowo niewielka kompozycja sakralna, będąca na dodatek wyłącznie kopią dzieła innego cenionego na kontynencie artysty, reprezentowała sztukę polską na arenie międzynarodowej. 

Lokalizacja: Litewskie Narodowe Muzeum Sztuki, Wilno 

Osoby powiązane:

Czas powstania:

1842

Słowa kluczowe:

rozwiń
Fotografia przedstawiająca Jan Tysiewicz (wł. Władysław Niewiarowicz)   Pokutująca Maria Magdalena, 1842
Jan Tysiewicz (wł. Władysław Niewiarowicz) Pokutująca Maria Magdalena, 1842, domena publiczna

Projekty powiązane

1
  • Katalog poloników Zobacz