Submit additional information
ID: DAW-000590-P/194928

Z kronik polonijnych: Polski budowniczy mostów, historia polonii amerykańskiej i opera w Detroit

ID: DAW-000590-P/194928

Z kronik polonijnych: Polski budowniczy mostów, historia polonii amerykańskiej i opera w Detroit

Fragmenty kroniki regionalnej w czasopiśmie "Wieści z Polski", w którym m.in. wspomniany jest Ralf Modrzejewski (syn Heleny Modrzejewskiej), budowniczy mostów w USA [mylnie podany jako twórca Brooklyn Bridge - przyp. red.], który ma zbudować nowe połączenie Stanów Zjednoczonych z Kanadą nad rzeką St. Cloir. W numerze wspomniany jest też periodyk "Wychodźcy", w którym przypomina się, co Ameryka zawdzięcza polskim imigrantom. Przytoczone są także kwestie formowania się inteligencji polonii amerykańskiej oraz T. Wroński, śpiewak operowy, który wystarał się o stałą operę w Detroit. W sekcji argentyńskiej wspomniany jest z kolei poziom zamożności polonii w Argentynie, a także jej udział w powszechniej wystawie krajowej (Źródło: „Wieści z Polski”, Warszawa 1928, R: 1, nr 4-5, s. 45 - 46, za: Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa).

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu

 

Co Ameryka zawdzięcza Polakom? 

W Nr. 40 „Wychodźcy” czytamy artykuł pod powyższym tytułem podpisany pseudonimem „Amerykanin”. Artykuł ten jest tak ciekawy, iż pragnęlibyśmy, aby przeczytali go nasi rodacy zza Oceanu, zwłaszcza młodzież polsko-amerykańska. Przytaczamy go w całości. Co Ameryka zawdzięcza Polakom? „W chwili, kiedy w Stanach Zjednoczonych coraz częściej słychać głosy, że imigranci, pochodzący z krajów słowiańskich i romańskich, są mniej wartościowi od „nordyków”, wywodzących swój ród z Niemiec, Anglii i Skandynawii, warto uprzytomnić sobie, co Ameryka zawdzięcza Polakom. Przed 150 laty, kiedy Amerykanie rozpoczęli świętą walkę o swoje wyzwolenie, pierwszymi Europejczykami, którzy przyjechali walczyć pod ich sztandarami, byli Francuzi i… Polacy. 

Generałowie polscy – Kościuszko i Pułaski – oddali powstańcom amerykańskim olbrzymie usługi. Nie byli oni jednak osamotnieni. Między innymi wymienić należy jeszcze Wiktora Kochanowskiego, polskiego oficera, który sformował dwa pułki w Nowym Jorku i wziął udział w trzydziestu dwóch bitwach, dalej generałów: Krzyżanowskiego i Rosenkrantza, którzy odznaczyli się przy obronie Waszyngtonu. Uważam, że nie będzie przesadą, jeżeli powiem, iż Polacy w pewnej mierze przyczynili się do wyswobodzenia Ameryki z jarzma angielskiego. W ciągu XIX i XX wieku napłynęły do Stanów Zjednoczonych miliony naszych rodaków. Wiodła ich do Ameryki nie chęć zaznania romantycznych przygód, ale pogoń za chlebem. 

Za chleb ten emigranci nasi płacili ciężką i znojną pracą, która bardzo poważnie przyczyniła się do powstania dzisiejszego dobrobytu amerykańskiego. Robotnicy polscy nie tylko nie byli gorsi od „nordyków”, ale grubo lepsi. Największy mocarz przemysłowy Stanów Zjednoczonych – wielki fabrykant samochodów, Henryk Ford, twierdzi w swojej książce p.t. „Moje życie i dzieło”, że „robotnicy polscy wydają mi się najbardziej sprytni i pomysłowi”. Olbrzymie amerykańskie centra przemysłowe i górnicze przepełnione są Polakami. W sercu przemysłowym Stanów – Chicago – mamy 400 tysięcy Polaków. 

Tam, gdzie trzeba najwięcej pracować i gdzie trzeba wytrwale pracować, tam wszędzie znajdują się nasi rodacy. Dzisiaj Stany Zjednoczone zamieszkuje cztery miliony naszych rodaków. Ten ludzki podarek jest największym darem, jaki Polska złożyła Stanom Zjednoczonym. Gatunek rasowy Polaków, przyjeżdżających do Stanów Zjednoczonych, był pierwszej klasy. Przyjeżdżali do „Nowego Świata” ludzie zdrowi, w pełni swoich sił fizycznych, bardzo energiczni i przedsiębiorczy. Zwiększali oni procent ludności wytwórczej w Stanach Zjednoczonych. Polska tych ludzi wychowała, łożyła na ich utrzymanie wtedy, kiedy byli bezsilnymi dziećmi, a potem oddawała ich Ameryce. Dzieci i starców przyjeżdżało bardzo mało. Gubernator stanu Maryland Ritchie powiedział: 

„Otrzymywaliśmy dorosłych i przeważnie dojrzałych robotników, przez co uniknęliśmy znacznych kosztów szkolenia, wychowywania i żywienia ich podczas niemowlęctwa i strat z powodu śmiertelności dziecięcej. Stany Zjednoczone nie urosłyby do takiej potęgi, jaką dzisiaj przedstawiają, gdyby nie materiał ludzki z Europy, tak ze stałego lądu, jak i wysp, który przepłynął Atlantyk i tu owiany patriotyzmem dla nowej Ojczyzny, lojalnym się poczuł dla naszej flagi i oddał swe siły i zdrowie dla budowy źródła dobrobytu tego kraju”. 

Wśród tych przybywających do Ameryki mas potężny procent stanowili Polacy. Wypadki, zdarzające się tak często w nowoczesnym przemyśle i górnictwie, dotykają w potężnym procencie robotników polskich. Polacy oddają Ameryce nie tylko wszystkie swoje siły, ale i swoją krew… A liczba wypadków w przemyśle i górnictwie Stanów Zjednoczonych jest bardzo wielka. W r. 1925 – 10.537 ludzi straciło życie w przedsiębiorstwach przemysłowych, podczas gdy ogólna cyfra zabitych w armii amerykańskiej w czasie wojny światowej wynosiła tylko 77.000. 

W czasie wojny światowej 12.000 zabitych obywateli amerykańskich było polskiego pochodzenia, pomimo to, iż w Stanach Zjednoczonych Polacy stanowili tylko 4% ludności. Według oficjalnej statystyki – 300.000 Polaków służyło w armii amerykańskiej, nie licząc tych, którzy zaciągnęli się do armii polskiej, walczącej we Francji. Polacy nie tylko oddawali Ameryce swoje siły i swoją krew, ale brali również bardzo żywy udział w jej życiu kulturalnym. Wielka artystka Modrzejewska, uwielbiana przez Amerykanów, była Polką. 

W operze amerykańskiej do dziś mieliśmy Jana de Reszkę, Korzeniowską i Adama Didura; na scenie i w obrazach ruchomych Polę Negri i Gildę Gray; słynną orkiestrą symfoniczną w Filadelfii kierują Leopold Stokowski i Artur Rodziński, w Detroit natomiast Tadeusz Wroński; pianiści: Józef Hoffman, Józef Rubinstein, Mieczysław Muenz, Zygmunt Stojowski, światowej sławy skrzypkowie: Bronisław Huberman i Paweł Kochański, jako też śpiewaczka Marcela Sembrich – to wszyscy urodzeni w Polsce. 

Również malarze: W.T. Benda i G. Gwozdecki, jako też rzeźbiarze Olszewski i Szukalski, są Polakami. Tak wielka jest liczba Polaków, zwłaszcza na polu sztuki, że niepodobieństwem jest wszystkich tu wymienić. Polacy na niezliczonych polach przyczynili się do podniesienia i rozbudowy potęgi gospodarczej i politycznej Stanów Zjednoczonych. W obliczu tych faktów, jakże nędznie wyglądają narzekania „stuprocentowych” Amerykan, pomstujących na imigrację słowiańską i narzucających jej ograniczenia kwotowe. 

Organizowanie się inteligencji polsko-amerykańskiej. 

Bardzo pocieszającym objawem jest organizowanie się tak nielicznej niestety inteligencji polsko-amerykańskiej. Że Polonia amerykańska nie odgrywa jeszcze w Stanach Zjednoczonych tej roli, jaką ze względu na swe zasługi i siłę liczebną odgrywać powinna, przyczyną to małej liczby inteligencji zawodowej, tzw. profesjonalistów, oraz ich niezorganizowanie. Toteż z radością powitać należy każdą nową organizację inteligencji. W Springfield, Massachusetts utworzony został klub polskich profesjonalistów Nowej Anglii. 

Prezesem klubu wybrany został dr Bronisław Smykowski z Bridgeport, Conn., wiceprezesem dr Stanisław Mieczkowski z Worcester, kasjerem dr Julia Bauman z Holyoke, Mass., sekretarzem dr B.R. Lutecki z Hartford, Conn. Do komitetu weszli dr K. Smółczyński, adwokat Paweł P. Flak i adwokat A.S. Bachorowski. Komitet towarzyski tworzą: dr K. Michalski, adwokat Józef Lewandowski, farmaceuta C. Klismowski. Towarzystwo Dziennikarzy Polskich. Dziennikarze polscy w Stanach Zjednoczonych pracują w warunkach ciężkich, a praca ich jest nader odpowiedzialna. Niezorganizowanie braci dziennikarskiej zza oceanu było bardzo szkodliwe dla samych zainteresowanych. 

Myśl utworzenia wspólnej organizacji dawno nurtowała wśród dziennikarzy polsko-amerykańskich. Wiele na ten temat pisano, wreszcie w Pittsburghu odbył się zjazd, na którym reprezentowanych było 12 pism. Żałować należy, że na zjazd nie zgłosiły udziału wszystkie pisma polskie, bez różnicy zapatrywania, należy mieć jednak nadzieję, że do utworzonego na zjeździe „Towarzystwa Dziennikarzy Polskich w Ameryce” przystąpią z czasem wszyscy dziennikarze. Do tymczasowego zarządu nowo powstałej instytucji weszli: Zygmunt Stefanowicz, redaktor „Dziennika Zjednoczenia” – prezes, Z. Stachowicz, redaktor „Monitora Clevelandzkiego” – wiceprezes, Jan Przyprawa, redaktor „Dziennika Związkowego” – sekretarz i Józef Wedda, redaktor „Rekordu Codziennego” – kasjer. Komisja kwalifikacyjna, która do przyszłego Zjazdu Dziennikarzy ma stanowić również Sąd Honorowy, składa się z trzech, a to: dr. K. Warchla, V.L. Alskiego i T. Jasiorkowskiego. 

Zjazd przyjął również szkic statutu Tow. Dziennikarzy. Polak twórcą opery w Detroit. Znany w Ameryce śpiewak operowy p. Tadeusz Wroński dzięki swym niestrudzonym wysiłkom doprowadził do tego, iż miasto Detroit mieć będzie swoją stałą operę miejską. Wielki ten artysta jest ceniony przez Amerykanów jako śpiewak, nauczyciel śpiewu i reżyser operowy. Nadmienić należy, iż pracując przeważnie wśród „stuprocentowych” Amerykanów, nie zapomina o Polsce i Polonii amerykańskiej i swój cenny czas ofiarowuje często dla rodaków, urządzając koncerty i t.p. Amerykanów zaś zapoznaje z muzyką polską

Time of construction:

1928

Keywords:

Publication:

10.11.2025

Last updated:

19.11.2025
see more Text translated automatically

Attachments

1

Related projects

1
  • Okładka 'Wieści z Polski', październik-listopad 1928, przedstawiająca grupę osób w dramatycznych pozach, z centralną postacią unoszącą rękę. Scena otoczona nietoperzami na niebie.
    Polonika przed laty Show