Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: POL-001609-P/148258

Chorten Kukuczki

Identyfikator: POL-001609-P/148258

Chorten Kukuczki

Czwarty, pod względem wysokości szczyt świata Lhotse (8501 m n.p.m.) w Himalajach po raz pierwszy został zdobyty 18 maja 1956 roku przez szwajcarski zespół Ernsta Reissa i Fritza Luchsingera, a zimą, 31 grudnia 1988 roku przez polską wyprawę na czele z Krzysztofem Wielickim.  

Opadający ku południowi prawie pionowa ściana Lhotse (8501 m n.p.m.) i bocznego wierzchołka Lhotse Shar (8382 m n.p.m.), uważany jest przez wszystkich himalaistów za jedno z największych wyzwań himalaizmu sportowego, najbardziej niebezpiecznych i dzikich górskich urwisk świata. Atakowana była przez kilkanaście międzynarodowych wypraw. Bezskutecznie. Z tą legendarną ścianą Lhotse mierzyli się najlepsi himalaiści, w tym wyprawa kierowana przez Reinholda Messnera z udziałem nie mniej sławnego Christopha Profita. Także bez sukcesu. Próbowali też Polacy. Niestety... zdobycie ściany okupili życiem. Pamięć o nich upamiętniono pod Lhotse w pobliżu niewielkiej wioski Chhukhung zamieszkałej przez kilkuset Szerpów. Zgodnie z tybetańską tradycją wzniesiono kamienny obelisk zwany popularnie „Chortenem Kukuczki”. To symboliczny grób polskich himalaistów, którzy zginęli podczas zdobywania południowej ściany Lhotse.  

Na pomniku na mosiężnej tablicy z godłem Polski uwieczniono ich nazwiska i daty śmierci: 

Rafal Chołda 25.X.1985 

Czesław Jakiel 15.IX.1987 

Jerzy Kukuczka 24.X.1989 

Rafał Chołda zginął podczas odwrotu z nieudanego ataku szczytowego. W niezaporęczowanym terenie śnieżno-skalnym na wysokości 8000 m spadł w przepaść. 

Czesław Jakiel – lekarz wyprawy zginął w wyniku podmuchu fali uderzeniowej lawiny seraków na lodowcu na wysokości 5300 metrów w czasie podejścia do obozu I. 

Jerzy Kukuczka – określany przez alpinistów z całego świata i specjalistyczne media jako “najlepszy himalaista wszechczasów”, odpadł od ściany na wysokości 8200 metrów i spadł do jej podnóża ponosząc śmierć na miejscu. Uznawany za polskiego bohatera narodowego, był drugą osobą na świecie, która wspięła się na wszystkie 14 ośmiotysięczniki. Robił to bez pomocy Szerpów, przeważnie na nowych trasach lub zimą. Użył tlenu tylko raz.  

Podczas tragicznego dramatu jaki miał miejsce w 1989 roku, partnerem Jerzego Kukuczki był Ryszard Pawłowski. W radiu RFM FM tak wspominał tę wyprawę: 

„To był poranek, 24 października 1989 roku (...). Coś tam ugotowaliśmy do picia, niewiele zjedliśmy. Jurek wystartował jako pierwszy. Byliśmy związani pojedynczą liną. Tak wcześniej ustaliliśmy, żeby przyspieszyć nasze wspinanie. Jurek, jak już był na jakiejś wysokości nade mną, w odległości około 40 metrów, to zaczął nagle zsuwać się po takiej płycie pokrytej śniegiem. Wydawało się, że zadziała jakiś przelot, który – jak mi się wydawało – Jurek założył prowadząc to. Natomiast z przerażeniem zauważyłem, że nabiera coraz większej prędkości i właściwie przewidywałem, co się może stać – że będzie potężne szarpnięcie na moje stanowisko. Właściwie mogłem się tylko skulić w sobie i przygotować się na to, co nastąpi. I rzeczywiście tak było – nastąpiło szarpnięcie, ale nie wyrwało mnie z tego stanowiska, które nie było – powiedzmy – za dobre. 

Po tym szarpnięciu poczułem luz na linie, mało tego, zauważyłem spadającego Jurka poniżej. Wiedziałem, że wydarzyła się tragedia. Lina zerwała się na jakimś ostrym fragmencie skały. No i zostałem sam. Sytuacja była dramatyczna. Po chwili zamarcia, takiego przestrachu, po tym jak doszło do mnie to, co się wydarzyło, pomyślałem, że muszę teraz siebie ratować. Ściana jest tak ustawiona, że z bazy chłopcy nie mogli nas obserwować, a Jurek spadł z radiotelefonem. Wiedziałem więc, że zanim ktokolwiek dowie się o tej tragedii, to może być już za późno, więc zacząłem się przygotowywać do zejścia. Uciąłem kawałek jakiejś liny z poręczy poniżej, no i później pewne fragmenty schodziłem używając nawet dwóch czekanów. W trudnych miejscach starałem się korzystać z liny, którą miałem ze sobą, właściwie odciętego kawałka liny. Po drodze też złapałem biwak na ośmiu tysiącach, bo czołówka mi spadła. Przesiedziałem na ośmiu tysiącach na takich płytach i następnego dnia, już w pobliżu namiotu, chyba na wysokości 7600 metrów, zauważyłem kolegów, którzy wyszli mi naprzeciw.” 

Co było przyczyną tej tragedii? Nigdy się nie dowiemy, dlaczego Jerzy Kukuczka odpadł od ściany. Jedno jest pewne.   

Obaj partnerzy byli związani cienką liną o średnicy 7 mm, nadającą się właściwie tylko do zjazdów, bo asekuracja nią prowadzącego wspinacza była iluzoryczna – jak ocenili autorzy książki "Polskie Himalaje"(Janusz Kurczab, Wojciech Fusk i Jerzy Porębski. – Prowadził Kukuczka. Oddalił się już znacznie od asekurującego Pawłowskiego i nie był widoczny – wspinał się bowiem za załomem skalnym. Teren był trudny i lina przesuwała się powoli. Gdy Jurek zbliżał się do środkowego żebra ściany, gdzie kończą się główne trudności, nastąpił wypadek. Lina nie wytrzymała potężnego szarpnięcia po kilkudziesięciometrowym upadku i się zerwała. Dla Jurka Kukuczki nie było już ratunku. Runął w trzykilometrową przepaść.  

Jerzy Kukuczka zginął na tej samej górze, na której równe dziesięć lat wcześniej zaczął swoje himalajskie sukcesy. W 1979 roku po zdobyciu Lhotse, pierwszego szczytu jaki zdobył powyżej ośmiu tysięcy metrów, wyruszył na podbój kolejnych trzynastu.  

W swej autobiograficznej książce „Mój pionowy świat” wyznał: 

Wreszcie najwspanialszy moment w każdej wspinaczce. Chwila, kiedy od szczytu dzieli mnie już tylko kilka kroków, kiedy wiem, że już nic nie stanie mi na przeszkodzie, kiedy wiem, że zwyciężyłam... Zwyciężyłam nie górę czy pogodę, lecz przede wszystkim siebie, swoją słabość i swój strach. Kiedy mogę już podziękować górze, że i tym razem była dla mnie łaskawa. Tych chwil nie oddam nikomu za żadne skarby i jeżeli muszę w drodze do szczytu pokonywać przeszkody i ocierać się o nigdy nieokreśloną granicę między kalkulowanym ryzykiem a ryzykanctwem, to trudno zgadzam się. (...)Zgadzam się na wiatry, które tygodniami biją w ściany namiotów i doprowadzają do granicy szaleństwa. Zgadzam się na drogi prowadzone na granicy wytrzymałości. Zgadzam się na walkę. Nagroda, która otrzymuję za te trudy, jest niebotycznie wielka. Jest nią radość życia.   

Wcześniej na zabójczej górze Lhotse rozegrała się jeszcze jedna polska tragedia. W grudniu 1974 roku, młody reżyser i aktor Stanisław Latałło, który wziął udział jako operator filmowy w kierowanej przez Andrzeja Zawadę polskiej wyprawie, zmarł na wysokości 7 400 m n.p.m 

Dzisiaj tych, którzy marzyli o pokonaniu legendarnego, prawie pionowego urwiska Lhotse, upamiętnia kamienny obelisk. Chorten, jak głosi tablica: „Bohaterów Południowej Ściany Lhotse”, wzniesiony został przez Fundację Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki oraz Mountain Tribes Babu Sherpy, a odsłonięty 22 marca 2008 roku przez uczestników polskiej wyprawy na Dhaulagiri, Artura Hajzera i Roberta Szymczaka. Podczas ceremonii modły w obrządku buddyjskim odprawił lama ze świątyni w Pangboche: złożono ofiarę, rozwieszono modlitewne flagi.  

Po uroczystościach Artur Hajzer powiedzial:  

Rafał Chołda był moim jedynym prawdziwym przyjacielem i partnerem od liny, z którym stawiałem pierwsze kroki w górach; miałem też honor wejść na cztery szczyty ośmiotysięczne z Jurkiem Kukuczką; południowej ścianie Lhotse poświęciłem trzy sezony (w sumie swoją „karierę”), spędziłem w niej kilkadziesiąt dni – chwile przy chortenie poruszyly mnie do głębi – gdy wracam pamięcią do tamtych czasów i tamtych wielkich ludzi, budzi się we mnie tylko żal i żałość. 

Czas powstania:

2008

Słowa kluczowe:

Opracowanie:

Stanisław Stolarczyk
rozwiń

Projekty powiązane

1
  • Katalog poloników Zobacz