Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: POL-001663-P/149182

Cmentarz w Kłodnie

Kłodno Wielkie | Ukraina | obwód lwowski | rejon kamionecki
ukr. Wełyke Kołodno (Велике Колодно)
Identyfikator: POL-001663-P/149182

Cmentarz w Kłodnie

Kłodno Wielkie | Ukraina | obwód lwowski | rejon kamionecki
ukr. Wełyke Kołodno (Велике Колодно)

Kłodno leży obecnie w granicach Ukrainy, w rejonie kamioneckim i obwodzie lwowskim, jednak do czasów II Rzeczpospolitej należało do ziem polskich na Kresach Wschodnich. Po raz pierwszy w źródłach pisanych pojawia się jeszcze w XIV wieku, zaś w czasach panowania Władysława Jagiełły było własnością Piotra Wołczka Rokutowicza – podkomorzego lwowskiego i starosty chełmskiego, należącego do litewskich bojarów herbu Działosza, rycerza z orszaku królewskiego spod Grunwaldu. W artykule „O litewskich rodach bojarskich zbratanych ze szlachtą polską w Horodle roku” Władysław Semkowicz pisze: 

„W r. 1436 zjawia się Wołczko Rokutowicz pośród świadków pokoju brzeskiego w charakterze podkomorzego lwowskiego. Okoliczność ta kieruje dalsze poszukiwania na Ruś, gdzie istotnie spotykamy go już w roku 1437 jako Wołczka Rokuthy de Kłodno. Odtąd przez lat kilkanaście pełno go na kartach ksiąg sądowych lwowskich. Kłodno i Kłudzienko pod Lwowem, które posiada pochodzą zapewne z nadania królewskiego.” 

W ciągu kolejnych stuleci wieś wielokrotnie zmieniała właścicieli – jeszcze pod koniec XV stulecia stała się własnością Jerzego Strumiłły herbu Dąbrowa (zm. 1485) –- podkomorzego i kasztelana lwowskiego. W 1515 roku zniszczyli ją Tatarzy, a w kolejnych stuleciach przeszła m.in. na własność chorążego halickiego i kasztelana bracławskiego Piotra Branickiego, w XIX wieku znalazła się w posiadaniu Uruskich, a po nich Sapiehów z Biłki Szlacheckiej. W wydanym w 1883 roku Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich zamieszczono taki opis:  

„Kłodno (Wielkie, po rusku Kołodno), wieś w powiecie żółkiewskim, 26 kilm. na pd-wsch. od Żółkwi, 16 kilm. na wschód od sądu powiatowego w Kulikowie, tuż na wschód od urzędu pocztowego w Żółtańcach. […] Przez środek obszaru płynie potok […] i przyjmuje kilka małych strug, z których jedna, płynąca od płd. tworzy mały stawek. […] We wsi jest kasa pożyczkowa gminna z kapit. 510 zł, cerkiew i kościółek, dwór murowany z pięknym ogrodem. Wieś ta była niegdyś dziedziczną Piotra Korczak Branickiego, kasztelana bracławskiego. W obrębie tej wsi, na polach i łąkach „Mogielnicą” zwanych, znachodzi się wiele kurhanów, o których podanie mówi, że pochodzą one z czasów walki stoczonej tutaj ze Szwedami w r. 1704, na którą to pamiątkę postawiono przy drodze do Kamionki w Pieczychwostach figurę murowaną, wielce uszkodzoną.”  

W tym okresie, według spisu z roku 1880, gminę zamieszkiwało ponad 1,5 tys. osób, z czego większość, bo ponad 1000 stanowiły osoby wyznania rzymsko-katolickiego. Należała ona wówczas do parafii rzymskokatolickiej w Żółtańcach, ale trwały starania o uzyskanie własnej parafii. W roku 1860 dzięki staraniom ks. Jana Kowalskiego oraz wsparciu finansowemu udzielonemu przez hrabinę Wandę Juliannę Cabogę udało się wybudować murowaną kaplicę, a w latach 1874-1875 także dzwonnicę z plebanią. Warto tu dodać, że hrabina wywodząca się z rodów Potockich i Sapiehów, której drugim mężem był Kajetan Uruski herbu Sas – miecznik koronny i prefekt departamentu lwowskiego, poświęcała się działalności społecznej i charytatywnej. Oboje spoczywają w kryptach kościoła w Biłce Szlacheckiej.  

Starania o utworzenie parafii kłodzieńskiej trwały jeszcze przez pierwsze lata XX wieku. Nie było to łatwe w związku z dużym oporem ze strony proboszcza żółtanieckiego. W 1907 roku powołano ekspozyturę parafialną, a 6 lat później proboszczem kłodzieńskim został ks. Michał Kąkoliński. Ponownie nieocenioną pomoc okazała ówczesna dziedziczka wsi – Seweryna Maria z Uruskich Sapieżyna, księżna biłkowska, wnuczka Wandy Julianny, fundatorka projektu i budowy wzniesionego w latach 1927-1934 murowanego kościoła powstałego w miejscu rozbiórki poprzedniej, skromnej świątyni. Autorem projektu był słynny lwowski architekt, Alfred Broniewski, autor projektów szpitali, seminariów, budynków uniwersyteckich i użyteczności publicznej. Broniewski był już na emeryturze, ale zgodził się przygotować projekt kościoła. Część pieniędzy udało się także zebrać wśród mieszkańców Kłodna.  

W latach międzywojnia Kłodno pod pseudonimem Klimontowa trafiło do kultury popularnej dzięki antywojennej powieści czeskiego pisarza Jaroslava Haška –- Przygody dobrego wojaka Szwejka. O kościele autor nie wspominał, bo jeszcze go nie wybudowano, za to w szczegółowym opisie czytamy o innych zabudowaniach Kłodna i jego wojennych losach: 

„Z takimi ponurymi myślami doszedł Szwejk powoli do pobliskiej wsi i bez wielkiego trudu znalazł swój batalion, bo chociaż wieś była bardzo duża, to jednak znajdował się w niej tylko jeden przyzwoitszy budynek, a mianowicie szkoła, wzniesiona przez administrację Galicji w tych okolicach, zamieszkałych przez ludność ukraińską, w celu spolszczenia tej gminy. Szkoła ta w czasie wojny przebyła kilka przemian. Przebywało w niej kilka rosyjskich i austriackich sztabów, a przez pewien czas w sali gimnastycznej mieściła się sala operacyjna, gdy w okolicy toczyły się wielkie bitwy, które decydowały o losach Lwowa. Tutaj urzynano ręce i nogi i trepanowano czaszki. Za szkołą w ogrodzie był wielki lejowaty dół, skutek wybuchu wielkiego granatu. W kącie ogrodu stała stara grusza ze zwisającym postronkiem, na którym przed kilku dniami wisiał pop unicki oskarżony przez miejscowego polskiego nauczyciela o to, że podczas okupacji rosyjskiej był członkiem grupy Starorusinów i że w kościele odprawiał nabożeństwo na intencję zwycięstwa rosyjskiego wojska i prawosławnego cara. […] Po nieboszczyku popie plebania została pusta, bo każdy zabrał sobie z niej pamiątkę, co mu się akurat podobało. Jakiś poczciwy polski chłopek wziął sobie nawet stary fortepian, którego wierzch przydał mu się doskonale do naprawienia świńskiego chlewika. Część sprzętów porąbali żołnierze na ogień, jak to już było w zwyczaju, bo na szczęście na plebanii znajdował się nieuszkodzony wielki piec i doskonała kuchnia, jako że pop lubił dobrze podjeść sobie, podobnie jak wszystkie inne popy, i miał wielki zapas rondli, garnków i brytfann. Było to już niemal tradycją, że wszystkie oddziały wojsk, przechodząc tamtędy, na tej opustoszałej plebanii zakładały kuchnię dla oficerów. Zaś na piętrze, w dużym pokoju, mieściło się coś w rodzaju oficerskiego kasyna. Stoły zabierano, gdzie popadło, po domach mieszkańców wsi.” 

Warto dodać, że w Kłodnie Wielkim 24 sierpnia 1896 toku przyszedł na świat generał Jan Lachowicz – legionista, oficer piechoty Wojska Polskiego II RP i Polskich Sił Zbrojnych, od minister obrony narodowej w latach 1969-1972 w Rządzie RP na uchodźstwie. W latach 30. Lachowicz w stopniu kapitana służył w Korpusie Ochrony Pogranicza, zaś w jego rodzinnym Kłodnie miały miejsce dwa istotne wydarzenia. W roku 1934 na mocy rozporządzenia ministerialnego zostało siedzibą gminy wiejskiej, w granicach której znalazły się Czestynie, Dalnicz, Kłodzienko, Pieczychwosty i Żółtańce, a dwa lata później odbyła się konsekracja ukończonego kościoła przez metropolitę lwowskiego, abpa Bolesława Twardowskiego pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego. Świątynia powstała w stylu neobarokowym, w popularnym w międzywojniu nurcie narodowym. Ciekawa bryła kościoła z płaskimi pilastrami i lizenami oraz fantazyjnymi szczytami współgra z bogatą dekoracją polichromiczną wnętrza ilustrującą główne prawdy wiary, prawdopodobnie autorstwa uznanego lwowskiego artysty, Jana Bukowskiego (1873-1943) – najwybitniejszego obok Stanisława Wyspiańskiego i Józefa Mehoffera przedstawiciela młodopolskiej szkoły zdobnictwa artystycznego. Wykonał on m.in. witraże do kościoła jezuitów i św. Szczepana w Krakowie, polichromie w sanktuarium w Mogile, kaplicach krakowskiej Bazyliki Mariackiej i kościele św. Józefa, a także szereg ołtarzy w różnych małopolskich świątyniach.  

Niestety kłodzieńska świątynia z takim wysiłkiem zbudowana funkcjonowała ledwie przed dziesięć lat – pod koniec wojny została zamknięta, a parafia zlikwidowana wraz z przymusową ekspatriacją mieszkańców i duchowieństwa z dawnych Kresów. Sowieci zmienili budynek w magazyn zboża, a po wojnie stopniowo ulegał zniszczeniu. W latach 90. XX wieku kościół był opuszczony i popadał w ruinę, choć malowidła wewnętrzne pomimo fatalnego stanu budynku zachowały się dość dobrze. Kościół został objęty przez odradzającą się parafię greckokatolicką i wówczas rozpoczęto prace nad jego renowacją. Dzięki pomocy potomków polskich ekspatriantów z Kłodna udało się odnowić pokrycie dachu i w ostatnich latach świątynia powoli wraca do dawnej świetności.  

Do wybuchu II wojny światowej Kłodno Wielkie zamieszkane było głównie przez Polaków – według spisu z 1931 r. liczba mieszkańców wynosiła 1995 osób, z czego większość było narodowości polskiej, Ukraińcy stanowili 30% ludności, 50 osób było pochodzenia żydowskiego. W czasie wojny miały miejsce w Kłodnie i sąsiednich wsiach zbrodnie na ludności polskiej popełniane przez ukraińskich nacjonalistów. W 1944 roku UPA zamordowała czterdziestu Polaków z Kłodna, zginęło także kilku Ukraińców, którzy próbowali bronić swoich bliskich pochodzenia polskiego. W związku z wieloetnicznym i wielowyznaniowym charakterem dawnego Kłodna znajduje się tu kilka cmentarzy. Przy dawnej cerkwi grekokatolickiej funkcjonuje cmentarz dla mieszkańców obrządków wschodnich. Cmentarz rzymskokatolicki, do niedawna całkowicie zdewastowany i zaniedbany, położony jest kilkaset metrów od wspomnianego kościoła, przy drodze do Żółtaniec. Cmentarz przez lata pochłaniał pobliski las, kapliczka przycmentarna niemalże rozpadła się. Istnieje jeszcze zapomniany cmentarz epidemiczny, na którym spoczęły ofiary epidemii z czasów I wojny światowej i lat powojennych obydwu obrządków. Po 2010 roku cmentarz rzymskokatolicki doczekał się uporządkowania i odnowienia – usunięto drzewa i zarośla, ustawiono istniejące pomniki, zagospodarowano teren. 1 maja 2014 roku ustawiono na cmentarzu pamiątkową płytę ku czci osób pochowanych tu do 1945 roku. Także dwa lata później odbyły się prace porządkowo-renowacyjne na kłodzieńskim cmentarzu. Być może dzięki wykonanym już pracom dalsze utrzymanie cmentarza w godnym stanie będzie już tylko kwestią pozyskania środków i regularnych starań ze strony obecnych mieszkańców Kłodna oraz potomków tych, których wojna pozbawiła korzeni.  

Czas powstania:

XIX w.

Bibliografia uzupełniająca:

lokalizacja- jest kilka cmentarzy na terenie Kłodna, wybrałem ten najbliżej kościoła, na zdjęciu w mapach jest figura Matki Boskiej, więc jest też raczej katolicki; znajduje się przy drodze Żółtaniec (wg wikipedii jest tam katolicki)

Opracowanie:

Agnieszka Bukowczan-Rzeszut
rozwiń

Projekty powiązane

1
  • Katalog poloników Zobacz