KONKURS DZIEDZICTWO BEZ GRANIC ZOBACZ

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000431-P/189637

Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka

Identyfikator: DAW-000431-P/189637

Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka

W tekście opisane są zbiory broni Stanisława Kruka, określone jako jedne z najciekawszych lwowskich kolekcji prywatnych. Wśród obiektów znajduje się głównie broń pochodząca z okolic Zamarstynowa. Wspomniane jest także, że zbiory Kruka można oglądać w przedmiejskim dworku w Zamarstynowie. W kolejnej części tekstu wymienione są poszczególne, najciekawsze eksponaty, m.in. miecz dwuręczny oraz miecz pochodzący z czasów Kazimierza Wielkiego (Źródło: „Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany”, Warszawa 1913, nr 29, s. 10-12, nr 30, s.4-6, za: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa).

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu.

 

Zbiór broni Stanisława Kruka we Lwowie.

 

Wiście nieuki, maskujący się blagierstwem, a pozujący na znawców, dyle tylko i z tego kapitału wykuć dochód jakiś moralny, a najczęściej materialny. Zbieracz taki, spryciarz zazwyczaj pierwszej klasy, zbiera wszystko i zna się na wszystkim, bo i jakby to było możliwe, żeby kupiec nie miał mieć wszystkiego w swoim handlu. A nuż się trafi ktoś, kto zapyta o to i o to! Dobrze mieć wszystko, bo wtedy „handel” idzie lepiej. Dla naiwnych jest się znawcą, a dla dowcipniejszych pożądanym źródłem. A z jednego i drugiego miewa się korzyści realne! Zbiera więc podobny kolekcjoner, o zacięciu semickim, wszelkie możliwe i niemożliwe „okazy”, począwszy od etykiet z pudełek na smarowidło do butów, a na dziełach sztuki skończywszy! Wobec niewtajemniczonych robi minę przewidującego, wyprzedzającego kolekcjonerstwo i nakreślającego mu nowe kierunki („bo kto to wie, czego ludzie nie będą kiedyś zbierali?”), a wobec krytyczniej usposobionych stara się okazać, iż jest zbieraczem, co się dopiero wyrabia. Oczywiście w parze z tym idzie upodobanie w rozgłosie, zdobywanym za wszelką cenę. Usłużnym się jest wobec wpływowych, podejmuje się na wielką skalę zakreślonych reorganizacji (oczywiście tylko w gębie) na mocy samemu sobie łaskawie ofiarowanego mandatu, formuje się bloki i jednym słowem robi się „działaczem”. W szeregu opisów naszych zaznajamiamy tym razem czytelników z jednym z najciekawszych lwowskich zbiorów prywatnych, dającym się właściwie ująć w jeden ze wspomnianych powyżej typów. Właścicielem jego jest, znany w całej niemal Galicji ze swych mistrzowskich wyrobów antycznych, majster stolarski p. Stanisław Kruk. Kilka przyczyn złożyło się na to, iż stał się on, jeszcze czterdzieści lat temu, zbieraczem starożytności, a przede wszystkim broni. Wielką w tym rolę odegrało najbliższe sąsiedztwo domostwa p. Kruka, a mianowicie Zamarstynów, obfitujący w liczne ślady i resztki nieprzeliczonych bitew i kampanii, stoczonych na jego terytorium - również i zawód fachowy nie pozostał bez wpływu. W pracowni p. St. Kruka oglądać można coraz to nowe, najczęściej przepyszne antyczne meble mahoniowe, oddane mu do umiejętnego restaurowania, w czym mistrz nasz celuje oddawna. Z niezwykłym zamiłowaniem oddaje się on antykom, wracając im po mistrzowsku dawny pyszny wygląd - od lat szeregu to go przede wszystkim zajmowało, i nie dziw, że zbudziło się w nim zamiłowanie do starożytności. Wrodzona skłonność i okoliczności sprzyjające uczyniły zeń kolekcjonera broni, uważanego powszechnie we Lwowie za najzasobniejszego w rzeczy istotnie cenne i ciekawe. Przyjaźnie ułożyły się p. Krukowi stosunki z tego względu, że zaczął gromadzić swe liczne okazy w czasach, kiedy zbyt wielu miał jeszcze do zwalczania konkurencję, oczywiście dla braku interesujących się zabytkami. W rezultacie zaś jest dzisiaj właścicielem prawdziwego arsenału, którym się pieści i którego dogląda w wolnych od hebla i piłki chwilach. Nad dwa te zajęcia nic chyba innego nie istnieje dla istotnie dzielnego i sympatycznego p. Kruka, który dziwnie nie po lwowsku potrafił uszlachetnić w rękach swych zawód swój piękny, czyniąc zeń dumę swą i zasługę. Wrodzoną inteligencję potrafił uzewnętrznić tak w pracy zawodowej, jak w całym życiu i w zamiłowaniu zbierackim. Nie dziw też, że oceniając, zresztą skromnie, wartość swą osobistą i pomny na to, czemu ją przede wszystkim zawdzięcza, z naciskiem zawsze zaznacza, iż jest „majstrem stolarskim”. Dzięki też temu szanowany jest i respektowany, goszcząc w swem domostwie nie rzadko i najwyżej postawione osobistości, które z oczywistym zadowoleniem pogwarzyć lubią ze stolarzem o starożytnej broni i czasach minionych. Pan Kruk jednak i nadal pozostaje tylko majstrem stolarskim. Żyłkę zbieracką ma p. S. Kruk wrodzoną, a rozwinął ją dzięki okolicznościom sprzyjającym. Oddany pracy zawodowej, a przy tym nie mający najmniejszych pretensji do wiedzy zbierackiej i naukowej, zdobył znajomość rzeczy praktyką samą w ciągu lat długich. Kiepsko obyty z katalogami, aukcjami, antykwariatami i tzw. aparatem kolekcjonerskim, nie mniej przeto nie da się „nabrać”, posiadając „nos wyrobiony” i praktykę nie byle jaką. Wiedzę praktyczną okupić musiał zapewne niejednym niepowodzeniem, ale widać dość wcześnie posiadł ją, kiedy dzisiaj w zbiorach jego chyba wyjątkiem wielkim jest falsyfikat lub sztuka podejrzana. Wszystko, co posiada, to rzeczy bardzo ciekawe, cenne, a nierzadko jedyne w swoim rodzaju. I nie zmienia tej oceny fakt, iż właściciel o niejednej sztuce ma inne przekonanie, jakby się patrzyło. Okazy te niemniej są wartościowe, chociaż mylnie może zdeterminowane. Jak każdy dobry zbieracz, tak i p. Kruk posiada u siebie okazy specjalnie mu miłe i drogie - z czymś podobnym nie rozstałby się za nic w świecie, uważając je za perły swego skromnego zbioru, jak powiada zazwyczaj. „Czterdzieści lat zbierałem kawałek po kawałku, to się i nazbierało” - wyjaśnia gościnny gospodarz. Powiedzenie to tłumaczy od razu, skąd też takie mnóstwo okazów znalazło się w niepokaźnym domku, po którym nikt by się nie spodziewał, co w sobie mieści! Nie powstydziłoby się tej zbrojowni największe choćby muzeum, tyle tam rzeczy ciekawych i cennych. Mnóstwo szabel, mieczów, dzid, lanc, halabard, toporów, broni palnej, pocisków, moździerzy, zbroi, kos, noży, sztyletów i tp. Oto pierwsze wrażenie, jakie odbiera się na widok ich. Szczęśliwemu posiadaczowi zazdroszczę. Zwyczajem przyjętym wymienimy okazy najciekawsze, zaspokajając poza tym ciekawość czytelnika dołączonymi zdjęciami. Na największą uwagę zasługują miecze, stanowiące, zdaje się, najstarożytniejsze okazy zbioru. Śliczną sztuką jest miecz oburęczny, dochodzący prawie wysokości człowieka, o rękojeści długiej do obu rąk, jelcu ozdobnym, lekko ku dołowi wygiętym, z ozdobami w kształcie wąsów zawijanych; dwie trzecie ostrza obosiecznego, oddzielone od reszty z góry występem półksiężycowym. Występ ten, jako też część odeń począwszy do jelca, stanowi tępa żłobka prostokątna. Ponieważ miecz ten noszono bez pochwy na ramieniu, zatem występ wspomniany zapobiegał usuwaniu się miecza z barków. Broni tej używali landsknechci szwajcarscy i niemieccy (XVI w.) do torowania drogi żołnierzom, uzbrojonym w lance i halabardy, przy starciu z nieprzyjacielską piechotą, jako też do obrony murów przeciw wdzierającym się na nie wrogom. W Polsce nie była rozpowszechniona. Jednym z najcenniejszych okazów w zbiorze jest miecz polski z czasów Kazimierza Wielkiego. Ostrze zwężające się ku dołowi, podwójnie rowkowane, rękojeść okręcona drutem żelaznym, głowica zaś i jelce żelazne, ażurowej roboty, o charakterze wybitnie gotyckim. Miecz sławońskiej gwardy Dołów weneckich tzw. sciitrpoha, z początku XVII w. - ostrze dość szerokie, zbieżne ku końcowi, u góry żłobkowane, rękojeść opleciona drutem żelaznym, jelec wraz ze splotami kabłąka chroni całą rękę od ciosów. W zbiorze p. Kruka są dwa podobne okazy. Muzeum im. Lubomirskich posiada podobne miecze, nieco krótsze, mylnie podane w katalogu za miecze szkockie. Miecz francuski (z marką Węża) z rękojeścią kabłąkową wskazuje na w. XV. Inny miecz prosty obosieczny, zbieżny ku końcowi, z napisem hiszpańskim, rękojeścią charakterystyczną wskazuje na pochodzenie maurytańskie. Na w. XV wskazują również resztki jelca i nagłówek rękojeści prostego miecza obosiecznego i ostrzem, zjedzonym przez rdzę. Rzadko spotykanym w muzeach okazem jest broń czeskiego pochodzenia tzw. dusak lub tasak. Jest to szerokie, lekko skrzywione ostrze, mające zamiast rękojeści u góry otwór owalny, służący zarazem za ujęcie i kabłąk dla ochrony ręki. Broń ta używana była w XV–XVI w. w Niemczech, a szczególnie w Czechach. Bardzo ciekawym okazem tzw. brunatnego damastu jest krótkie ostrze obosieczne, którego kształt liścia laurowego wskazuje na pochodzenie ze średniowiecza - jest to sztylet, prawdopodobnie wykopany, pozbawiony rękojeści i jelca. Z grupy halabard wyróżnia się jedna, zwłaszcza o toporze kształtu półksiężyca, pochylonego ku dołowi, z krótkim silnym hakiem o ostrzu cienkim, czworokątnym i tuleją czworokątną, z której wychodzą żelazne pióra (listewki), umacniające osadę na czworokątnym od góry trzonku, przechodzącym poniżej w ośmiograniasty. Zupełnie identyczną halabardę widzieć można na obrazie Amhergera, w ręku słynnego dowódcy landsknechtów niemieckich, Jerzego von Frondsberga (XVI w.). Odmiany halabardy, bardysza, używano i w Polsce. Do kategorii cepów - bijaków wojennych zaliczyć należy broń, używaną szczególnie w Czechach przez taborytów Żiżki, składającą się z krótkiej rękojeści drewnianej, okutej żelazem, u której na łańcuchu zwiesza się żelazna, kolcami nabijana kula. Charakterystyczną bronią wojen chłopskich (XV–XVI w.) była tzw. Morgenstern, tj. kula żelazna, opatrzona kolcami, na długim trzonku. Ciekawym kształtem ostrza zwraca uwagę wielki i ciężki topór na długiej rękojeści, najprawdopodobniej polski - używany w szczególności do odpierania szturmu na mury. Według dr. Al. Czółowskiego jest to ceremonialny topór cechu rzeźników. Gdyby tak jednak było, to spodziewać należałoby się ozdobniejszych nieco kształtów, zbyt prostych u opisanego okazu. Mylnie za odznakę wolnomularską uważana jest w zbiorze p. Kruka buława heroldów królewskich. Piękny ten okaz wycyzelowany jest w żelazie, w stylu odrodzenia. Zupełnie podobne buławy, jednak wcześniejsze w stylu, widzimy u heroldów Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego na obrazie R. Balaca - „Krzysztof Kolumb przed parą królewską w Barcelonie” (1493 r.). Z szabel ciekawsza jest jedna o ostrzu lekko skrzywionym, toledańska - rękojeść o jelcu długim i koszu, zakrywającym z boku rękę od ciosu. Wśród kilku szabel polskich zwraca uwagę jedna o długim, krzywym ostrzu, przy końcu rozszerzonym, o rękojeści szyldkretowej (XVII w.). Piękna jest również szabla tatarska, niezbyt długa, o ostrzu z wschodnim napisem i ozdobnie wyrobionym jelcu oraz okuciach pochwy. Rzekomo należącą kiedyś do Chmielnickiego ma być szabla o ostrzu lekko wygiętym, z rękojeścią nowoczesną, z cyframi, jakoby cyrylickimi, B. Chmielnickiego. Bardzo ciekawa jest krótka szabla o ostrzu rozszerzonym przy końcu, z później dorabianym jelcem. Poza tym na uwagę zasługuje kilka szabel napoleońskich, kościuszkowskich, szabel z sejmików szlacheckich, opatrzonych na końcu ostrza haczykami, służącymi do ściągania kołpaków mówcom niesympatycznym, szable Fryderyka Wielkiego i tym podobne. Wśród strzelb ciekawsze są karabiny z czasów napoleońskich, sztućce tarczowe miejskich towarzystw strzeleckich, strzelby z fabryki Żółkiewskiej (napis: „Peter-Forst - Żółkiew 1807”), garłacz i gruba lufa, prawdopodobnie ze śmigownicy, tudzież sporo pistoletów skałkowych. Z innej broni i okazów wymienić jeszcze należy koszulkę żelazną z kółek nitowych, mniejszych w miejscach, wymagających swobody ruchów, a bardzo grubych na piersiach, ryngraf z M. Boską, pas metalowy tzw. przeworki, buzdygan wykopany na Zniesieniu pod Lwowem, kosa na sztorc (z marką - krzyżyk ukośny), kilka hełmów z czasów wojny trzydziestoletniej, hełm skórzany dragonów angielskich spod Waterloo, trzy moździerze wiwatowe, z herbem Leliwa i litewską Pogonią, jedna wiwatówka kuta, bomba niezwykłych rozmiarów, lanca ułańska i wiele innych. Taki jest arsenał p. St. Kruka, który należy do pierwszych we Lwowie zbieraczy broni. Prócz niego cenną kolekcję militariów polskich posiada dr. Miziewicz, Wł. Łoziński, dr Al. Czółowski, p. Zygm. Hartleb i kilku innych. Z publicznych zbiorów Muzeum im. Lubomirskich i Muzeum Narodowe im. Sobieskiego posiadają większe komplety broni polskiej i obcej. Spodziewać się zaś można, iż p. St. Kruk nie pozwoli rozejść się po świecie tak żmudnie zgromadzonym zbiorom swoim i zechce pamiętać o najlepszym zachowaniu ich, jakim jest zawsze zbiór publiczny. A szkoda byłaby wielka, gdyby tak cenne rzeczy miały Bóg wie gdzie się dostać.

Czas powstania:

1913

Słowa kluczowe:

Publikacja:

26.02.2025

Ostatnia aktualizacja:

17.07.2025
rozwiń
 Fotografia przedstawiająca Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka Galeria obiektu +3

 Fotografia przedstawiająca Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka Galeria obiektu +3

 Fotografia przedstawiająca Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka Galeria obiektu +3

 Fotografia przedstawiająca Lwowskie zbiory broni Stanisława Kruka Galeria obiektu +3

Załączniki

1

Projekty powiązane

1
  • Polonika przed laty Zobacz