Pension Centrale w Lovran, fot. Bartłomiej Gutowski, 2023
Licencja: CC BY-SA 4.0, Źródło: Fundacja Akcja Kultura
Fotografia przedstawiająca Polskie pensjonaty nad Adriatykiem
Identyfikator: POL-001793-P

Polskie pensjonaty nad Adriatykiem

Abacja, czyli współczesna Opatija, była chętnie odwiedzana przez przyjezdnych z Polski. Jeździło się tutaj kurować i czasem były to pobyty  nawet wieloletnie, o ile oczywiście kogoś było na to stać, częściej kilkutygodniowe. Jeździło się nie tylko leczyć, ale przede wszystkim wypoczywać. A poza tym Abacja była modna, pobytem w kurorcie można było się pochwalić w towarzystwie - jak pisał w znanej fraszce Tadeusz Boy-Żeleński o pani Stefanii, która „jeździła do Abacji po temat do konwersacji”.

Do czasu odzyskania niepodległości gros przyjezdnych trafiało z Galicji, jednak zamieszczane, co prawda sporadycznie, ale jednak, ogłoszenia w „Kurierze Warszawskim” czy „Kurierze Wileńskim” reklamy świadczą, że starano się też pozyskać klientów z dalszych regionów. Po wojnie zresztą Abacja staje się modna w całej II Rzeczypospolitej. Druskienniki, Zaleszczyki, Truskawiec, Zakopane, Krynica, Worochta, Szczawnica to popularne w Polsce uzdrowiska i kurorty, jednak żadne z nich nie zapewniał wypoczynku nad morzem. Tutaj topowe miejsca to w wolnej Polsce: Jurata, Jastrzębia Góra i Orłowo. Do nieco tańszych należały: Jastarnia, Karwia, Jasne Wybrzeże, Hellorowo czy Kuźnica. Niedaleko było też do kurortów znajdujących się w obszarze Wolnego Miasta Gdańska  - słynny Sopot czy też popularne Jelitkowo również były odwiedzane przez Polaków. Przez część społeczeństwa wypoczywanie w tych miejscach traktowane było jako mało patriotyczne, a poza tym było drogo. W tej perspektywie Istria jawi się jako całkiem racjonalna konkurencja, zwłaszcza że po czasach Austro-Węgier pozostała stosunkowo dobra możliwość dojazdu. Relatywnie duża liczba przybyszy z Polski powodowała, że otwierała się droga do otwierania przedsiębiorstw ukierunkowanych na przybyszy z Polski. Takimi były niewątpliwie polskie pensjonaty, a że do Abacji jeździło się też leczyć, również Polacy oferowali usługi medyczne. Byli to m.in. dr Henryk Ebers junior, który prowadził zakład zdrojowy w Krynicy, czy Ksawery Górski - twórca sanatorium w Szczawnicy,  czy inna ówczesna sława medyczna - dr Bolesław Kostecki, w Lovran w willi „Ausonia” przyjmował dr Marian Herlineger. 

Jeszcze pod koniec XIX w. dojazd na Abacji był relatywnie dogodny. Jak informował „Kurier Warszawski” już w 1896 r. planowano sprzedaż bezpośrednich biletów m.in.. na trasie Abazja -  Petersburg , Moskwa, Ryga i Warszawa. Ze Lwowa czy Krakowa podróż zajmowała podobny czas, co nad Morze Czarne czy Bałtyk. Ze Lwowa do Odessy jest (w linii prostej) około 500 km, nad Bałtyk około 600 km, a jeżeli jechać do popularnej Połągi, to jeszcze dalej. Do Chorwacji zaś około 860. W przypadku Krakowa odległości te jeszcze bardziej zmieniają się  na korzyść Chorwacji. A do tego można było zatrzymać się w zaborczym, ale jednak modnym Wiedniu. A stamtąd do Abacji już można było dojechać przez jedną noc. Taką podróż opisał „ks. M-i” na łamach „Kuriera Warszawskiego” z 1906 r.: „Wyjechawszy w nocy wśród piorunów i ulewy wielkiej z Wiednia Sudbahnen, o godz. 8-ej z minutami stanąłem przy pięknej pogodzie około 9 z rana na ostatniej stacji dokąd idzie pociąg na Matuglie do Abazyi. Tu się bierze dwukonny (innych nie widziałem) powóz, który po półgodzinnej dobrej jeździe, a po złej drodze, za 5 koron dowozi podróżnego do miejsca, gdzie stanąć zechce. Polecono mi w Krakowie Ireny, albo też Ayram (Marya), gdzie mówią jakoby po polsku, ale że o nich mój woźnica nie wiedział, więc stanąłem przed Augustą". Wspomniane wille nie były zapewne polskimi pensjonatami, a jedynie zatrudniały osobę znającą język polski. Dalej przeczytać można, że „Ponieważ miejscowość leży nad morzem; więc co godzina wywodzą statki to do Piume (Rjeki), to do Lovrano oraz w rozmaite inne strony i zwykle pełne chciwych wrażeń podróżnych".

Polskie pensjonaty nazywane dość skromnie willami, a w gruncie rzeczy bardziej przypominające miejskie pałacyki, często z przeładowanymi dekoracjami fasadami. Jak podawał Bolesław Kostecki na początku XX w. w Opatii istniały dwa polskie pensjonaty - willa „Ayram" kierowana przez doktora Henryka Ebersa juniora, założyciela zakładu zdrojowego w Krynicy, oraz willa „Irena". W kolejnych latach w Opatii powstał m.in. zachowany do dzisiaj obszerny budynek pensjonatu „Mascagni" prowadzonego przez panią Grassi. W 1910 r.  funkcjonowała willa „Heim" jako pensjonat polski Wandy Marchlewskiej (Orłowicz w 1914 podaje, że prowadzony był razem z p. Grużewską). Marchlewska jednak reklamował się w „Kurierze Warszawskim” z 1910 r. samodzielnie. Natomiast z ogłoszenia w „Kurierze Wileńskim” z 1913 r. wiemy, że Wanda Marchlewska prowadziła również pensjonat w Karlbad (Niemcy). Jednak od roku 1914 reklamuje już wyłącznie Dom Polski w Niemczech, być może zatem w 1914 r. zrezygnowała z prowadzenia pensjonatu w Abazji. Ponadto - jak wspomniał Mieczysław Orłowicz - działała willa „Peppina" prowadzona przez p. Polaską, a także willa „Regina". Polacy zatrzymywali się też  w innych miejscach jak „Kronprinzessin Stefania”. W Lovran działał natomiast „pierwszorzędny pensjonat polski Central prowadzony przez Sidonię Romańczuk-Gadomską, który miał mieć polski charakter, a przede wszystkim polską kuchnię". 


Niestety historia tych pensjonatów jest słabo znana, nie zachowały się zdjęcia z epoki (poza Lovran), nie wiemy jak funkcjonowały na co dzień, a o części nie wiemy nawet, gdzie dokładnie się znajdowała. Tych informacji poszukujemy - jeżeli ktoś z naszych czytelników je posiada - prosimy o kontakt.
 

Czas powstania:
od ok. 1890
Publikacja:
30.07.2024
Ostatnia aktualizacja:
22.10.2024
Opracowanie:
Bartłomiej Gutowski
rozwiń

Projekty powiązane

1
  • Dokumentacja poloników w Chorwacji Zobacz