Kazimierz Sichulski, Madonna huculska, tryptyk, 1909, technika mieszana, Österreichische Galerie Belvedere, Wiedeń, Austria, fot. BotMultichillT, 2019
Licencja: CC BY-SA 4.0, Źródło: Wikipedia, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Madonna huculska – tryptyk Kazimierza Sichulskiego
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: POL-000114-P/57581

Madonna huculska – tryptyk Kazimierza Sichulskiego

Identyfikator: POL-000114-P/57581

Madonna huculska – tryptyk Kazimierza Sichulskiego

Kazimierz Sichulski (1879‒1942) to nieodrodny uczeń młodopolskich mistrzów. Szukał własnych artystycznych ścieżek. Był jednym z najwybitniejszych artystów polskich, którzy w swojej sztuce inspirowali się kulturą Hucułów, górali Rusinów z Karpat Wschodnich. „Madonna huculska” to tryptyk z 1909 r., który od 1912 r. znajduje się w zbiorach galerii wiedeńskiej.

Początki twórczości Kazimierza Sichulskiego
Nie byłoby znanego nam Kazimierza Sichulskiego bez Krakowa, choć początkowo wszystko wskazywało na to, że artysta zwiąże się ze Lwowem. Urodzony nad Pełtwią w 1879 r., w rodzinnym mieście zapisał się na uniwersytet, obierając jako kierunek studiów prawo. Miłość do sztuki jednak zwyciężyła i niemal równocześnie rozpoczął studia artystyczne w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i wiedeńskim Cesarsko-Królewskim Austriackim Muzeum Sztuki i Przemysłu. Pod czujnym okiem młodopolskich profesorów: Leona Wyczółkowskiego, Józefa Mehoffera, a nade wszystko ‒ Stanisława Wyspiańskiego ‒ szlifował swoje secesyjne pociągnięcia pędzlem. Jednocześnie wspólnie z utalentowanymi literacko, muzycznie i plastycznie kolegami założył kabaret „Zielony balonik”.
 
Występy zespołu i wernisaże odbywały się w cukierni Apolinarego J. Michalika, znanej jako Jama Michalikowa. Sichulski odpowiadał za oryginalny wystrój przybytku, na który składały się m.in. portrety ówczesnej bohemy, z Tadeuszem Żeleńskim „Boyem”, Feliksem Jasieńskim „Manggha” i – uwaga – Panem Twardowskim na czele. Sportretowani przez niego, jak to w karykaturze bywa, odznaczali się wyolbrzymionymi cechami charakterystycznymi: wielkimi nosami, wyłupiastymi oczami, a mimo to ‒ jak wspominał Kornel Makuszyński ‒ „nie było pośród [nich] takiego bałwana, który by się obraził, choć Sichulski wydobył z [każdego] pierwszorzędną, a głęboko ukrytą małpę”. Jako malarz nie tylko bawił swymi pracami, lecz także współpracował z Hagenbundem, czyli austriackim ruchem artystycznym, poprzedzającym słynną Secesję wiedeńską. Skupieni wokół niego artyści stawiali sobie za cel zerwanie z konserwatywnym pojmowaniem sztuki, tak w formie, jak i w treści. W przypadku Kazimierza Sichulskiego te inspiracje miały już niebawem zaowocować.
 
Huculszczyzna utrwalona w sztuce
W 1904 r., za namową malarza Władysława Jarockiego, Sichulski po raz pierwszy odwiedził Huculszczyznę – górski region w Karpatach Wschodnich, zasiedlony przez rusińskich górali, którzy przybyli m.in. z Wołoszczyzny i Karpat południowych. Nie byli jednorodną grupą etniczną, a raczej mieszaniną różnych narodowości. Łączyło ich jednak wyznanie – prawosławie, a także narzecze, utworzone na bazie języka ruskiego oraz polskiego i wołoskiego. Od połowy XIV w. obszar Huculszczyzny wchodził w skład Królestwa Polskiego, a później Rzeczypospolitej, a po rozbiorach – austriackiej Galicji. Stanowił swoisty kulturowo-językowo-religijny palimpsest, który dla artysty z przełomu wieków musiał jawić się jako niezbadany ląd.
 
Zafascynowany tą ziemią i jej mieszkańcami Kazimierz Sichulski później wielokrotnie tam powracał, co owocowało różnorodnymi dziełami. Połączenie talentu z fascynującą kulturą karpackich górali, zwłaszcza pewną jej surowością i dzikością, wyolbrzymioną jeszcze ze względu na egzotyczny – z perspektywy twórcy – charakter, zrodziło nową jakość estetyczną. Tak w 1926 r. opisywał twórczość Sichulskiego lwowski historyk sztuki, Władysław Kozicki:
 
U nikogo przedtem nie widziano takiej wściekłej brawury, takiego rozmachu urągającego wszelkim hamulcom, takiej rozpętanej dynamiki, takiej nonszalanckiej pogardy dla pedantycznej poprawności, dla wszystkiego, co słodkie, gładkie, wylizane i akademickie.
 
Sichulski nie ograniczał się tylko do uwieczniania fascynującej skądinąd odświętności huculskiej – tych wszystkich wesil'ij, swiatcew, holowosikyw. Pochylał się także z wielką delikatnością, ale i rzetelnością, nad portretowaniem, zwłaszcza za pomocą pasteli, zwykłych-niezwykłych mieszkańców góralskich wiosek.
 
Dzieła Kazimierza Sichulskiego inspirowane Huculszczyną
I w swojej artystycznej pasji, pełnymi garściami czerpał z huculskiej rzeczywistości, sięgając po kolory, wzory, faktury, aby zaszczepić je do klasycznych, zdawałoby się tematów historycznych, mitologicznych i religijnych. Wśród tych ostatnich przeważały wariacje maryjne. Tak powstały też różne wersje Zwiastowania, Pokłonu Trzech Króli i Bogurodzic, wśród których niepośrednie miejsce zajmuje Huculska Madonna. Możemy się tylko domyślać, że twarzy, przymkniętych oczu i dłoni Maryi użyczyła artyście jakaś miejscowa piękność. Także dziecko – nie jak w kanonie – niemowlę a raczej wyrośnięty kilkulatek – było zapewne podpatrzone między smukłymi huculskimi pacholętami. Chociaż im dłużej będziemy patrzeć na jego twarz, tym wyraźniej zaczniemy dostrzegać podobieństwo z portretowanym potomstwem Stanisława Wyspiańskiego – Stasiem, Helenką czy Mietkiem. Także dolne partie obrazu, będącego – nie zapominajmy – przykładem częstego w twórczości Sichulskiego, tryptyku – znamionują silny rys autora „Wesela”. Mamy więc znajome ujęcie mocno wystylizowanej roślinności i swoisty horror vacui; na obrazie nie ma pustych przestrzeni. Intryguje też odwołanie teologiczne w samej kompozycji postaci. Choć – siłą rzeczy – matka jest większa i wyższa niż dziecko, to dla zadośćuczynienia hierarchiom znanym z ikonopisarstwa Sichulski namalował ją z pochyloną głową i ramionami ku synowi, de facto Królowi. Co więcej, kobieta nie ośmiela się nawet podnieść wzroku, z jednej strony okazując tym szacunek Bogu, a z drugiej – nie chcąc odwracać uwagi widza od tego, który na obrazie powinien być najważniejszy.
 
Kazimierz Sichulski i jego huculskie Boże Narodzenie
Postać Jezusa jest tu zobrazowana przewrotnie. Nie osesek a kilkulatek, nie słodkie królewiątko a raczej mały pastuszek o przenikliwym spojrzeniu. Wprawdzie ma na sobie zdobny serdak i białą koszulę, to jest w nim coś ubogiego. Przyjrzyjmy się jego stopom. Ma, tak jak jego matka, złote, ale – uwaga! – dwa różne sandały. Jak gdyby malarz w ten sposób chciał nam przypomnieć o dychotomii ich natury: Boga-człowieka i matki-dziewicy. Adam Mickiewicz w Hymnie na dzień zwiastowania N.P. Marji, narodziny Chrystusa opisał krótkim, ale jakże wymownym czterowierszem:
 
Grom, błyskawica!
 
Stań się, stało;
 
Matką Dziewica.
 
Bóg ciało!
 
Kazimierz Sichulski do swego dzieła użył znacznie więcej środków. Niemniej, w jakiś przedziwny, synestetyczny sposób oba te artefakty – liryk i obraz – łączą się niespodziewanie w spójną całość. Zamiast literackiego gromu i błyskawicy, malarz posłużył się obfitością złota, które – użyte w formie mozaiki – przydaje Jezusowi i Maryi bizantyjskiego posmaku. Kolor szlachetnego kruszcu obecny jest nie tylko w obowiązkowym, zwłaszcza dla wschodniej sztuki, nimbie, lecz także rozpływa się dalej. W planie obrazu zajmuje jego trzecią część, choć pojedyncze złote refleksy, niczym kosmyki z huculskiego warkocza, prześwitują i w innych miejscach. Pomyli się jednak ten, kto za wirtualną reprodukcją uwierzy w trójwymiarowość przedstawienia. Nie mamy tu bowiem do czynienia z prawdziwą mozaiką, a jedynie z elementami wykonanymi temperą i pastelami na papierze, a później naklejonymi na płótno. Brzmi to dość skomplikowanie, ale efekt – nawet jeśli miał być tylko szkicem, zaprawką przed pełnoprawnym malarstwem dekoracyjnym, w pełnej krasie zdobiącym zapewne jakąś świątynię – jest doskonały.
 
Cóż, nie pierwszy to raz, kiedy wizjonerskie plany Sichulskiego zakończyły się na projektowych kartonach. W tece tego wszechstronnego artysty można przecież odnaleźć i przymiarki do witraży czy polichromii, także o tematyce bożonarodzeniowej, pojedyncze pastele i przede wszystkim wspomniane już karykatury, których był mistrzem.
 
Obraz Kazimierza Sichulskiego w Muzeum Narodowym w Krakowie
Jeszcze do 2 stycznia 2022 r. można w Muzeum Narodowym w Krakowie oglądać ten pierwszy raz w Polsce wystawiany obraz Kazimierza Sichulskiego. Na co dzień bowiem podziwia się go w wiedeńskiej Galerie Belvedere, do której został w 1912 r. zakupiony.
 
Czas Bożego Narodzenia to także okazja, by w domowym zaciszu, z dala od komercyjnego zgiełku, zastanowić się nad tajemnicą świąt. Nie tych z kolorowych folderów czy telewizyjnych reklam, a pełnych metafizycznej tajemnicy, jak w scenach biblijnych, uwiecznionych przez Sichulskiego.

 

Osoby powiązane:

Czas powstania:

1909

Twórcy:

Kazimierz Sichulski (malarz; Polska, Włochy, Niemcy)(podgląd)

Słowa kluczowe:

rozwiń
Kazimierz Sichulski, Madonna huculska, 1909, fot za Wilipedia (domena publiczna)
Kazimierz Sichulski, Madonna huculska, tryptyk, 1909, technika mieszana, Österreichische Galerie Belvedere, Wiedeń, Austria, fot. BotMultichillT, 2019

Projekty powiązane

1
  • Kazimierz Sichulski, Madonna huculska, 1909, fot za Wilipedia (domena publiczna)
    Archiwum Polonik tygodnia Zobacz