Hendrik Joos, płaskorzeźba z nagrobka Józefa Wieniawskiego, 1913 r., cmentarz w Ixelles
Licencja: domena publiczna, Źródło: L. Binetal, „Józef Wieniawski, w setną rocznicę urodzin”, „Świat”, 1937 r., nr 22, s. 10-11, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Nagrobek Józefa Wieniawskiego w Belgii

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Świat”, 1937, nr 22, s. 10-11, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Nagrobek Józefa Wieniawskiego w Belgii
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000076-P/135006

Nagrobek Józefa Wieniawskiego w Belgii

Identyfikator: DAW-000076-P/135006

Nagrobek Józefa Wieniawskiego w Belgii

Artykuł autorstwa L. Binetal opublikowany w czasopiśmie „Świat”, 1937 r., nr 22, s. 10-11  (domena publiczna, przedruk za Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa) wspomina pianistę i kompozytora, Józefa Wieniawskiego, w setną rocznicę jego urodzin. Artykuł został zilustrowany reprodukcją płaskorzeźby z nagrobka artysty na cmentarzu w Ixelles.

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu.

 

Nagrobek Józefa Wieniawskiego w Belgii.

 

Cień, otaczający postać Józefa Wieniawskiego od chwili jego zgonu (w ciągu więc ostatnich lat 25), służyć może za klasyczny przykład szybkiego, łatwego przechodzenia do porządku dziennego nad dokonaną, niepowszednią pracą ludzką, nad dowodami wybitnej aktywności artystycznej. Przykład ten jest tym „klasyczniejszy”, ponieważ praca i aktywność owa rozmaitych dotykały dziedzin, nadzwyczaj górnych wyżyn sięgały, a w efektach swych aplauz głośny, powszechny zyskiwały w ciągu wielu dziesiątków lat. Z górą przez pół wieku nazwisko Józefa Wieniawskiego było w świecie słynne. Wieniawski sławny był jako wirtuoz niepospolity, jako pedagog, jako utalentowany kompozytor, a na naszym, warszawskim terenie wielce ceniony był nadto jako ten, który zdolności swe muzyczne, swoją życiową i artystyczną, ekspertyzę zwykł był z największą gotowością oddawać na cele użyteczności społecznej, na cele o charakterze patriotycznym. Najświetniejszą kartę w historii życia Józefa Wieniawskiego stanowią jego sukcesy wirtuozowskie. Zdobywał je od lat najwcześniejszych. Ledwo ukończył swe studia (w Konserwatorium paryskim jako „premier prix”), a już stanął (w r. 1850) mocną stopą odtwórcy na estradzie koncertowej. Zjawił się na niej w 13. roku życia. Sławę pianistyczną zyskiwał, koncertując wespół ze swym genialnym bratem, Henrykiem, starszym od niego o 2 lata. Wszędzie, gdzie ukazywali się niezwykli artyści - chłopcy, okrzykiwani byli za czarodziejów swych instrumentów. Chwaliła ich Warszawa, Poznań, Kraków, Lwów, Berlin, Lipsk, Wiedeń, Petersburg, Moskwa, Odessa (w Rosji w ciągu 2 lat występowali Wieniawscy około 200 razy!), Paryż, Bruksela, Lublin rodzinny… Tym większy podziw młodzi Wieniawscy wzbudzali, albowiem w programie własne kompozycje umieszczali. Prasa nadzwyczaj entuzjastycznie oceniała ich talenty, a polska prasa w sposób specjalny. Dla przykładu przytaczamy słowa, wypisane w lipcu 1854 r., w „kronice miejscowej” poznańskiej: „Wieniawscy nakoniec zawitali do nas i dali się słyszeć w dziesięciu czy jedenastu koncertach… Godnie zasiedli na parnasie polskich sztuk pięknych… Wieniawscy nie tylko wykonują, ale i tworzą dzieła wielkie poetyczne, są oryginalnymi kompozytorami polskimi, bo w ich utworach wieje żar polskich uczuć, ujętych bądź w rytm mazurków, bądź polonezów… każdy Polak ich rozumie, ich myślami myśli… ostatni koncert świadczył o nieustającym uniesieniu publiczności…” To „nieustające uniesienie publiczności” stale trwało w związku z występami Wieniawskich. Kiedy po kilku latach wspólnych tryumfów Henryk i Józef poszli (po roku 1857) własnymi, już zupełnie samodzielnymi drogami estradowymi, sztuka odtwórcza Józefa Wieniawskiego była w dalszym ciągu pięknie przez niego kultywowana i admirowana za nadzwyczajny mechanizm, za wielką powagę gry. Po krótkim pobycie w Niemczech, spędzonym m.in. na pracach fortepianowych u Liszta, kilka lat przebył Józef Wieniawski w Paryżu. Potem Moskwa - działalność pedagogiczna: słynny Mikołaj Rubinstein ofiarowuje mu klasę fortepianu w konserwatorium tamtejszego Towarzystwa Muzycznego. Wieniawski wkrótce opuszcza konserwatorium i rozpoczyna (w r. 1869) prywatną działalność profesorską, doskonale w kronikach pedagogiki pianistycznej zapisaną. W kilka lat później znakomity wirtuoz i nauczyciel zjawia się na gruncie warszawskim. Jest jednym z założycieli Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, jednym z jego pierwszych dyrektorów (rok 1875), z całą powagą swe zadanie artystyczno-dydaktyczne spełniającym. Najdłuższy okres swego życia spędził Józef Wieniawski w Brukseli, jako pedagog, jako wirtuoz, gdzie na stałe osiadł i życia w roku 1912 dokonał. Koncertował stale, czyniąc częste wypady artystyczne - m.in. do Paryża i Londynu. Uczniowie Wieniawskiego z wielkim respektem jego nauki traktowali, a świat artystyczny oddawał honory jego wielorakim zdolnościom, jego wyjątkowej muzykalności, o której w kołach fachowców krążyły opowieści nadzwyczajne. Oceniano również właściwie sposób życia Józefa Wieniawskiego, które opierało się na przesłankach punktualności, systematyczności. Wiedziano, że można polegać na nim, kiedy zobowiązuje się do czegoś. Znając zalety ducha Józefa Wieniawskiego, zwracano się do niego w rozmaitych sprawach i z Warszawy. W roku 1900 Komitet Warszawskiego Towarzystwa prosi Wieniawskiego o reprezentowanie Towarzystwa na uroczystości odsłonięcia pomnika Chopina (17 października 1900 r.) w paryskim ogrodzie Luksemburskim. Wieniawski pojechał specjalnie z Brukseli. Wygłosił piękne, mądre przemówienie, świadczące o trafnym przeniknięciu myślowym istoty sztuki chopinowskiej. Warszawskie Towarzystwo Muzyczne było w stałym kontakcie z Wieniawskim. List dyr. Mieczysława Karłowicza (z dn. 16 X 1905 r.) reprodukowany tutaj świadczy nie tylko o komunikowaniu się z zasłużonym artystą, ale i o tym, że zrozumiano i stale ceniono u nas jego talenty. Głosy pochwały szły z rozmaitych ośrodków Polski. Jeden z nich, pod adresem artysty wystosowany, nabiera dużej wagi chociażby ze względu na osobę, skrypt wysyłającą - na Orzeszkową. Mamy przed oczami zobrazowanie ostatniej stronicy tego nieznanego listu - podajemy pełną jego treść: „28.4(18).85. Grodno. Czy Pan choć trochę jeszcze pamięta malutkie Grodno i jedną z jego mieszkanek, która zagroziła Panu napaścią swą aż w Brukseli? Za kilka godzin szczęścia, które mi dała mistrzowska gra Pana, za kilka chwil przebytych w Jego towarzystwie niczym więcej odwdzięczyć się nie mogę, jak trocha starej i prozaicznej bibuły, na którą spłynęła część mojej duszy. Poświęcającą Panu mam swoje ambicje i nadzieje. Wszak nawet w istnieniu świetnym, jakim być musi istnienie wielkiego artysty, bywają pewno godziny samotne i smutne. Jeżeli kiedy w podobnej godzinie, weźmie Pan moją książkę do ręki i znajdzie w niej trochę rozrywki lub zapomnienia o tym, o czym pamięć zasmuca lub boli, najwyższa ambicja i nadzieja, którą pisarz roić sobie może, spełniona dla mnie zostanie. Zkądinąd znowu, wrażliwe organizacje artystyczne sprowadzają często niemiłą bezsenność. Może i na to która z książek moich stanie się Panu lekarstwem… i bodaj, że tego właśnie wpływu tacy jak ja bajarze najłatwiej spodziewać się mogą. W kółku naszym imię Pana powtarza się często. Wczoraj odwiedził mię Pan Czeczott i przez połowę wieczoru rozmawialiśmy z nim o Panu. Poczciwy to chłopak, zawzięty teraz gospodarz, a ta żarliwa cześć, którą ma dla Pana, daje o nim dobre świadectwo. Pozazdrościłam mu, gdy mi powiedział, że fotografię Pana posiada i zbieram się na odwagę proszenia, abyś Pan nią i mnie obdarzyć raczył. Nawet z pewnością oczekiwać będę daru tego, nie od praw swoich, ale od Pana dobroci. Bo moje prawa w świątyni sztuki są takie prawie jak w kościele tych włościan naszych, którzy nie douczywszy się czytania, sylabizują żarliwie modlitwy z książki do nabożeństwa, z czcią spoglądając na kapłanów, którzy u Wielkich Ołtarzy, na pamięć długie msze odprawiają. Ja także w świątyni sztuki sylabizuję, ale dla jej ołtarzów i kapłanów wyznaję głęboką cześć. Czy Pan pozwoli, abym w stosunku do Pana, z uczuciem tym połączyła serdeczną sympatię i życzliwość?

Osoby powiązane:

Czas powstania:

1913

Publikacja:

25.08.2023

Ostatnia aktualizacja:

19.05.2025
rozwiń
Hendrik Joos, płaskorzeźba z nagrobka Józefa Wieniawskiego, 1913 r., cmentarz w Ixelles Fotografia przedstawiająca Nagrobek Józefa Wieniawskiego w Belgii Galeria obiektu +1
Hendrik Joos, płaskorzeźba z nagrobka Józefa Wieniawskiego, 1913 r., cmentarz w Ixelles
 Fotografia przedstawiająca Nagrobek Józefa Wieniawskiego w Belgii Galeria obiektu +1

Projekty powiązane

1
  • Hendrik Joos, płaskorzeźba z nagrobka Józefa Wieniawskiego, 1913 r., cmentarz w Ixelles
    Polonika przed laty Zobacz