KONKURS DZIEDZICTWO BEZ GRANIC ZOBACZ

Licencja: domena publiczna, Źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Opis Humania w guberni wołyńskiej
Fotografia przedstawiająca Opis Humania w guberni wołyńskiej
Fotografia przedstawiająca Opis Humania w guberni wołyńskiej
Fotografia przedstawiająca Opis Humania w guberni wołyńskiej
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000171-P/139849

Opis Humania w guberni wołyńskiej

Identyfikator: DAW-000171-P/139849

Opis Humania w guberni wołyńskiej

W tekście opisane jest miasto Humań leżąceg w guberni wołyńskiej, którego początki to XVII wiek. Osada Umań została założona przez rodzinę Potockich. Zniszczona całkowicie przez Turków w 1674 r., potem była w posiadaniu ukraińskich Kozaków, którzy po traktacie pruckim zwrócili ją Potockim. W dalszej części artykułu opisany jest dokładnie teren miasteczka, a także m.in. kościół parafialny pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP, którego założycielem był Szczęsny Potocki. Przypomniana jest także historia oraz teren parku Zofiówka założonego przez Szczęsnego Potockiego w 1797 r. (Źródło: „Tygodnik Illustrowany”, Warszawa 1869, Seria 2, T:4, s. 4-6, za: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego).

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu.

 

Opis Humania w guberni wołyńskiej.

 

Miasto to, leżące w guberni wołyńskiej, liczy się słusznie do piękniejszych i handlowniejszych w tamtej stronie. Dziejami swymi nie sięga odległych wieków; w początkach bowiem XVII stulecia na dzisiejszym jego miejscu rozciągała się jeszcze pustynia, która wkrótce jednak zmieniła się w ludną osadę, a następnie i w miasto. Wtedy to, pod nazwą Umania, stało się ono dziedzictwem Potockich. W roku 1674 Turcy opanowali Humań, zniszczyli miasto, a mieszkańców w pień wycięli. Potem dostał się w posiadanie ukraińskich Kozaków, którzy po traktacie nad Prutem zwrócili go Potockim. Od roku 1768 miasto podupadło i dopiero niedawnymi czasy szybko wzrastać zaczęło, mianowicie od r. 1834, w którym przeszło na własność rządową. Dziś Humań, z powodu swych stosunków handlowych z Odessą, znakomite w guberni zajmuje stanowisko. Ludny i dobrze zabudowany, ma więcej niż 12 tysięcy mieszkańców i przeszło 900 domów. Dzieli się na stary i nowy, a jak to zwykle się dzieje, nowy, czyli wyższy, jest okazalszy i świetniejszy. Pośród starego miasta ciągną się do dzisiejszego dnia stojące murowane sklepy, w kwadrat zbudowane, skąd idąc w prostopadłym kierunku ku północy, napotykamy dom z cegieł wystawiony, który był dawniejszym zamkiem. Zamek ów miał kształt małej warowni, posiadał palisady i baszty, a nadto obszerny dziedziniec, na którym kilka tysięcy ludzi wygodnie stanąć mogło. Były tu stajnie na 100 koni i obszerny magazyn, dziś na dom przebudowany. Domysł słuszny wnosić każe, że założycielem zamku w XVII wieku był Kalinowski. Znajdują się tu trzy cerkwie prawosławne i kościół katolicki. Do kaplicy zbudowanej przy tym kościele w roku 1789 sprowadzony został z Radomyśla obraz Matki Boskiej, powszechnie za cudowny uznawany. Obecnie obraz ten przemalowano, był już bowiem zatarty i sczerniały. Dzisiejszy kościół parafialny humański, pod wezwaniem Wniebowzięcia N. P. M., stoi na nowym mieście. Założycielem jego był Szczęsny Potocki w roku 1780, skończono jednak budowę tej świątyni dopiero w r. 1826. Kościół ten w kształcie prostokątnym, z dwiema wieżami nie podług pierwotnego planu wystawionymi, z której to przyczyny są cokolwiek za niskie, ma długości 64 łokci, szerokości 30, wysokości przeszło 20. Cztery doryckie kolumny stanowią jego frontowe przybranie, wewnątrz zaś w sztukateriach gzymsowych i filarach zachowano porządek joński. Oprócz wielkiego ołtarza, są tu dwa boczne: św. Antoniego i M. B. Częstochowskiej. Nad tym ostatnim mieści się obraz Niepokalanego Poczęcia N. M. P., pędzla Rafała Hadziewicza. Pisząc o Humaniu, niepodobna nie wspomnieć o tutejszym parku, o Carycynie (Zofiówce) rozsławionej szeroko, a odległej od miasta tylko o dwie wiorsty. Idąc od środka miasta ku północy, natrafia się na wzgórze, zabudowane porządnie i symetrycznie, poza którem rozciąga się przestrzeń dziwnie urocza i pełna piękności. Przy końcu drogi wędrowiec napotyka bramę okratowaną, żelazną, która jest wejściem do parku. Tuż przy niej bije fontanna czystej jak łza, zimnej bo krynicznej wody, która zasila miasto. Od owej bramy do parku jest jeszcze spory kawałek, po wybornej żwirowej drodze. Na jej końcu leży już właściwy park Zofiówki. Miejscu temu dał początek w r. 1797 Szczęsny Potocki, a urządzał je Metzel, kapitan artylerii, człowiek znający się na pięknościach natury, a co więcej, umiejący z piaszczystej ledwie wydmy utworzyć ziemski raj, uroczy, wdzięczny, pełen rozmaitości i wspaniałości zarazem, jak się to na Zofiówce pokazało. Potocki pragnął tu koniecznie dla swej żony urządzić park i mieszkanie, co też w niespełna cztery lata dokonane zostało, a miejsce od imienia Zofii Potockiej otrzymało ustaloną potem nazwę. W r. 1800 już park był urządzony, a z jakim przepychem i wdziękiem, obaczymy to zaraz. Że tu było dawniej pustkowie, tego dowodzi wiersz Trembeckiego z poematu jego „Zofiówka”:
„8 twożenie wszędy świeże
I poznawać źrenica”.

To mnie bawi, to cieszy, to zmysły zaledli wyca. Chudą pierwej golizną świecące pagórki, z daleka przyniesione pocieniły bórki…
Rzeczywiście też park obecnie pełen jest swojskiej i zamorskiej roślinności. Na samym wstępie, tuż przy końcu owej żwirowej drogi, rozpoczynają się cuda piękności, ludzką naniesione ręką. Po prawej stronie ciągnie się chodnik ocieniony gęstymi, rozłożystymi drzewami, między którymi sączy się cichym szmerem srebrny, ożywczy strumień. Na lewo rozciąga się obszerna sadzawka symetrycznie drzewami zamknięta, nad którą w głębi widnieje piękny portyk, wsparty wdzięczną kolumnadą. Jest to pawilon Flory, bogini tej poświęcony, a wzniesiony na miejscu innego, który od dołu aż do wierzchu pokrywała naturalna kora drzewna. Było to zarazem oryginalne i piękne. Na środku sadzawki bije wysoko strumień wody z kamiennej, ku górze otwartej groty, po której rozpryśnięty, sączy się do spokojnej, zwierciadlanej sadzawki. Od pawilonu Flory dwie się rozchodzą drogi. Idąc na prawo, przejść trzeba przez most murowany o jednej arkadzie, poza którym jest wejście do łazienki. Droga prowadząca na lewo, ciągnie się nad samą sadzawką, po wzgórzach piętrzących się bujną roślinnością. Po przeciwnej stronie sadzawki wznoszą się skały, gdzieniegdzie w niszach obejmujące popiersia znakomitych ludzi. Tu i ówdzie na tych skałach pourządzano platformy, z których przecudny widok wokoło się rozciąga. Stąd prowadzi droga pełna rozmaitości do tak zwanego źródła Hypokreny. Na wyłożonej płytami kamiennymi płaszczyźnie stoi słup marmurowy w czworobok ociosany, przyozdobiony dwoma złoconymi wężami, wysoki na cztery stopy. Z tego to słupa, w urnę kamienną, w kształcie płytkiej muszli wyrobioną, wytryska źródło czystej, zimnej wody. Na słupie stoi posąg Wenery. O owem źródle Hypokreny mówi Trembecki:
„Spuszczając się w niziny, dobiegłem pomnik,
Który hojnie z otworów kamiennych wynika.
Wkoło kryty, gałązka żadna go nie trąci,
Ni promień rozciepli, ani ptak zamąci.
Przejrzystość dyamentu, a lekkość deszczowa
Sprawia, że się ta woda zda innych królowa.”
Od źródła Hypokreny nieopodal na lewo znajduje się dzika skała, której otworem wstępuje się do czworograniastej groty. W wyżłobieniu dolnym, w pośrodku groty, wytryska czyste, zwierciadlane źródło, tak przejrzyste, że trudno je spostrzec, i w skutek tego bardzo łatwo skąpać się w nim można. Źródło to poświęcone jest Dianie. Od tej skały na prawo znajduje się most żelazny, z którego po lewej stronie pysznyOtwiera się widok na wielką kaskadę, szmerem swym zagłuszającą głośną nawet rozmowę przechodniów. Nieopodal stąd rozciąga się tak zwane „Reunion”, miejsce ogólnego zebrania, niby centrum całego parku, ocienione z jednej strony drzewami, z drugiej przysłonięte szeregami skał, grożących pozornie upadkiem. Wokoło ustawiono ławki dla przechadzających się, w pośrodku zaś wznosi się rozległy wodozbiór, w którym pluskają się i igrają złote japońskie rybki. Z wodozbioru tego wyskakuje granitowy wazon, pełen wonnych roślin, których gałązki wdzięcznie opadają nad wodą. Idąc dalej ku górze, napotykamy olbrzymią skałę, w której wykuta jest grota, poświęcona pamięci Łokietka. Za całą jej ozdobę służy owalny kamienny stół i ławka. Miejsce to dziwnie nadaje się do smętnych dumań, którym towarzyszy szum drzew i jednostajny, tajemniczy szmer nieopodal stąd położonej, ale niewidzialnej kaskady, o którejśmy wyżej wspomnieli. Stąd przejść trzeba koniecznie tak zwane „Aleje elizejskie”, na którym wznoszą się cudzoziemskie drzewa. Napotykamy tutaj wejmuty (Pinus strobus), jawory aklimatyzowane i kasztany, tuje, jarzębiny i lipy amerykańskie, jodły, jesiony płaczące i inne rzadkie bardzo drzewa i krzewy. Pokazują tu dwie topole sadzone ręką założyciela, a nadto i trzy osiki rosnące w rzędzie, spojone własnymi konarami, a zasadzone podobno przy urodzinach dzieci Szczęsnego Potockiego. Dalej jeszcze napotykamy tak zwaną „Szkołę filozofii greckiej”, na wzór greckich akademii urządzoną, jest to miejsce przechadzki śród drzew rozmaicie i prześlicznie ugrupowanych. Na przeciwnej stronie, wsparte na granitowej podstawie, stoi popiersie Trembeckiego; u dołu tablica z wierszem tego poety:
„Płyń, strumyku, szybkim biegiem,
Te na zawsze rzucaj cienie,
I kwiecistym gnaj się brzegiem,
Skrapiać dzikie śpiesz kamienie.
Tak szczęśliwy dzień uchodzi,
Choć zbyt rzadki dla człowieka…
Łatwo się go ujrzeć godzi:
Tylko błyśnie, i ucieka!”

Stąd nieopodal leży tak zwana Lwia grota. Przed tą grotą stoi wyniosła jodła amerykańska, własną ręką Metzl’a zasadzona. Wnętrze groty dość obszerne, ciemne, zaopatrzone stołem kamiennym i ławką. W kącie sączy się źródło, obok którego wyryty napis, obejmujący dwuwiersz szambelana-poety:
„Strać tutaj pamięć nieszczęść, a szczęście przyjm wieszcze,
Jeśliś jest szczęśliwy, bądź szczęśliwszy jeszcze.”

Od tej groty, przeszedłszy przez most drewniany, wchodzi się do innej, na czworogrannych słupach opartej, z posągiem wewnątrz Wenery. Gdy wodę kaskady w tę stronę skierowane zostaną, grota ta przysłania się istnym namiotem wodnym, a wówczas najlepszą staje się ochroną przed upałem. Stąd przechodzi się strumyk, a idąc wzgórzystą drogą, dochodzi się przez groblę do tak zwanej Amsterdamskiej śluzy, od której z małego portu stusążniowy, podziemny kanał prowadzi do obszernego stawu, noszącego nazwę „Morza słodkiego”. Na końcu prawie owego stawu leży podłużna wyspa, ręką ludzką usypana, na której wedle pierwotnego planu miał być wzniesiony pomnik Trembeckiego, śpiewaka Zofiówki. Projekt ten jednak upadł, a wyspę poświęcono sławnej mitologicznej czarownicy i stąd nazwano Anti-Cyrce, od imienia tej wiedźmy, której starożytni przypisywali moc znikczemniania wszystkiego, co było szlachetnym i pięknym. Trembecki o niej pisze:
„Bystrzejszych z przyrodzenia, napełnionych duchem,
Tych szczecina nikczemniła, tych przydłuższym uchem.”

O wysepce jednak powiada:
„Tu przeciwnie, przybywszy bydlątko i zwierzę,
Każde z nich lepszość, każde twarz człowieczą bierze.
Małpeczka, przez krój szaty, ruszenia i miny,
Dalekiej przetwarzała mieszkańców krainy;
Tu, rzuciwszy nowostki, przestawszy być modną,
Stała się z obyczajów naśladować godną;
Wieprz, którego zabawa przemyślać o jadle,
Cała rozkosz w próżniactwie, cały zaszczyt w sadle,
Żarłoczność i lenistwo czyniło go winnym,
Teraz jest wstrzemięźliwym i z ryczością czynnym.
Gryf, trudniący się złota niepotrzebnym kryciem,
Głośny był potem kruszców przystojnym zażyciem.”

Takim to sposobem owa wysepka, za uderzeniem magicznej laseczki śpiewaka-pochlebcy, stała się niby miejscem niewidzianych cudów, skąd już nam tylko pozostaje droga do oranżeryjnych i ogrodniczych zabudowań. Wychodząc z urokliwego parku Zofiówki, nie możemy się powściągnąć od przytoczenia szumnej pochwały tego miejsca, którą kończy Trembecki swój opisowo-fantastyczny poemat, zaokrąglając ją apostrofą do właścicielki ówczesnej parku:
„Kto gajów tuskulańskich smakował ochłody,
Kto uwieńczał Tyburu spadające wody,
Kto straszne Pausilippu przebywał wydroże,
Jeszcze i w Zofiówce zadziwiać się może,
I przyzna, jeśli szczerość usty jego włada:
Czem tamte w częściach słyną, ta razem posiada.
Lecz to miejsce, Zofio, więcej zdobisz sama,
Podobniejsza niebiankom, niż córkom Adama,
I póki między rodem ludzkim raczysz gościć,
Pół świata czcić się będzie, drugie pół zazdrościć.”.

Czas powstania:

1869

Publikacja:

30.09.2023

Ostatnia aktualizacja:

22.06.2025
rozwiń
 Fotografia przedstawiająca Opis Humania w guberni wołyńskiej Galeria obiektu +3

 Fotografia przedstawiająca Opis Humania w guberni wołyńskiej Galeria obiektu +3

 Fotografia przedstawiająca Opis Humania w guberni wołyńskiej Galeria obiektu +3

 Fotografia przedstawiająca Opis Humania w guberni wołyńskiej Galeria obiektu +3

Załączniki

3

Projekty powiązane

1
  • Polonika przed laty Zobacz