Fotografia przedstawiająca Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce
Fotografia przedstawiająca Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce
Fotografia przedstawiająca Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000143-P/139062

Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce

Identyfikator: DAW-000143-P/139062

Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce

W artykule Ludomiry Missiuro „W celi Szopena” opublikowanym w czasopiśmie „Świat”, 1933, nr 22, s. 6-7 (domena publiczna, przedruk za Biblioteka Uniwersytecka KUL), autorka zrelacjonowała swoją podróż do Valldemossy na Majorce, gdzie odwiedziła tzw. celę Chopina mieszczącą się w dawnym klasztorze kartuzów. W 1838 roku Chopin wraz z George Sand i jej dziećmi udali się na Majorkę, na której spędzili w łącznie trzy miesiące z czego dwa w Valldemossie. Z oryginalnych pamiątek po ich pobycie w celi zachowało się do dziś gotyckie krzesło i majorkańśkie pianino.Obecnie mieści się tam prywatne muzeum Fryderyka Chopina i George Sand, posiadające, zakupione w późniejszych latach, liczne pamiątki po obojgu artystach.

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu.

 

Na cichą uliczkę Walldemosy wpada kilka razy w tygodniu pękaty autobus Cooka. Zatrzymuje się przed wejściem do klasztoru na placyku, okolonym platanami, wyrzuca kotłowisko turystów i podjeżdża do ulicznego baru della Cartuja, aby na pół godziny odsapnąć przed dalszą drogą. Nad mętną lemoniadą bzykają osy, stali bywalcy otaczają cookowskiego szofera, patrzącego pobłażliwie na turystów, rozpełzłych dokoła klasztoru.
- Gdzie jest cela Szopena - Cellule de Chopin, a cell of Chopin i uzgodnione, nietrudne majorkańskie - celda, skierowane do oprowadzającego.

Długi, biały, pięknie sklepiony krużganek klasztorny. Niegdyś był tu rząd cel, liczących po 3 pokoje, należących do zakonu Kartuzów. Na dwa lata przed przybyciem Szopena wysiedlono zakon, a cele wynajmowano za minimalną opłatą. Klasztor był napół zrujnowany, pusty. Teraz są to mieszkania prywatne, przebudowane, rozdzielone, według gustu właścicieli. Różnojęzyczna masa tłoczy się u drzwi, obok których wmurowana jest tablica, oznajmiająca, że tę celę zamieszkiwali Szopen i George Sand podczas swego pobytu na Majorce. Druga partia szturmuje do drzwi sąsiednich, przy których widnieje tablica z napisem, zredagowanym przez Towarzystwo Szopenowskie w Paryżu, wyrażająca hołd pamięci Wielkiego Polaka i stwierdzająca jego pobyt w tej
celi, a nie innej. Obok nazwiska Szopena, wyrytego złotem i zgłoskami, figuruje również złote nazwisko P. Ganche’a, prezesa komitetu. Jak reklama wyścigowa, przyciąga wzrok turystów rozwieszony pod sklepieniem wielki napis angielski na
płótnie: „To jest prawdziwa cela i tu mieści się autentyczne pianino Szopena”.

Zresztą do jednej, jak i do drugiej celi wstęp jest wzbroniony. Na progu stoją jakieś miłe panie i bronią dostępu.
- Mogą państwo zajrzeć przez drzwi
- ulegają w końcu - ale do środka nie wolno.
- Ale dlaczego? - pytają zawiedzeni turyści.
- Zabronione.

Kończy się na wścibianiu nosów do przedpokoju, z którego widać część celi i plamę kwietną ogródka. Wszyscy z nabożeństwem patrzą na kilka rzeźbionych majorkańskich mebli i parę obrazów na ścianach. Z kwaśnymi minami opuszczają turyści klasztor. Na pocieszenie pokazują im w starej oficynie klasztornej całkowicie urządzoną apteczkę - la Botica - z rzędami wielkich słojów na półkach, zawierającymi Bóg wie jakie wywary z ziół na swędzenie, na ból zęba, czy na miłość. W szerokich kolbach różowieją i zielenią
się przezroczyste ciecze. Białe puszki hipnotyzują skomplikowanymi nazwami
łacińskimi i oryginalnymi rysunkami. Całości tej dekoracji sprzed stu lat dopełnia
zadzierżyste gęsie pióro, wetknięte z fantazją w kałamarz. Jakaś Amerykanka
próbuje, czy atrament przez te sto lat nie wysechł.

Najwięcej korzystają ci, którzy wyszli przed klasztor i chwytają oczyma panoramę, o której George Sand powiedziała, że nie ma równej na świecie. - Nic tu się nie zmieniło. Wygięta linia wzgórz kładzie się ciężko poza doliną pełną drzew migdałowych, pomarańcz, cytryn, bananów; za grzbietem gór ciągnie się równina daleka, zda się bezkresna; u stóp klasztoru strzelają pióropusze palm, a korony oliwek zlewają się na tarasach w srebrzystą
powłokę. Mija pół godziny - mamy jeszcze do zrobienia sto kilkadziesiąt kilometrów - port Soleru, Pollensę i osławiony zamerkanizowany Formentor z golfem, jazzem i hotelem po sto pesetów dziennie. Nic więc dziwnego, że szofer po aperitifie zwołuje wszystkich przeraźliwą syreną, niby kaczka rozbiegłe kurczęta.

Znów centralny placyk z barami.
- To uliczka Ramona Luli, bardzo mądrego człowieka, apostoła wiary z XIII wieku, pisarza, teologa, fizyka, pedagoga, lekarza i architekta w jednej osobie. A tu mieszkała błogosławiona Katarzyna

Thomas - daje historyczne objaśnienia, Hiszpan, rad, że może pochwalić się angielszczyzną.

Zdezorientowani i źli podróżni sadowią się na miejsca.

- Ileż cel zamieszkiwał ten Szopen,
a może to w ogóle jakaś blaga… Znów porywa nas przestrzeń, przepojona
zielenią i słońcem. Ślepe okna domów, zda się, mrugają nam na pożegnanie,
a barokowa wieża Kartuzów wyrasta nad bezstylowymi murami klasztoru, jak
szmaragdowy kwiat. Wjeżdżamy w powódź srebrzystych oliwek, których pokraczne, fantastyczne pnie, podobne dantejskim widziadłom, mają po kilkaset lat, a może i więcej.

Cierpliwością i uporem można osiągnąć niejedno. W tej niedostępnej celi byłam
później gościem codziennym. Przyglądałam się majorkańskim lalkom w ludowych kostiumach, robionym przez P. Sand, uśmiechałam się do „Biednego Jacques’a”, nad którym wiszą oprawione nuty. Stoi na nim popiersie Szopena, leżą skrzypce małego chłopca, który podczas szarych, wilgotnych wieczorów grywał przy Mistrzu, i niedbale rzucony szal p. Sand. Według rysunków syna pisarki,  Maurycego, według opisu w „Zimie na Majorce” i według dawnego planu jest to właśnie cela Szopena. W tym pokoju odbywają się koncerty kameralne. Wielkie Festiwale, poświęcone twórczości Szopena, albo współczesnej muzyce polskiej i hiszpańskiej, mają miejsce w patio lub w starej kaplicy. Właściciele celi, pp. Ferra, poświęcili cały dół, tzn. 3 pokoje, na maleńkie muzeum, sami zaś mieszkają na dobudowanym piętrze. Zgromadzili piękne stylowe meble z Majorki, stare obrazy, cenne drobiazgi. Ale nie są to bynajmniej części umeblowania tej celi sprzed wieku. Szopen i George Sand mieli najprostsze krzesła z białego drzewa, parę skrzyń, słomiane makatki z Walencji, które wyglądały jak „wyzłocony słońcem gazon”, stoczone przez robaki wysokie gotyckie krzesło, które zakrystian przyniósł dla Szopena z kaplicy, parę płóciennych poduszek dla ozdoby, parę waz z Felanixu, a szczytem wspaniałości były portiery z podróżnego pledu, zawieszone w alkowie.
 - Jak rozumieć istnienie dwóch cel Szopena? - pytam pani domu, siedząc w ogródku, pełnym róż, dalii, balsaminów, lewkonii, - i pieszcząc pyzatą angorę, wygrzewającą się na słońcu.
- Bardzo po prostu. Właściciel sąsiedniej celi jest spadkobiercą w drugim pokoleniu bankiera, któremu Szopen zostawił a conto rachunków pianino Pleyela, używane przez 18 dni w czasie pobytu na Majorce. Mając pianino, dokupił do niego celę.
 - A dlaczego obie cele zamknięto?
 -Gdyż dochodziło do starć na oczach publiczności. Przed drzwiami celi postawiono człowieka z napisem na czapce, że jest z celi Szopena, i prowadzono do niej turystów. Z Palmy przyszło rozporządzenie o zamknięciu. Pisano potem artykuły, rozrzucano broszurki, słowem, nagonka.

O co chodzi - myślę - o splendor, ambicje, bo chyba nie o zarobek. Wycieczki Cooka coś tam płacą, ale przecież p. Quetglas jest człowiekiem zamożnym, a p. Ferra znanym na Majorce malarzem pejzażystą.

U wejścia do hotelu spotykam znajomą Amerykankę o białych włosach i smukłej linii podlotka.    

- Pani z Cartuji? Z celi Szopena? -
W tym miejscu ironiczny, współczujący uśmiech — i po chwili wahania:
- A może pani chce jednak zobaczyć prawdziwą celę Szopena?

Bilecik z polecającym słówkiem i oglądam trzecią celę! Miękkie, olbrzymie kluby, niedźwiedzie białe skóry, chaotyczny dobór książek, gramofon, moc fotografii, srebrne stare świeczniki, rzeźbione antyczne stoły, centralne ogrzewanie, telefon — słowem, Ameryka. „Ameryka” siedzi przede mną w ślicznym japońskim szlafroku, złotych pantofelkach — oryginalna, ciekawa, 100% sex appeal. Samolot, jacht, wille w Hiszpanii, we Francji, pokojowa — Chinka, sekretarz — Włoch, ex-mąż — król tytoniowy. Dlaczego do tego zbiorku nie dorzucić celi Szopena?

— Ja zresztą o tym nikomu nie mówię, ale przecież tylko z mego okna widać na horyzoncie morze, o którym tak często wspomina George Sand w książce, a Szopen w listach, i to drzewo pomarańczowe, które rysował Maurice, no a głównie rozasa. Czyż nie ta sama, o której Mistrz pisał do Fontany: — „moje łóżko na pasach pod filigranową rozasą maurytańską” —

— Czy ta sama? — Przyznać muszę, że jest śliczna w swym delikatnym różowym kolorycie i arabskim rysunku. Okrągłe, ażurowe okienko, zerkające spod sklepienia w kierunku klasztornego krużganka. Ale i rozasy w pokoju, i drzewa pomarańczowe w ogrodzie są dodatkiem do każdej z poprzednich cel, a „srebrnej wstążki morza”, to przyznam, w ogóle nie zauważyłam. Może dzień był za mało przezroczysty, może mam krótki wzrok, a może ukazuje się ono tylko wybranym.

Mimowoli przychodzą mi na myśl wrażenia z Valldemossy pewnego dziennikarza duńskiego: — „Jeżeli nawet w każdej z 3 domniemanych cel pomyślałem o geniuszu Szopena, nie sądzę, że było to za wiele”.

Robię to samo i jestem pocieszona.

Osoby powiązane:

Publikacja:

13.09.2023

Ostatnia aktualizacja:

22.04.2025
rozwiń
Wnętrze celi Szopena Fotografia przedstawiająca Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce Galeria obiektu +2
Wnętrze celi Szopena
Fotografia przedstawiająca Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce Fotografia przedstawiająca Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce Galeria obiektu +2
„W celi Szopena”
Fotografia przedstawiająca Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce Fotografia przedstawiająca Cela Fryderyka Chopina w dawnym klasztorze kartuzów w Valldemossie na Majorce Galeria obiektu +2
„W celi Szopena”

Załączniki

1

Projekty powiązane

1
  • Wnętrze celi Szopena
    Polonika przed laty Zobacz