Licencja: domena publiczna, Źródło: „Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany”, Warszawa 1911, nr 43, s. 4-6, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Forteca w Barze

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany”, Warszawa 1911, nr 43, s. 4-6, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Forteca w Barze

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany”, Warszawa 1911, nr 43, s. 4-6, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Forteca w Barze
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000374-P/164883

Forteca w Barze

Identyfikator: DAW-000374-P/164883

Forteca w Barze

W tekście opisany jest Bar oraz historia jednej z najbardziej znanych fortec Dzikich Pól. Wspomniane jest także samo miasto, w którym powstają m.in. gimnazjum żeńskie i męskie, a także kościół w stylu gotyckim (dzięki staraniom ks. Szczawińskiego). Wspomniane jest, że wśród miasta wciąż wznoszą się mury, które niegdyś okalały klasztor dominikanów. W dalszej części tekstu przypomniana jest historia Baru od czasów najwcześniejszych (Źródło: „Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany”, Warszawa 1911, nr 43, s. 4-6, za: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa).

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu

 

Bar

Ile razy przyjeżdżam do Baru, tyle razy kornie chylę czoło przed tą tak starą pamiątką naszej przeszłości, świadkiem tylu walk, najazdów i grabieży, gdzie każdy kamień, każda cegła zdaje się mówić: 

„Patrz, przetrwaliśmy wieki, pod naszymi murami potoki krwi płynęły w obronie wiary i chrześcijaństwa; Turek, Tatar próżno tu zęby ostrzyli, staliśmy twardą opoką”. 

Tutaj kraj czynił ostatnie wysiłki, aby zerwać nakładane na niego pęta: stąd wyszli nieustraszeni rycerze Marii, którzy walczyli w imieniu ojczyzny, ich sława po dziś wszędzie rozbrzmiewa. Więc tym korniej chylę przed tą starą relikwią czoło, tym bardziej jest ona droga mojemu sercu. I dziś jeszcze po tylu wiekach przedstawia ona obraz swej minionej przeszłości; mury fortecy, czyli zamku, prawie wszędzie się utrzymały, a obwód ich pokazuje, jaki to był ogrom: więcej niż pięć morgów ziemi leżało pod nimi, podwójne forty ochraniały od napadów, potężne baszty warowne, jak czujni strażnicy, siały popłoch i trwogę w najeźdnikach, okalające ją stawy w razie potrzeby zalewały ją zewsząd i stawały się grobem napastników. 

Była to jedna z najpotężniejszych naszych fortec kresowych. A musiało tu być ludno i gwarno, bo takiej twierdzy byle jaka załoga obronić nie mogła. Brzmiały nawoływania, hejnały, rozkazy, komendy, a podczas bitew głos armat basem wtórował jękom rannych i zgiełkowi bitwy. Tam, gdzie dziś nad samymi wałami rosną gaje bzów i jaśminów, leżały armaty, których paszcze w razie potrzeby ziały ogniem i śmiercią, wstrzymując zapędy hord i najeźdników. 

Dziś miejsce starego zamku zamieniono dzięki zabiegom byłego burmistrza, p. Szpakowskiego, na bardzo ponętny ogród miejski, obsadzono drzewami, wyrównano zagłębienia, przeprowadzono ścieżki i place dla zabawy dzieci, bardziej podupadłe mury ogrodzono parkanami, aby zabezpieczyć je od wandalizmu, jednym słowem stworzono ogród pełen powietrza i zieleni, którego podnóża odbijają się o resztki tafli okalających wód, gdzie strudzony mieszkaniec po całodziennej pracy pod cieniem, co prawda młodych jeszcze, drzew znajduje wypoczynek i świeże powietrze, dziatwa zaś na obszernych placach z całą rozkoszą oddaje się różnym zabawom. 

Porządek i czystość wzorowe, a gdy siądziecie na ławce, gdy widzicie te trawniki, słyszycie gwar, rozmowy i śmiechy igrających dzieci, mimo woli nasuwa się porównanie: dziś a ongi. Wedle podań miejscowych moc różnego dostatku zatopiono w wodach okalających fortecę, chroniąc go przed grabieżą i rabunkiem. Byli tacy, którzy chcieli te stawy, wtedy już bardzo zarosłe, oczyścić z warunkiem, by im za to oddano to, co w nich znajdą - odmówiono, i dziś niestety, tafla wód coraz bardziej się kurczy, a w niedalekiej przyszłości dawna obrona Baru stanie się oparzeliskiem, pod osłem szuwarów i sitowiem; a szkoda, bo i widok, i zdrowotność na tym ucierpią. 

Miasto za to z wolna się podnosi: szkół jest kilka, gimnazjum żeńskie, wielka szkoła męska realna, szkoła miejska, szkoła imienia Puszkina, szkoła parafialna, ma powstać podobno gimnazjum męskie. Jedną z ozdób miasta jest nowo wybudowany kościół w stylu gotyckim, parę lat temu skończony dzięki zapobiegliwości i ewangelicznej wytrwałości byłego proboszcza, ś. p. księdza Szczawińskiego. 

Widząc, iż dawny kościółek nie odpowiada zupełnie potrzebom licznej parafii, kołatał, jeździł, prosił, aż z wielką wiarą, choć bez wielkich zarobów, zaczął budowę wznoszącej się dziś świątyni, zmniejszonej kopii kościoła kijowskiego. Wśród miasta wznoszą się całe jeszcze mury, okalające niegdyś były klasztor dominikanów, dziś probostwo i ogród jednego z kościołów wschodniego obrządku, zajmujący z górą pięć morgów. Kościołów obrządku wschodniego jest trzy: Uspieński, zdaje się pokarmelicki, Preobrażeński, wystawiony z murów dominikańskich, i klasztor mniszek, niegdyś karmelitanek. Niedawno zaprowadzono telefony, a wkrótce miasto będzie oświecone elektrycznością, jest więc i postęp. 

Dawne stare domy, krępe, niskie, o grubych murach, znikają natomiast powoli, ustępując miejsca bardziej nowożytnym budowlom, a w nich lochy, które niejedną beczkę, niejeden antał miodu przechowywały; swego czasu Bar słynny był ze swych miodów. Dziś jeszcze, choć z wielką trudnością, można dostać u znajomego kupca miodu kilkulatniego, ale to rara avis. Pamiętam jeden z tych domów - Szeliryńskiego, były dawny zajazd, gdzie w jednym pokoju na starej, bardzo zielonkawo malowanej tafli widniał napis: „Wszystko dla Ojczyzny 1763 r.”. 

Kto to uczynił, na jaką pamiątkę, tego nikt nie wiedział; dwa lata temu pokój przerobiono na sklep i staruszka tafla znikła, czego wielce żałowałem, bo byłbym ją nabył jako pamiątkę. Kiedy mianowicie był Bar - dawny Rów, założony, niewiadomo, sięga jednak głębokiej przeszłości; pierwszą wzmiankę o nim mamy w 1445 roku, gdy przy nadawaniu przez Świdrygiełłę dominikanom komienieckim przywileju na fundację podpisuje się jako świadek Olbracht z Iłowu, co dowodzi, że już w owym czasie Rów był znaczną osadą, jeżeli jego właściciel świadkiem był przy nadaniu przywileju królewskiego. 

W roku 1435 zapisano 4000 grzywien na Rowie Janowi Kitowieżowi; wkrótce jednak zmienia znów właściciela, gdy w r. 1443 z nadania królewskiego dostaje się Rejowi z Szumska, który wedle podania Długosza napadnięty przez Tatarów w ówczesnym zamku (castellum) został wzięty do niewoli wraz z rodziną. Roku 1456 przechodzi Rów prawem kupna od Reja do Odrowąża, wojewody ruskiego. W końcu XV wieku podlegał Rów częstym napadom tatarskim. Dopiero za panowania Jagiellonów Rów przeistacza się zupełnie i, odkupiony przez króla od Odrowążów, darowany królowej Bonie, podnosić się zaczyna. 

Dawną nazwę Rowu przeinacza królowa na Bar jako pamiątkę posiadanego przez nią we Włoszech księstwa Bar, które jej po rodzinie Sforzów przypadło. Sypią się łaski i przywileje, podnoszą i rozszerzają dawne mury, tłumy rzemieślników pracują dniem i nocą nad budową nowego zamku obronnego pod zarządem Wojciecha Stanechowskiego, głównego administratora nowej królewszczyzny, a były to dobra niemałe, gdyż należały do nich liczne wsie i ogromne obszary ziemi. Liczny zastęp dzisiejszych obywateli posiada na własność wsie należące ongi do klucza barskiego: Krasowscy, Czajkowscy, Czerwińscy, Majewscy, Towarzystwo Jałtuszków, Lewiccy i piszący te słowa, i dziś, choć tak już okrojony, posiada Bar jeszcze 4000 dziesięcin, prawie 7000 morgów; cóż więc dawniej był to za obszar, jeśli okruchy jego i ułamki stanowią obecnie tak niepoślednią fortunę. 

Dla lepszej obrony okolono zamek potrójnym grubym murem zasypanym ziemią, co czyniło Bar jak na owe czasy niezdobytą fortecą; prócz tego sztuczne stawy uniemożliwiały dostęp. Z umocnieniem zamku tak obronnego liczne zastępy osadników garnęły się pod jego skrzydła, tworząc u podnóża nowe osady. Tak stanął Bar Polski, czyli Lacki, i Bar Ruski, zaludniony przez zbiegów z dawnego Rowu, osiadłych w Zinkowie. Z drugiej strony rzeki Rowu (dziś część miasta) osadzono Tatarów sprowadzonych z Wołynia; tę osadę nazwano Czeremiszy (dziś Czemerysy). 

Każda z tych osad miała swoje przywileje nadane przez Bonę. Bar podnosi się szybko i ludność widocznie silnie wzrasta, gdy w 1550 r. wznosi się fara z funduszów królowej, w r. 1598 kościół św. Anny, w 1607 klasztor dominikanów, w 1614 klasztor karmelitów, jezuitów i karmelitanek. Dziś nie pozostał z nich żaden. W 1811 został postawiony nowy kościół katolicki, dziś przebudowany na gotycką świątynię. Nowe miasto podnosząc się wzrastało w dobrobyt i zasobność. Kupcy ściągali z różnymi towarami, potrzebnymi mieszkańcom i licznej konsystującej załodze.

Sławne lochy barskie zapełniały się znakomitymi miodami, słynnymi na całą okolicę. Magdeburskie prawa dawały mieszkańcom różne przywileje; uwolnieni od podatków i czynszów wzrastali też w dobrobyt i dostatki, z czego z czasem utworzyło się bardzo zamożne mieszczaństwo. Do dziś dnia mieszczanie Baru korzystają nieraz z dawnych przywilejów, zatwierdzonych przez rząd rosyjski. Ale też i liczne najazdy i napady nawiedzały miasto: niejeden zagon kozacki i czambuł tatarski otarły się o jego mury, i traktat buczacki w r. 1672 oddał Bar pod panowanie tureckie, które 27 lat trwało. 

Dziwnym się jednak wydaje, że Turcy żadnego śladu swego panowania nie zostawili, może jedynie facjata dawnego klasztoru dominikańskiego ma ślady ich architektury w bramie wjazdowej okalających go murów, może tam była ich czasowa świątynia przerobiona z klasztoru? Twierdzić tak jednak na pewno trudno, bo nawet podań o tym nie ma. Król Jan Kazimierz darował Barszczyznę hetmanowi Wychowskiemu za uśmierzenie buntów kozackich. Od Wychowskiego przeszła do Lubomirskich, a później Ponińskich. 

Jeden z nich, narobiwszy ogromnych długów, oddać musiał dobra pod eksdywizję, z czego utworzyły się liczne majątki obywatelskie. Dziś miasto Bar jest właścicielem pozostałej reszty stanu, obszaru 4000 dziesięcin, jak wyżej wspominałem. Jedna z cząstek dawnej Barszczyzny, Daszkowce, mają również swoje podanie i historię. Darowane królowej Bonie zyskały jej łaskę z powodu zdrowotności i malowniczego położenia. 

Wśród pięknego lasu kazała ona postawić letni pałacyk niedaleko lipy, która, jak niesie podanie, służyła za oratorium pustelnikowi. W 1540 (?) w piątek po oktawie Bożego Ciała nadaje Bona niejakiemu Aleksemu Hryczewskiemu przywilej na osiedlenie się w Daszkowcach za wierne stróżowanie jej letniej rezydencji, z tym że synowie jego powinni pełnić służbę na zamku barskim. 

Ślad pałacyku dawno zaginął, dawny las przeistoczono w park, ale staruszka lipa, do dziś co roku na wiosnę rzęsistym kwiatem obsypana, przetrwała wieki i przetrwa niejeden zapewne jeszcze, jędrna i zdrowa. Dalsze koleje Daszkowiec te same co i Baru; po eksdywizji w 1772 r. przeszły do Czarnieckich, skąd później do Mysłowskich, a później - do chwili obecnej - do Pruszyńskich.

Czas powstania:

1911

Słowa kluczowe:

Publikacja:

30.09.2024

Ostatnia aktualizacja:

10.09.2025
rozwiń
Fotografia ruin murów fortecy w Barze, otoczonych otwartymi polami i rzadką roślinnością. Obraz jest częścią artykułu o historii Baru i jego fortecy. Fotografia przedstawiająca Forteca w Barze Galeria obiektu +2

Historyczna fotografia dawnego ratusza w Barze, ukazująca duży budynek z rzędem mniejszych budowli z przodu. Na pierwszym planie widoczni ludzie i wozy konne. Fotografia przedstawiająca Forteca w Barze Galeria obiektu +2

Strona z numeru 'Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany' z 1911 roku z artykułem o fortecy w Barze. Zawiera tekst i zdjęcie drewnianej cerkwi w okolicach Lwowa. Fotografia przedstawiająca Forteca w Barze Galeria obiektu +2

Załączniki

1

Projekty powiązane

1
  • Polonika przed laty Zobacz