Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000052-P/118207

Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze

Identyfikator: DAW-000052-P/118207

Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze

Artykuł Tadeusza Mańkowskiego „Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze” zamieszczony w czasopiśmie „Sztuki Piękne”,1932, nr 3, s. 73-90 (domena publiczna, przedruk za Biblioteka Uniwersytetu Śląskiego, Katowice) przedstawia historię Królewskiej Fabryki Fajansu w Belwederze i jest ilustrowany reprodukcjami „Serwisu sułtańskiego", którego zachowane elementy znajdują się m.in. w pałacu Topkapi w Stambule. 

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu.

 

Królewska fabryka farfurowa w Belwederze.

 

Wśród licznych intelektualnych zainteresowań stolnika wielkiego koronnego Augusta Moszyńskiego nie brakło miejsca i na chemię. Jego wielostronny umysł obejmował także ten zakres, dość mglistej jeszcze i tajemniczej podówczas na ogół wiedzy. Przyjaciel lat młodych Stanisława Augusta, zamieszkawszy po jego elekcji, jako jego mąż zaufania, na zamku warszawskim, - pisząc na zlecenie króla memoriały z zakresu nauk politycznych, ekonomicznych, czy skarbowości, snując plany reform państwowych, czy biorąc udział w kolekcjonerstwie Stanisława Augusta i pomagając mu w zbieraniu dzieł sztuki, znajdował zawsze jeszcze dość czasu na eksperymenty chemiczne. Badania chemiczne, uchodzące w oczach służby i wielu z dworzan za coś osłoniętego mistyczną szatą tajemniczości z jednej strony, z drugiej zaś strony wieści o piastowanej przez niego wysokiej godności w osłoniętym również tajemnicą związku wolnomularskim, nadawały Moszyńskiemu w opinii ogółu znamion jakiegoś maga, czy średniowiecznego alchemika. Obawiano się jego ujemnego wpływu na króla, przypisywano jego wpływom niejedno złe, rzucające się w oczy na dworze Stanisława Augusta już w pierwszych zaraz latach jego panowania. W tej opinii ogółu leżała może jedna z przyczyn późniejszego upadku wpływów Moszyńskiego na dworze Stanisława Augusta.

W ówczesnym stanie nauki chemii przypadkowe najczęściej rezultaty eksperymentów chemicznych chroniono tym bardziej zazdrośnie przed okiem drugich. Wyników badań nie uzasadniano naukowo, starano się jedynie zużytkować swój „sekret” w sposób najwięcej przynoszący zysku. W produkcji przemysłowej pełno było różnego rodzaju „sekretów”. Do ich rzędu należała między innymi fabrykacja porcelany.

W ciągu XVIII stulecia fabrykacja porcelany w Europie doszła do wysokiej doskonałości. Był to przemysł artystyczny zasługujący na imię królewskiego. Panujący rywalizowali ze sobą w zakładaniu i doskonaleniu wyrobów swych fabryk, w pozyskiwaniu dla nich najlepszych sił technicznych i artystycznych. Sèvres pod Paryżem, saska Miśnia, Wiedeń i tyle innych królewskich, cesarskich i książęcych „manufaktur” porcelany walczyło ze sobą o lepsze.

Współzawodnictwo to miało także uzasadnienie teoretyczne w panującej teorii merkantylizmu, twierdzącej, że wytwarzanie przedmiotów zbytku, dające zatrudnienie i zarobek licznym rzeszom ludności, stanowi dźwignię ekonomiczną kraju i państwa. Poglądy te dzielił zarówno August Moszyński, jak i sam Stanisław August. To też założenie królewskiej fabryki porcelany w Polsce miało zarówno uczynić zadość tym teoretycznym wymogom, jak i postawić Rzeczpospolitą i jej elekcyjnego króla w osobie Stanisława Augusta w rzędzie współczesnych kulturalnych państw, współzawodniczących ze sobą i na tym polu. Równocześnie z założeniem fabryki chodziło o zdobycie „sekretu” fabrykacji porcelany i o znalezienie w samej Polsce glinki kaolinowej nadającej się do fabrykacji wyrobów porcelanowych. Rozwiązanie tych zadań złożył Stanisław August w ręce zaufanego znawcy chemii - Augusta Moszyńskiego.

Nie brakło posiadaczy „sekretu” fabrykacji porcelany. Zgłaszała się ich spora ilość w Warszawie w ciągu lat 1768 i 1769, na wieść o zamiarze króla polskiego założenia nowej fabryki porcelany. Niełatwo jednak było odróżnić podających się za właścicieli sekretu oszustów od fachowych znawców i posiadaczy tajemnicy fabrykacji.

Moszyński sam przede wszystkim starał się zgłębić „sekret”. Zapoznawał się z opisami fabrykacji porcelany w Chinach, która dla Europy była pierwowzorem, a której tajemnicę przynieść mieli ze sobą z Chin misjonarze chrześcijańscy. Eksperymentował Moszyński sam, prażąc w retortach różne rodzaje „ingrediencji”, zalecanych w różnych przepisach, badał skład chemiczny nadsyłanych z różnych stron Polski glinek kaolinowych. Ponadto zgłaszali się inni posiadacze sekretu fabrykacji porcelany.

Nie zostało przyjęte zgłoszenie niejakiego Jana Eberharda Ludwika Ehrenreicha, Niemca, lekarza w służbie króla szwedzkiego Adolfa Fryderyka. Ehrenreich miał kierować królewską fabryką porcelany pod Sztokholmem, a następnie założył był w Stralsundzie, na szwedzkim Pomorzu, fabrykę porcelany na wzór sztokholmskiej. Nie osiągnęły także rezultatu starania w Warszawie kapitana Potza i majora, przedtem w służbie pruskiej, Süssmilcha, który jako komendant wojskowy w Miśni, miał rzekomo sposobność zapoznać się z fabrykacją porcelany saskiej. Zatrzymano się zaś nad zgłoszonymi ofertami pułkownika Ludwika Rogalińskiego i Franciszka Józefa Teodora br. Schüttera. Obaj pragnęli swe „sekrety fabrykacji” poświęcić, na korzystnych zresztą dla siebie samych warunkach, fabryce królewskiej w Polsce, obaj przedkładali opracowane przez siebie projekty jej założenia i prowadzenia, krytykując się nawzajem. Opinia Moszyńskiego zdawała się skłaniać do wyboru raczej Rogalińskiego, zdanie Stanisława Augusta przeważyło za Schütterem.

Moszyński zapatrywał się sceptycznie na Schüttera i jego fachowe kwalifikacje. Rodem z Bawarii, wypędzony z ojczyzny wskutek zatargu z ministrem, po konfiskacie majątku przybył do Warszawy, gdzie czas jakiś był „maître de chapelle” biskupa warmińskiego, później w służbie u Wielhorskiego. Przypisując sobie znajomość fabrykacji porcelany, pierwsze próby w tym kierunku miał Schütter wykonywać w Grzybowie. Chcąc się dać poznać królowi, starał się o przystęp do niego i uzyskał zezwolenie na eksperymentowanie w kuchniach pałacu ujazdowskiego, gdzie postawił był w tym celu niewielki piec do wypalania porcelany. Próby te, oparte na teoretycznych wywodach jakiegoś rękopisu, nie doprowadzały jednak do rezultatu. Dlatego usiłował Schütter związać się z dwoma chemikami, Potzem i Rogalińskim, i wydobyć od nich ich sekret. Miał też uzyskać jakieś fundusze - prawdopodobnie od kanonika Wyszyńskiego i kapitana Wodzickiego - za które rozpoczął budowę fabryki na Solcu pod Warszawą, nigdy zresztą nie wykończoną. Na tej przeszłości Schüttera, poprzedzającej jego wdanie się w sprawy fabryki królewskiej w Belwederze, nie mógł Moszyński opierać nadziei pomyślnej jego działalności.

W tym, że nie faworyzowany przez Moszyńskiego Rogaliński, lecz Schütter został dyrektorem fabryki i zająć się miał jej budową, może pewną rolę odegrała żona Schüttera. Obrotna „Baronowa”, jak ją zwie krótko w listach swych do króla Moszyński, była z pochodzenia Greczynką, z domu Cumano. Na własną rękę szukała ona finansowego rozwiązania sprawy fabryki, przedkładała na ten temat projekty wprost Moszyńskiemu, usiłując wciągnąć w interes osoby postronne - jak daje do poznania Moszyński - kogoś ze swych wielbicieli. Od Rogalińskiego usiłowała wydobyć jego „sekret”, starając się zyskać na niego osobisty wpływ. Możliwe, że udało jej się także uzyskać pewien wpływ na króla, wrażliwego zwykle na wdzięk niewieści.

Arch. Główne Warsz. s. 104, 106. Zob. także Muz. Czartoryskich, rkps 799, p. 620, oblig wystawiony przez Stanisława Augusta na 15.000 czerwonych złotych dla Marii de Cumano, baronowej Schütter.

Wzór dedykacji na nim w języku tureckim wypisał był tłumacz tego języka na dworze królewskim Krutta. Generał Rieule nazywa ten serwis „fort belle”. Możliwe, że jedną z intencji ofiarowania go sułtanowi była myśl znalezienia w Turcji rynku zbytu dla wyrobów fabryki belwederskiej; tak samo jak myślano o drodze zbytu ich za kordonem austriackim w Galicji.

„Le service turc” do dnia dzisiejszego znajduje się w Stambule, przechowywany obecnie w Muzeum Starego Seraju. Księgi inwentarza Starego Seraju stwierdzają pod datą r. 1192 ery mahometańskiej, odpowiadającą dacie 1777 ery chrześcijańskiej, tę samą ilość 160 sztuk, z jakich się serwis składał, gdy wyszedł z Warszawy. Odnośny zapisek w tłumaczeniu z tureckiego brzmi jak następuje:

„W związku z raportem szlachetnego (Esseid) Numan Beja z Rady Państwowej i profesora, wysłanego w charakterze ambasadora do Rzeczypospolitej Polskiej, następujące przedmioty ofiarowane przez króla zostały przez niego przywiezione:
W typie wiedeńskim talerze małe i duże okrągłe i owalne - sztuk 73 (ryc. 1 i 2)
W typie wiedeńskim talerze okrągłe z kratką - sztuk 16
W typie wiedeńskim koszyki - sztuk 16
W typie wiedeńskim solniczki - sztuk 12
Talerzy - sztuk 35
Małych waz - sztuk 8”W Muzeum Starego Seraju w Stambule wystawionych jest obecnie 13 sztuk tego serwisu, kilkanaście innych sztuk tego samego serwisu złożonych jest ponadto w magazynie tego muzeum. Tak znaczne umniejszenie serwisu, liczącego niegdyś 160 sztuk, tłumaczy dyrektor Muzeum Starego Seraju (obecnie Tahsim Bey) zwyczajem panującym na dworze padyszacha, darowywania po przyjęciu wyróżnionym gościom części serwisu i poszczególnych talerzy, na których spożywali posiłek.

Barwy w serwisie tym zastosowane, to tło białe, część tła niebieska. Kwiaty (chryzantemy z japońskich wzorów wzięte, jak i cała kompozycja ornamentu tego serwisu) są w kolorze pomidorowo-czerwonym („tomate”), liście zielone, napisy i niektóre arabeski złote.

Prócz przechowywanych w Stambule resztek serwisu sułtańskiego, znajdujemy rozprószone niekiedy poszczególne sztuki, najczęściej talerze tego samego typu, niewątpliwie również pochodzące z fabryki belwederskiej. Niektóre z nich mają analogiczne sułtańskiemu serwisowi napisy tureckie, wykonane złotem w medalionach, inne napisów tych nie mają, w innych wreszcie napisy tureckie zastąpiono wyobrażeniem motyla lub innym ornamentem.

Talerze takie spotykamy w zbiorze w Wilanowie, w Muzeum Narodowym w Krakowie (nr inwentarza 135501), w Muzeum Narodowym w Warszawie (nr inw. 20669), w Muzeum Przemysłu Artystycznego we Lwowie, w posiadaniu firmy antykwarskiej B. Gutnajera w Warszawie, wreszcie w Schlossmuseum w Mannheimie.

W tych analogicznych do serwisu sułtańskiego sztukach mamy do czynienia może z próbnymi wytworami, które pozostały były w Warszawie, a które w ilości 60 sztuk talerzy płytkich i 50 głębokich wymienia inwentarz przedmiotów znajdujących się w „garde-meuble” zamku warszawskiego, pod opieką Sussona. Inwentarz ten pochodzi z marca 1795.

Powtórzenie większych sztuk serwisu tego, jak wazy, poza Stambułem znajdujemy nadto w Muzeum Narodowym w Krakowie (nr inw. 135501 b). Półmisek z napisem tureckim i datą 1776 znajduje się w zbiorach Muzeum Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Powyższe archiwalnie stwierdzone wiadomości, pochodzące zarówno ze źródeł polskich, jak i tureckich, prostują podany za Gołębiowskim przez Korzona szczegół, jakoby serwis ten zawieziony był do Konstantynopola przez Piotra Potockiego, starostę szczerzeckiego, który w r. 1780 jechał w poselstwie do Stambułu. Serwis ten znajdował się w Stambule już na 12 lat przed datą poselstwa Potockiego i zawiózł go w darze od Stanisława Augusta poseł turecki Numan-Bey, którego przyjęcie i pobyt w Warszawie w r. 1777 opisał szczegółowo Antoni Krutta, tłumacz języka tureckiego na dworze Stanisława Augusta.

Dekoracja fajansów belwederskich, zarówno serwisu sułtańskiego z r. 1777, jak i serwisu królewskiego zamówionego w r. 1780 przez samego Stanisława Augusta, o którym to ostatnim serwisie wiemy, że był „imitée du Japon”, jak i wreszcie wielu innych wyrobów fabryki w Belwederze przed tymi datami i po nich, oparta była przeważnie na wzorach wschodnioazjatyckich, chińskich i japońskich.

Nie było to jednak bezpośrednie naśladownictwo tych wzorów. Kierownictwo artystyczne fabryki belwederskiej szło pod tym względem utartymi drogami, w ślady zachodnioeuropejskiej ceramiki, która już przedtem z wzorów tych korzystała - w wytworach porcelany holenderskiej, saskiej, wiedeńskiej i angielskiej, opartych na wzorach ceramiki Dalekiego Wschodu.

Wzory dekoracji malarskiej, chińskiej i japońskiej, dostawały się na porcelanę czy fajans europejski przekształcone, przetransponowane na język dekoracyjnej sztuki Zachodu, bez zrozumienia przez ich europejskich wykonawców pierwowzorów, ich wschodniej symboliki i myśli w niej zawartej. Z pejzaży japońskich pozostają jakieś schematy, zwierzęta i postacie ludzkie nabywają kształtów nieraz karykaturalnych, formy na ogół zostawały pogrubione, a barwy zmieniały właściwą im harmonię, w jakiej zestawiał je wschodni artysta.

Wytworzyły się na Zachodzie typy naczyń pseudo-wschodnich, o pewnym swoistym stylu. Sztuka rococo, wchłonąwszy wschodnie motywy, stworzyła pod tym względem jakby pewien odrębny i właściwy sobie wyraz form dekoracyjnych.

Mimo tych nieszczerości, wynikających z przyswojenia sobie za pośrednictwem sztuki rococo wschodnich motywów, mają w sobie fajanse belwederskie coś, co pociąga nie tylko kolekcjonerski zmysł i umiłowanie przeszłości. Mają fajanse fabryki belwederskiej ton nigdy zbyt jaskrawych, a jednak ciepłych barw, bardziej miękkich i łagodnych na fajansie, aniżeli na zimniejszej z natury rzeczy porcelanie, który czyni je dla estetycznie wrażliwego oka przedmiotem szczególnie dekoracyjnie działającym.

Belwederski wazon, rzecz dziś coraz rzadsza, wyczuwa oko znawcy od razu spośród innych przedmiotów w witrynie muzeum czy w magazynie handlarza starożytności, wybacza mu pewne niedociągnięcia rysunku, ceni w nim wiosenny nastrój, w który ujęto dekoracyjnie gałązki kwiatów. Wśród znanych nam fajansów belwederskich wyróżnić można pewne grupy pod kątem widzenia stylu ich dekoracji. W jednej z nich dekoracja malarska oparta jest na wzorach porcelany zachodnioeuropejskiej, saskiej i wiedeńskiej, która poszła znów w ślady francuskiej dekoracji stylu rococo. Lekkie girlandy kwiatów, czy rzucane na biało-kremowe przeważnie tło kwiatowe „ornements semés”, stanowią charakterystyczną cechę tej grupy (ryc. barwna). Rośliny i kwiaty, czasem także ptaki i motyle, traktowane są naturalistycznie w stylu epoki rococo. Całość tchnie wdziękiem sztuki tego okresu (np. wazon tego typu w Muzeum Narodowym w Warszawie) (ryc. 3).

Tego typu fajanse belwederskie wykonywano w okresie działalności fabryki po ograniczeniu się do wytwarzania wyłącznie fajansów, a zaniechaniu produkcji porcelany od r. 1770. Wynika to z opisów serwisów wykonanych dla p. Humieckiej, wśród których figurują zastawy do kawy i czekolady, oraz świeczniki - dla kasztelana sierpskiego (Popiela?), wśród których znajdujemy „soupières en panneaux et feuillage en reliefs”, wielkie koszyki itp., a więc typy naczyń „par excellence” rococo. Niestety tych serwisów odszukać nie zdołałem.

Wkrótce jednak typ dekoracji rococo w pojęciu zachodnim usunięty został na drugi plan przez naśladownictwo wschodnioazjatyckiej porcelany, naśladowanej zresztą powszechnie i na Zachodzie w tym czasie. Mowa już była wyżej o dwu wielkich serwisach tego typu wykonanych dla sułtana tureckiego i dla samego Stanisława Augusta.

Wśród opartych na wzorach Dalekiego Wschodu fajansów belwederskich wyróżnić należy ponadto typ wazonów, naśladujących pośrednio chińskie „famille bleu”, a może raczej holenderskie „Delfty”, raz o większej, innym razem mniejszej rozmiarami dekoracji kwiatowej, barwy niebieskiej na tle kremowo-białym, lub odwrotnie - o białych kwiatach na tle niebieskim (nr 3880, 2873 Muzeum Narodowego w Warszawie) (ryc. 4). Prawdopodobnie z fabryki belwederskiej wyszła też para wazonów wielkich rozmiarami, znajdująca się dziś w Muzeum Narodowym w Krakowie, stanowiących naśladownictwo chińskich „famille bleu”.

Brak na nich znaków fabrycznych, wklejone zaś wewnątrz kartki stwierdzają, że jeden z nich stanowić miał własność ks. Józefa Poniatowskiego, drugi Stanisława Kostki Potockiego. Możliwe, że są to wazony identyczne z tymi, które przedtem były w posiadaniu Stanisława Augusta, a które wymieniał w r. 1795 inwentarz królewskiego „garde-meuble” na Zamku Warszawskim w słowach „deux grands pots de la fabrique de Belweder peints en bleu et blancs”.

Więcej barw różnorodnych mają wazony z przedstawieniami figuralnymi. Są to postacie Chińczyków i Chinek, ptaki, w szczególności bażanty i kwiaty, nieraz zarysy jakiejś architektury chińskiej. Raz skomponowaną dekorację powtarzano potem dalej na wazonach o innym znów kształcie, jak tego przykład mamy na nr 21049 Muzeum Narodowego w Warszawie (ryc. 5) i parze wazonów znajdującej się w Łazienkach (ryc. 6 i 7).

Innym znów typem o wschodnich wzorach są wazony belwederskie o tle słomianożółtym („paille”), o dekoracji barwnej kwiatowej, ptaków rajskich i bażantów chińskich. Wszystkie wymienione tu typy fajansów belwederskich pozostają w związku z formami dekoracyjnymi sztuki rococo. Rzadsze od nich musiały być wytwarzane w fabryce w Belwederze okazy fajansów nawiązujących do nowych w sztuce form, jakie współcześnie niósł z sobą nawrót do antyku. Zwolennikiem i propagatorem tego prądu w Polsce był między innymi Moszyński.

Stanisław Potocki wspomina o autentycznej wazie etruskiej, rzadkiej piękności, darowanej ks. Stanisławowi Poniatowskiemu, bratankowi Stanisława Augusta, na dworze króla neapolitańskiego, której to wazy „tyle i tak dokładnych przeobrażeń dostarczyła nam fabryka Belwederska”. Tego typu wyroby belwederskie to zapewne dwa wazony zachowane na Zamku Warszawskim (ryc. 8).

Fabryka Belwederska wyrabiała najwięcej wazonów dekoracyjnych. Waza bowiem czy wazon (Stanisław Potocki np. mówił „ten wazon”) stał się w tym czasie jedną z przewodnich postaci form dekoracyjnych. Mógł to być wazon na kwiaty lub raczej kształt dekoracyjny, bez określonego przeznaczenia i użytku, przedmiot o cechach zdobniczo-reprezentacyjnych. Wazony miały też najwięcej zbytu. Kształt ich, to najczęściej kulisty lub gruszkowaty korpus na nodze, podobnej do odwróconego kielicha, z szyją również kształtu kielicha o wywiniętym wydatnie brzegu. Inny typ, to wazony gruszkowate o szyi cylindrycznej. Wszystkie wymienione tu typy fajansów belwederskich pozostają w związku z formami dekoracyjnymi sztuki rococo. Rzadsze od nich musiały być wytwarzane w fabryce w Belwederze okazy fajansów nawiązujących do nowych w sztuce form, jakie współcześnie niósł z sobą nawrót do antyku. Zwolennikiem i propagatorem tego prądu w Polsce był między innymi Moszyński. Stanisław Potocki wspomina o autentycznej wazie etruskiej, rzadkiej piękności, darowanej ks. Stanisławowi Poniatowskiemu, bratankowi Stanisława Augusta, na dworze króla neapolitańskiego, której to wazy „tyle i tak dokładnych przeobrażeń dostarczyła nam fabryka Belwederska”. Tego typu wyroby belwederskie to zapewne dwa wazony zachowane na Zamku Warszawskim (ryc. 8).

Fabryka Belwederska wyrabiała najwięcej wazonów dekoracyjnych. Waza bowiem czy wazon (Stanisław Potocki np. mówił „ten wazon”) stał się w tym czasie jedną z przewodnich postaci form dekoracyjnych. Mógł to być wazon na kwiaty lub raczej kształt dekoracyjny, bez określonego przeznaczenia i użytku, przedmiot o cechach zdobniczo-reprezentacyjnych. Wazony miały też najwięcej zbytu. Kształt ich, to najczęściej kulisty lub gruszkowaty korpus na nodze, podobnej do odwróconego kielicha, z szyją również kształtu kielicha o wywiniętym wydatnie brzegu. Inny typ, to wazony gruszkowate o szyi cylindrycznej.

Fajanse belwederskie noszą markę fabryczną „Varsovie”, w różnych barwach pod glazurą, lub też nie mają wcale marki. W serwisie sułtańskim marki zamieszczono tylko na większych wazach i półmiskach, nie zamieszczono ich wcale na talerzach. Poza tym serwisem poszczególne wazony noszą zwykle tę markę, jednak gdy mamy do czynienia z parą wazonów jednakowych, to markę „Varsovie” nosi zwykle tylko jeden z niej (Łazienki).

Schütter zdołał fabrykę przynajmniej pod względem artystycznym postawić na wysokim poziomie. Nie udało mu się dokonać tego samego pod względem techniki ceramicznej i zbliżyć się do ideału fajansów angielskich, co miało być jego celem.

Zrazu wydobywano w Mokotowie glinkę w okolicy Belwederu i to może zadecydowało o miejscu, w którym fabryka została założona. Następnie prób z „ziemią białą” ze Skrzynna koło Drzewicy dokonywał w królewskiej odlewni d’Alster w r. 1776. Niejaki Samuel Lorenz Koch polecał do fabrykacji przedtem w r. 1773 glinkę z miejscowości „Zborowskie” na Śląsku. W późniejszym czasie, od r. 1777 począwszy, używano do wypalania naczyń fajansowych „ziemi białej” ze wsi Brodla koło Spytkowic w województwie krakowskim, wydobywanej na terenie należącym do wojewody ruskiego Czartoryskiego. Próbki tej białej ziemi przywiózł był do Warszawy reformat, definitor prowincji małopolskiej tego zakonu, ks. Diedlewski. Przedtem już glinkę tę wysyłano do Holandii. W jednym z układów z Schütterem jest mowa o fabrykacji „de la fayance commune” z glinki białej lub żółtej („terre blanche ou jaune”). Glazury i emalje sprowadzano z Gdańska - kobalt do sporządzania niektórych barwników z Saksonii Biorąc rzecz z punktu widzenia technologicznego, zaliczyć należy wyroby fabryki belwederskiej do tzw. fajansów emaliowanych. Wykonywano je z gliny marglowatej z przymieszką bardzo miałkiego piasku. Fajanse te pokryte są polewą nieprzejrzystą, cynową, barwy białej, z odcieniem sinawym. Dekorację malarską naczyń wykonywano farbami naszkliwnymi, nieznoszącymi zbyt wysokiej temperatury garncarskiego pieca. Farby te podczas wypalania nie łączą się ściśle z polewą i nie stapiają się w jej tło tak, że dekoracja ta odbija nieco od polewy. Tło zwykle pokrywano cienką warstwą farby. Do dekoracji używano najczęściej barw: zielonej w tonie jasnym i ciemnym, ciemnoniebieskiej, różowej, pomidorowo-czerwonej, czarnej. Kontury rysunku często obwodzono czarno. Złota polerowanego używano dla podkreślenia pewnych linii, napisów, np. w serwisie tureckim. Naczynia wypalano prawdopodobnie czterokrotnie, najpierw w wielkim piecu surowy czerep, drugi raz pokryty emalią, po raz trzeci dla utrwalenia nałożonych już farb, ostatni raz złoto.

Strona artystyczna fajansów belwederskich polegała z jednej strony na samej formie wytwarzanych naczyń, z drugiej na rysunkowej i na kolorystycznej ich dekoracji. Te rzeczy zależały od tzw. modelerów, nadających różnorodny kształt wyrobom fajansowym przed ich wypalaniem, zależnie od ich przeznaczenia, oraz od zatrudnionych w fabryce malarzy.

Etaty pracowników fabryki wspominają o modelerach. „Maître modeleur” był niejaki Botheim. Osoby innych, jak ich zwano „arkanistów”, pozostają prawie anonimowe. Nazywano ich zwykle samym tylko imieniem, bez podawania nazwisk. Wymienione w jednym z początkowych etatów fabryki imiona pod rubryką „tourneurs et modeleurs” - Feidynand, Frantz, Johann, Michel - wskazują na niemieckie ich pochodzenie. Mogli oni pochodzić z Miśni w Saksonii lub z Wiednia i w tamtejszych fabrykach czerpali naukę swej umiejętności. Prócz tego zatrudnionych było w Belwederze dwóch „vanniens tourneurs”. Najwyżej wśród wszystkich z nich wynagradzanym był ów Ferdynand.

Jednym z pierwszych modelerów fabryki belwederskiej był Jan Waltzer, pochodzący z krajów austriackich, a pracujący przedtem także w Częstochowie. Na pierwszym miejscu wśród malarzy stoi Bachmayer, jako najwyżej wynagradzany. Podpisywał się on także Gerhard Pachmaier. Wiemy o nim skądinąd, że zanim wstąpił w poczet pracowników fabryki belwederskiej, zajęty był przedtem w fabryce fajansów w Częstochowie. W Belwederze w służbie królewskiej pozostawał Bachmayer do końca panowania Stanisława Augusta, a spotykamy go jeszcze i po rozbiorach. W latach 1793-1796 oddany mu był dozór wszystkiego, co się znajdowało w Belwederze, wraz z zapasem pozostałych wyrobów fajansowych łącznie. Akta zwą go wtedy „concierge de Belweder”. W r. 1795 w spisie osób w służbie dworskiej, sporządzonym przez Bacciarellego, wymienia go tenże w kategorii „differents personnes de service sous ma disposition”. W służbie w fabryce belwederskiej zyskał sobie zatem Bachmayer zaufanie. Ale nie przymioty charakteru zaprowadziły go do niej. Musiała nią być niewątpliwie fachowa biegłość specjalisty malarza na porcelanie. To też wiele przemawia za tym, że ręce Bachmayera przypisać należy najlepsze dekoracje belwederskich fajansów i kierunek stylowy malowideł na nich zamieszczanych zawisł był w znacznej części od niego.

Bachmayerowi przypisać należy, moim zdaniem, może wazon o chińskiej dekoracji, znajdujący się w Muzeum Narodowym w Warszawie pod nr inw. 21049. Prócz marki „Varsovie” nosi on nad nią umieszczoną literę „B”, stanowiącą, jak sądzę, signum Bachmayera. W guście chińskim wykonaną dekoracyjną kompozycję figuralną na tym fajansie przypisuję ręce Bachmayera, a on sam lub jego współpracownicy powtarzali ją na innych wazonach wychodzących z fabryki belwederskiej, jak np. pośród zmienionej dekoracji kwiatowej, na parze wazonów znajdujących się w Łazienkach.

Gdzie poza Polską przedtem pracował Bachmayer i jego pomocnicy? Czy była to Miśnia, czy Wiedeń - trudno rozstrzygnąć. Porcelanę saską stawiano współcześnie ponad wiedeńską. Mamy też ślady, iż zgłaszali się do Stanisława Augusta pośrednicy, ofiarowujący się pozyskać dla fabryki belwederskiej pracowników z Saksonii. Jednak w programie układanym przez Stanisława Augusta i Moszyńskiego z Schütterem, wzory wiedeńskiej porcelany przyjęte były jako te, do których pod względem technicznym i artystycznym zbliżyć się miało być staraniem Schüttera, jako odpowiedzialnego kierownika belwederskiej fabryki. W okresie, w którym zrezygnowano z fabrykacji porcelany, a ograniczono się do wyrobu naczyń fajansowych, za wzór postawiono sobie w Belwederze fajans angielski.

Pod względem artystycznym tendencje stylowe ujawniające się w dekoracji wyrobów belwederskich nie odpowiadały Moszyńskiemu, który występuje z ich krytyką. Zdaniem jego pracownicy fabryki nie mają ani dość gustu, by fajansom nadać piękny kształt, ani dość talentu, by stworzyć piękne modele i rysunki. Moszyńskiego rażą zwłaszcza wazy o guście staroświeckim, ozdobione na wierzchu liśćmi lub źle skomponowanymi grupami. Podobna krytyka dotyczy świeczników i przedmiotów zastawy stołowej.

Znając skądinąd stylowe tendencje Moszyńskiego, idącego za współczesnym prądem nawrotu do sztuki antyku, łatwo pojmijmy motywy tej krytyki. Schütter i Bachmayer szli za dawnymi wzorami fabryk saskiej i wiedeńskiej, o dekoracji rokokowej. To jest ów „l’ancien goût” przeciwny klasycyzmowi. Wyznawcą klasycyzmu i wielbicielem antyku był Moszyński. Mimo to przyznaje Moszyński pewne zalety wielkim wazonom, czy też paradnym zastawom fajansowym, w których chwali niezłe barwy i podnosi błyszczącą glazurę. Najdalej idącą krytykę skierowuje Moszyński przeciw wytwarzanym we fabryce belwederskiej przedmiotom zwykłej zastawy stołowej, przeznaczonym na sprzedaż. W stosunku do zagranicznych fajansów kosztują one nie o wiele mniej, a co do jakości nie dorównują fajansom angielskim, czy strasburskim. Jego zdaniem ich dekoracja malarska jest słaba, składa się z niewycieniowanych plam barwnych o niedbałym rysunku itd. Podniesiony przez Moszyńskiego przeciw kierownictwu fabryki zarzut wysokich kosztów produkcji powoduje w konsekwencji jego projekt przeniesienia fabryki z Belwederu do Kozienic, dalej od Warszawy, gdzie koszt jej prowadzenia byłby mniejszy.

Wysokie koszty produkcji i konieczność ciągłego dokładania pieniężnego do fabryki ze strony króla przywodziły na myśl konieczność reformy. Moszyński sądził, że korzystna dla niego chwila nadeszła, gdy Schütter poróżnił się z żoną. Przypuszczał też, że nikt od niego samego bardziej nie był powołany do przeprowadzenia reform i postawienia fabryki na innych podstawach. Zdaniem Moszyńskiego król, nie dopuszczając do upadku fabryki i dokładając wciąż do nieopłacającego się finansowo przedsiębiorstwa, miał na oku dwa cele - pożytek kraju i danie chleba Schütterowi. Sądził, że Schüttera można było zepchnąć na drugi plan, gdy obok niego nie stała już nadal jego żona, umiejąca wywierać wpływ na Stanisława Augusta.

Było to w r. 1777. Moszyński przedłożył był królowi projekt stopniowego usunięcia Schüttera od kierownictwa fabryką i poddania jej pod nadzór „Komisji budowlanej” (Commission de bâtiments), sprowadzenia „arkanisty” z Anglii za pośrednictwem polskiego rezydenta w Hamburgu Henry’ego Weckede i Jana Willi. Obermana, utrzymującego w Warszawie skład fajansów angielskich. Kierownictwo fabryki objąć miałby sam Moszyński, który zapewniał, że do sześciu miesięcy przy pomocy Potza zdoła doprowadzić do tego, że fajansy belwederskie równe będą jakością angielskim.

Projekt Moszyńskiego spotkał się z krytyką generała Rieule, przewodniczącego Komisji budowlanej, którego Stanisław August pytał o zdanie. Znając dobrze usposobienie Moszyńskiego, obawiano się, że on eksperymentując, przetworzy fabrykę na swe laboratorium chemiczne, a zapomni o jej właściwych celach.

Projekt Moszyńskiego odpadł, natomiast Schütter wystąpił z innym projektem, który został przyjęty przez Stanisława Augusta i z dniem 1-go lipca 1779 stał się podstawą nowego układu stosunków. Fabryka, która zatrzymywała nazwę królewskiej, została oddana Schütterowi w dzierżawę na okres 4 lat. Z działalności swej miał Schütter składać sprawę królowi co miesiąc na ręce Komisji budowlanej. Zresztą prowadzić miał produkcję według swego uznania i własnym nakładem pieniężnym.

Lecz ten stan rzeczy, stanowiący triumf Schüttera nad Moszyńskim, nie miał trwać długo. Schütter nie był już w stanie podołać zadaniu, zarówno administracyjnie, jak i finansowo. Produkcja upadała, pracownicy opuszczali fabrykę.

Pod bokiem Schüttera wyrastali nowi konkurenci, którzy go prześcigali. W Warszawie powstała w r. 1779 nowa fabryka fajansów, założona przez dwóch spólników - Bernardiego i Wolffa. Schütter skarżył się, że ktoś z ich ramienia wysłany buntuje i odbiera mu robotników. Już przedtem zdarzało się, że robotnicy fabryki belwederskiej opuszczali ją, udając się do fabryki założonej koło Słonima przez hetmana Ogińskiego.

Stopniowo postępujący upadek fabryki zaznaczał się na każdym kroku. Schütter, nie mogąc opanować sytuacji, zwracał się do króla z żalami, których słuszności nie uznaje jednak Komisja budownictwa królewskiego z generałem Rieule na czele.

Fabryka belwederska wiodła czas jakiś jeszcze żywot w warunkach coraz trudniejszych. Niestrudzony Moszyński nie przestawał przedkładać królowi memoriałów, obmyślając sposoby jej zreformowania i przewidując, że pewnego dnia Schütter opuści fabrykę z kijem w ręku. Tak też ostatecznie stać się musiało. Królewska fabryka farfurowa, jak ją powszechnie nazywano, musiała przestać istnieć, gdy król nie mógł dokładać nadal znacznych sum na jej podtrzymanie, a dzierżawca jej Schütter innych źródeł na to nie miał. Zdaje się, że w r. 1783 produkcja była już zastanowiona.

Natomiast rozwijała się w Warszawie, jako prywatne przedsiębiorstwo przemysłowe, nowa fabryka fajansów Bernardiego i Wolffa (na Bielinie), później w ręku samego już tylko Karola Wolffa. Sporządzano w niej wytwory fajansowe zrazu niewiele różniące się od belwederskich w dekoracji i kształcie naczyń. Odróżnia je może bardziej fantastycznie ujęta dekoracja według wschodnio-azjatyckich wzorów malowanych ptaków i kwiatów, oraz marka fabryczna „W.”.

W fabryce Wolffa jednak z biegiem czasu sporządzano fajanse w innym „guście”. Zapanował styl naśladownictwa antyku. Z pieców fabryki Wolffa wychodziły wazy tzw. etruskie i zastawy wzorowane na pompejańskich motywach dekoracyjnych. Sam Stanisław August zamówił w niej w r. 1789 „une grande vase étrusque”, w rok zaś później nabywa tam drugą wazę, jak to stwierdzają pochodzące z tego czasu rachunki. Pod względem technicznej doskonałości wyrobów fabryka Wolffa przewyższała belwederską.

Fabryka farfurowa J. Król. Mości w Belwederze upadła, lecz przez jej zapoczątkowanie dał Stanisław August inicjatywę, na podstawie której rozwinęły się w Polsce z końcem XVIII wieku zarówno fabryki możnowładców, idących w ślady króla, jak Ogińskiego, Czartoryskich, Radziwiłłów, traktujących sprawę często z punktu widzenia ambicji i próżności, ale także i fachowych przemysłowców, jakim był np. Wolff.

Dążenie króla „faire une chose utile au pais”, jak o tym wyrażał się Moszyński, osiągnęło swój cel, chociaż pośrednio.

Czas powstania:

1776

Słowa kluczowe:

Publikacja:

18.07.2023

Ostatnia aktualizacja:

14.04.2025
rozwiń
Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Fotografia przedstawiająca Królewska Fabryka Farfurowa w Belwederze Galeria obiektu +18

Załączniki

1

Projekty powiązane

1
  • Polonika przed laty Zobacz