KONKURS DZIEDZICTWO BEZ GRANIC ZOBACZ

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Krzemieniec

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Krzemieniec

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Krzemieniec

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Krzemieniec

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Krzemieniec

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Krzemieniec

Licencja: domena publiczna, Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Krzemieniec
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000444-P/189650

Krzemieniec

Krzemieniec | Ukraina | obwód tarnopolski | rejon krzemieniecki
ukr. Kremeneć (Кременець)
Krzemieniec | Ukraina | obwód tarnopolski | rejon krzemieniecki
ukr. Kremeneć (Кременець)
Identyfikator: DAW-000444-P/189650

Krzemieniec

Krzemieniec | Ukraina | obwód tarnopolski | rejon krzemieniecki
ukr. Kremeneć (Кременець)
Krzemieniec | Ukraina | obwód tarnopolski | rejon krzemieniecki
ukr. Kremeneć (Кременець)

W tekście opisany jest dokładnie Krzemieniec oraz jego historia sięgająca XI w. Przypomniane jest także liceum założone przez T. Czackiego, wymienieni także jego pierwsi dyrektorowie – J. Czech i M. Ściborowski. Tekst opatrzony jest licznymi fotografiami miejscowości m.in. domu, w którym „przypuszczalnie urodził się Juliusz Słowacki” (Źródło: „Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany” Warszawa 1920, nr 3, s. 16-22, za: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa).

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu

 

Krzemieniec

Prastary to gród wołyński, pierwocinami swymi zamierzchłej przeszłości sięgający, do czasów rebelii Chmielnickiego obronny i ruchliwy, potem znakomitą i zasłużoną nie tylko wobec kresów ruskich szkołą licealną („żackiego") wsławiony. 

Dzisiaj po strasznych przejściach bolszewicko-ukraińskiej zawieruchy cicho tam i pusto, lecz spokojnie. Miasto pod opiekę zbrojną Rzeczypospolitej przeszło i na lepsze jutro i na słuszny a zasłużony rewanż historyczny czeka, zapatrzone w swoją metropolię hierarchiczną, od której ongi liceum zależało, w uniwersyteckie Wilno, bo tam już wrócił czas dobry i uczelnia wileńska znowu żyje. Kamieniec leży w czarownej dolinie, wieńcem gór opasanej, z których najwyższą, górą królowej Bony zwaną, dźwiga na swym szczycie szczątki murów obronnych krzemienieckiego zamku, a inne, jak Czercza, Boża, Wołowa, Krzyżowa, Wiśniowiecka, stanowią odprysk pasma gór Miodoborskich, biegnących znad brzegów rzeki Stnytrycza na Podolu w kierunku północno-zachodnim aż na Wołyń, aby już w Galicji w okolicach Podhorzec i Oleska połączyć się z odnogami Karpat. 

Podobno ku końcowi XI stulecia był Krzemieniec we władaniu Mokosiejów Denisków, którzy go dobrowolnie Bolesławowi Śmiałemu oddali. A że w czasie zawieruchy Rurykowiczów już był grodem zbrojnym, świadczy o tym fakt, że w 1240 roku hordy Batyja, zburzywszy Kijów, Kamieniec, Halicz i Włodzimierz, odstąpiły bez powodzenia od Krzemieńca. Od połowy XIV stulecia aż do chwili rozbiorów Krzemieniec prawie bez przerwy we władaniu Korony pozostaje. Oddając miasto i zamek w posiadanie ks. Janusza, biskupa wileńskiego, Zygmunt I zastrzega przywilejem z r. 1511, aby miasto rządziło się prawem magdeburskim z apelacją do Lwowa, a wkrótce potem oddaje miasto i starostwo królowej Bonie, która szeregiem przywilejów z lat 1530, 42 i 46 nadała Krzemieńcowi wiele swobód i w ogóle otaczała go nader troskliwą opieką. 

Miłościwie odnoszą się do miasta i królowie Zygmunt August, Batory i Zygmunt III, opatrując zamek i wspierając handel. W roku 1638 powstaje tu ruska cyrylicha drukarnia, w której jako pierwsza książka wychodzi „Gramatyka albo piśmienica języka słowiańskiego”. Od rebelii ukraińskiej za czasów Jana Kazimierza poczyna się datować upadek Krzemieńca jako grodu obronnego. Po zwycięstwie korsuńskim sławny Krzywonos zajął w 1649 roku ze swą groźną hordą miasto, zamek zburzył, miasto i okolicę złupił, zaś akta obywatelskie w studnię rzucić kazał, działając jako praojciec bolszewicko-hajdamackiej tłuszczy, która dziś na oczach naszych całą Ruś południową w pustynię ruin i zgliszcz zmieniła. Upadek ten trwał aż do czasów Czackiego, tj. do początku XIX stulecia. Miał Krzemieniec, oprócz wspaniałych gmachów jezuickich, kościół franciszkański, uposażony przez Bonę w 1538 roku jako kościół parafialny, w którym Marcin Szyszkowski, biskup łucki, zakonników w r. 1607 usadził, oraz kościół o.o. reformatów, w roku 1760 założony, który w r. 1807 stał się klasztorem bazylianów, gdy reformatów do pobliskich Dederkał przeniesiono. Wszystkie te kościoły po r. 1881 na cerkwie prawosławne przerobiono. 

Właściwy atoli rozgłos, sława i zasługa Krzemieńca, to, co go z sercem Polski wiąże i wskrzeszenia wymaga - odnosi się do początków ubiegłego stulecia, tj. do chwili, gdy wiekopomna myśl i praca Tadeusza Czackiego w fizycznym kształcie Liceum Krzemienieckiego została utrwalona. Rok 1795 całą pracę Komisji Edukacyjnej, na kresach zwłaszcza wschodnich, zniszczył i całemu bytowi narodowemu osiedlenia polskiego na Rusi południowej zagroził, bo na tle depresji powszechnej pogaszenie ognisk oświatowych bardzo dalekie i bardzo szerokie zbłąkania pociągać by za sobą musiało. Kresy ruskie połączone zostały z typowym mocarstwem ciemnoty, więc chociaż na razie istniejących tam szkół nie zamknięto, lecz przy braku środków i wszelkiej zachęty publicznej i pomocy państwowej były one skazane na śmierć powolną, warunkom zresztą ogólnopaństwowym caratu moskiewskiego zupełnie odpowiadającą. Zabroniono wykładać historię powszechną, ogólne zasady prawa i ekonomię polityczną; nauka trwała zaledwie 142 dni w roku, a pozostałe 223 zużywano na święta obu wyznań, na niesłychanie liczne „galówki” i nieskończone wakacje; a pedagogów dostarczała Akademia Mohylańska w Kijowie, która według słów wizytatora Czackiego z listu do Kołłątaja była „satyrą rozumu ludzkiego”. 

To też liczba uczących się z roku na rok gwałtownie spadała, a to zaćmienie oświaty najfatalniejszymi skutkami polskości krajowej zagrażało. Katastrofę odsunął i kresy uratował Tadeusz Czacki, otwierając w roku 1806 przy współudziale ks. Hugona Kołłątaja, a za zezwoleniem Aleksandra I, liceum (początkowo gimnazjum) w Krzemieńcu we wspaniałym gmachu pojezuickim, ufundowanym przez książąt Janusza i Michała Wiśniowieckich jeszcze w roku 1703 i rozszerzonym jako kollegium w roku 1731. Liceum według planu Czackiego było instytucją jak gdyby naczelną, pod której skrzydłami powstawały gimnazja powiatowe i szkółki dla ludu. Liceum, w którym wszystkie przedmioty wykładano po polsku, oprócz wyższej uczelni o zakresie prawie uniwersyteckim, ogniskowało w sobie szkołę guwernantek, konwikt nauczycielski, przygotowujący pedagogów dla szkół niższych, i instytut chirurgów (coś pośredniego między felczerem a lekarzem). Duża i cenna biblioteka licealna, zawierająca w sobie ogółem 34 378 tomów, składała się z nabytej przez Czackiego biblioteki Stanisława Augusta, z biblioteki Jabłonowskich oraz zbiorów Nikoszewskich i Moszyńskiego. 

Gabinet fizyczny liczył 259 instrumentów. Piękne zbiory mineralogiczne, laboratorium chemiczne i zbiory sztuki, po skasowaniu liceum wraz z biblioteką i wspaniałemi okazami ogrodu botanicznego, który urządził słynny profesor Besser, zostały przewiezione przez Moskali do Kijowa i położyły grabieżczy fundament pod tak zwany Uniwersytet św. Włodzimierza, ufundowany przez cesarza Mikołaja w 1832 r. w specjalnym celu zrusyfikowania kresów ukraińskich. Pierwszym dyrektorem szkoły był Józef Czech, a po jego śmierci Michał Bęborowski. Po nim dyrektorem został poeta, ukochany przez uczniów J. Alojzy Feliński, a w roku 1822 Andrzej Lewicki, który zmarł na stanowisku w 1830 roku. Po Czackim (umarł w r. 1813) wizytatorem szkół na Rusi został ks. Filip Plater, w r. 1816 Szymon Malewki, w 1820 Jan Nepomucen Wyleżyński, wreszcie w r. 1824 Kazimierz Moniuszko. Rok 1831 kończy złotą epokę Krzemieńca, której zasługi i doniosłość trudno jest w dorywczym artykule nawet streścić. „Działalność Tadeusza Czackiego - pisze Marian Dubiecki („Młodzież polska w uniwersytecie kijowskim przed r. 1863”) - zapobiegła… upadkowi światła, który miał miejsce po ostatnim rozbiorze; rozproszyła ona ciemności, gromadzące się szybko na horyzoncie życia prowincji południowych, świeżo wcielonych do imperium i rzuciła nader trwałe, jak się zdawało, podwaliny lepszej przyszłości i coraz pomyślniejszego rozwoju naszego szkolnictwa”. Wychował przede wszystkim Krzemieniec liczny zastęp niezrównanych pedagogów, których praca i działalność narodowa w ciągu długich lat jeszcze po zamordowaniu szkoły krzemienieckiej szerzyła i pogłębiała na kresach myśl polską. 

Było to zasadniczą troską Czackiego, który niejednokrotnie zaznaczał: 

„Nie żałuję pracy i wydatków, byle tylko nauczyciele świętym zapałem byli ożywieni”. „I byli ożywieni” - stwierdza Dubiecki, sędziwy świadek policealnych czasów. „I znicz poświęcenia się mozolnemu zawodowi nie gasł w ich piersi. Lecz wprędce nowy kataklizm usunął im grunt pod stóp - zabrakło szkoły polskiej”.

Po katastrofie listopadowej w 1831 roku Mikołaj I-azy jednym pociągnięciem pióra zniósł przeszło 200 zakładów naukowych na ziemiach niegdyś polskich. Padły ofiarą niebywałego w dziejach cywilizacji ostracyzmu uniwersytety w Wilnie i Warszawie, liceum krzemienieckie i cały szereg szkół średnich, zwłaszcza na kresach południowo-wschodnich. Zniesione zostały oprócz liceum krzemienieckiego gimnazja ośmioklasowe w Winnicy i Międzyrzeczu, szkoły powiatowe w Humaniu, w Kaniowie, w Barze, w Międzyłożu, w Kamieńcu, w Lubarze, w Owrocu, we Włodzimierzu, w Teofipolu, w Berdyczowie, w Dąbrowicy i w Klewuniu oraz szkoły ludowe, utrzymywane przez duchowieństwo katolickie i unickie i przez obywateli. Razem zniszczono na Wołyniu, Podolu i w Kijowszczyźnie 248 zakładów naukowych, powstałych przeważnie z inicjatywy Czackiego. Nie zadowolono się jednak pospolitym morderstwem, Mikołaj postanowił z gruzów krzemienieckich wyprodukować truciznę dla użytku tych, ku pożytkowi i dla ratunku których uczelnia licealna wzniesioną była. 

Mikołajewski „ukaz”, zniszczywszy w jednym dniu pracę pokoleń, lat, wysiłków niezmiernych i pogrążywszy wielkie obszary ziem, gdzie kwitnęła niegdyś stara kultura, w mrokach ciemnoty - postanowił jednocześnie, pisze Dubiecki, wznieść natychmiast uniwersytet w Kijowie, mający na celu zrusyfikowanie wpływowych wówczas warstw szlacheckich, ziemie ruskie zamieszkujących. W tym celu bibliotekę, zbiory, okazy zoologiczne i botaniczne oraz wszystkie środki materialne, a więc i zapisy stypendialne i fundusze wieczyste z liceum związane, zostały niezwłocznie do Kijowa przeniesione i na rzecz nowego uniwersytetu przelane. 

Załatwiwszy się w ten sposób z pomocami naukowymi i funduszami, równie bezwzględnie postąpiono ze sprawą obsadzenia katedr. Więc, chociaż uniwersytet kijowski miał służyć celom rusyfikacyjnym, lecz ponieważ profesorów Rosjan, oprócz dwóch, trzech, niepodobna było znaleźć - zabrano więc z Krzemieńca prawie wszystkich. Nie zapraszano ich na katedry, nie wzywano wedle obyczaju ludów ucywilizowanych, lecz nakazano dostarczyć do Kijowa - świadczy Dubiecki - gremium profesorów krzemienieckich i rozkaz został spełniony. 

Dostarczono prawie wszystkich. Wyjątek stanowili znakomity hellenista Michał Jurkowski, którego obronił wiek sędziwy, i znakomity profesor historii, płomienny mówca Józef Uldyński, którego po prostu się bano i dlatego został on w Krzemieńcu w malutkim swym domku i żył jeszcze długo po zgonie Liceum, jakby cień tej szkoły, którą równie gorąco kochał, jak ojczyznę. A oto krótka wzmianka o „przesiedlonych” do Kijowa profesorach krzemienieckich, którą za Marianem Dubieckim, uczniem uniwersytetu kijowskiego z tych czasów, podajemy. Wśród filologów wyróżniał się Maksymilian Jakubowicz (1784–1858), filolog znakomity, mąż bogobojny, mądrością celujący. 

Wykładał po łacinie. Drugim profesorem filologii był znany nasz powieściopisarz Józef Korzeniowski (1797–1863), który w Krzemieńcu wykładał literaturę polską i już od kilku lat był członkiem Tow. Przyjaciół Nauk w Warszawie. Wykłady prowadził w języku łacińskim, posługując się po części językiem francuskim. Język polski był zabroniony, gdy chodziło o występy publiczne nawet poza murami uniwersytetu. Gdy umarł rektor Cych, nad grobem tego Rusina przemawiał Polak Korzeniowski - po francusku. Lektorem języka polskiego został mniej znany Józef Mikulski, który był w Krzemieńcu nauczycielem języka angielskiego, co świadczy o świadomym tego przedmiotu przez władze moskiewskie lekceważeniu. Lektoraty języka francuskiego i niemieckiego mieli sobie oddane dawni nauczyciele z Krzemieńca: Antoni Planzan (od r. 1812 w Polsce przebywający i zupełnie ze społeczeństwem naszym zespolony, kawaler Legii Honorowej) i Wojciech Lieds. 

W zakresie nauk ścisłych do najwybitniejszych profesorów ówczesnych należał, urodzony w 1783 r., Stefan Wyżewski, magister filozofii Uniwersytetu Wileńskiego, który w Krzemieńcu matematykę wykładał. Adjunktem przy katedrze matematyki był również krzemieńczanin Grzegorz Hreczyna, który umarł jako profesor w Charkowie i którego śmierć prasa poznańska opłakiwała, uważając go za męża pełnego rozległych widoków i ważnych pomysłów w umiejętnościach fizyczno-matematycznych. Z innych krzemieńczan wymienimy znakomitego botanika Willibalda Bessera, twórcę ogrodu botanicznego w Krzemieńcu, który - jak cień Matki Słowackiego zjawia się wśród profesorów Polaków za Dniepr - prowadził szereg lat wykłady na katedrze w Charkowie, a umarł prawie ociemniały pod Kobryniem w swej małej posiadłości, zwanej Gubemją. 

Jeżeli dodamy, że w roku 1809 urodził się w Krzemieńcu Juliusz Słowacki, że przeżył tam lata swego dzieciństwa i że na tamtejszym cmentarzu spoczywają zwłoki jego Matki - to czy mam pytać serc polskich, jakiej przyszłości dla Krzemieńca i jego gmachów licealnych pragną dziś, gdy w rewindykacyjnym pochodzie zwycięskie wojska nasze już ten przybytek wielkich wspomnień i nie mniejszej zasługi narodowej zajęły?… Po 1795 roku, gdy wszystkie światła w Polsce pogasły, Krzemieniec był jedną z najjaśniejszych naszych pochodni katakumbowych. Gdy w 1831 r., po ostatniej katastrofie państwowej, największy kat nasz, Mikołaj I, wszystkie okna w więzieniu naszym zamurował, Krzemieniec umarł wraz z Polską… Czyż nie powinien wraz z Polską wskrząsnąć?

Czas powstania:

1920

Słowa kluczowe:

Publikacja:

27.02.2025

Ostatnia aktualizacja:

24.07.2025
rozwiń
 Fotografia przedstawiająca Krzemieniec Galeria obiektu +6

 Fotografia przedstawiająca Krzemieniec Galeria obiektu +6

 Fotografia przedstawiająca Krzemieniec Galeria obiektu +6

 Fotografia przedstawiająca Krzemieniec Galeria obiektu +6

 Fotografia przedstawiająca Krzemieniec Galeria obiektu +6

 Fotografia przedstawiająca Krzemieniec Galeria obiektu +6

 Fotografia przedstawiająca Krzemieniec Galeria obiektu +6

Załączniki

1

Projekty powiązane

1
  • Polonika przed laty Zobacz