Fotografia przedstawiająca Z kronik polonijnych: Szkolnictwo polskie w Południowej Belgii
Fotografia przedstawiająca Z kronik polonijnych: Szkolnictwo polskie w Południowej Belgii
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000615-P/195215

Z kronik polonijnych: Szkolnictwo polskie w Południowej Belgii

Identyfikator: DAW-000615-P/195215

Z kronik polonijnych: Szkolnictwo polskie w Południowej Belgii

Fragmenty kronik polonijnych w czasopiśmie "Wieści z Polski". W tym numerze wspomniane jest szkolnictwo polskie w Południowej Belgii - aż 34 tys. Polaków, głównie zatrudnionych jako górników. Wspomniana jest także kwestia pomnika K. Pułaskiego, która omawiana była w amerykańskim Kongresie (Źródło: „Wieści z Polski”, Warszawa 1932, R: 6, nr 1, s. 17-21, za: Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa).

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu

 

Szkolnictwo polskie w południowej Belgii.

W południowej Belgii, przeważnie w prowincjach Liège, Mons i Charleroi, przebywa wychodźstwo polskie w ilości 34.000 Polaków zatrudnionych głównie w tamtejszych kopalniach węgla. Ta polska ludność rozrzucona jest po całej tej przestrzeni w sześćdziesięciu drobnych koloniach liczących od 100 do 700 osób. Przed 5 laty została założona dla polskiej dziatwy z inicjatywy p. Adamka Józefa, konsula w Brukseli, pierwsza polska szkoła w Hautrage, następnie druga w Peronnes, obie w okolicach Mons. Inicjatywę p. Adamka rozwinął bardzo intensywnie jego zastępca p. Feliks Chiczewski, kierując wszelkie wysiłki dla rozszerzenia i podniesienia szkolnictwa polskiego w okręgu konsulatu. 

Wobec zbyt wielkiego rozproszenia ludności, a zatem dziatwy polskiej po całym okręgu w licznych osiedlach, niemożliwem było zakładanie szkół w każdem poszczególnem osiedlu, gdyż liczba dzieci była niedostateczna na utworzenie normalnej paroklasowej szkoły. Przytem względy oszczędnościowe musiały być brane pod uwagę. P. konsul Chiczewski widział się zmuszony prócz szkół zakładać całodzienne kursy polskie dla dzieci uczęszczających do szkół belgijskich. Władze szkolne belgijskie odniosły się przychylnie do tej inicjatywy, idąc na rękę Konsulatowi. 

Rodzice przyjęli wysiłki Konsulatu w Brukseli z wielką wdzięcznością, popierając szkoły i kursy polskie przez otoczenie ich serdeczną opieką. W każdej miejscowości, gdzie powstał kurs, utworzona została Opieka Szkolna, grupująca jednostki, którym dobro szkoły polskiej leży na sercu. Wszędzie u ludności polskiej widać wielkie zrozumienie potrzeby nauczyciela polskiego, rozwijania wśród dzieci miłości do Ojczyzny polskiej. Dzięki tym wysiłkom i poparciu sprawy przez rodziców polskich powstały w południowej Belgii 3 szkoły polskie w Hautrage, Quaregnon i Peronnes koło Mons, 23 całodzienne kursy polskie: w Chatelineau, Jumet, Montigny le Tilleul koło Charleroi, w Boussu, Glain, Hensies koło Mons, w Liège, Retinne, Charate, Flemalle Haute koło Liège. 

Szkoły i kursy gromadzą w bież. roku szkolnym 617 dzieci, które otrzymują naukę języka polskiego, historii i geografii polskiej, wszelkich wiadomości o Polsce. Przedewszystkiem zaś te setki dzieci wychowane są przez patriotyczne nauczycielstwo w miłości dla Ojczyzny na dobrych obywateli Państwa Polskiego. Nauczycielstwo w liczbie 7 osób pracuje z całem poświęceniem dla dziatwy polskiej i dla dobra Państwa Polskiego, nie ograniczając się tylko na udzielanie nauki, lecz dbając o rozwój życia organizacyjnego wśród powierzonej ich pieczy młodzieży, tworząc wszędzie organizacje harcerskie i koła Młodzieży Czerwonego Krzyża. 

Wynik tej pracy można było obserwować i podziwiać w „Dniu Szkoły Polskiej” zorganizowanym w m. lipcu na zakończenie roku szkolnego przez księdza Pająka w Hautrage, dokąd przybyło z całego okręgu konsulatu w Brukseli 400 dziatwy szkolnej z nauczycielstwem i rodzicami. Dobra znajomość języka polskiego, widoczna w czasie licznych popisów, zapał dzieci, miłość, jaką otaczani byli nauczyciele - oto rzucające się w oczy rezultaty tej pracy. Poza istniejącemi kursami widać dążenie do stworzenia dalszych kursów w innych miejscowościach jak w Levant de Mons, Dour i innych, gdzie tylko ilość dzieci jest dostateczna. 

Dążeniem jest, aby ani jedno dziecko nie było pozbawione nauki polskiej i nie utraciło łączności z wielkim Państwem Polskim, do którego ogół uświadomionego tutejszego wychodźstwa odnosi się z całą wdzięcznością, będąc dumnem ze swej przynależności polskiej. Widok wspaniałego rozwoju szkolnictwa polskiego w południowej Belgii jest przykładem tego, co można osiągnąć przy systematycznym, zorganizowanym wysiłku wszystkich czynników zainteresowanych w istnieniu nauczania polskiego. Wyjątki z listu chłopca polskiego z Brazylii do jednego z członków Stow. Opieka Pol. nad rod. na Obczyźnie Dnia 1 listopada 1931 r. Droga Pani. 

Pierwsze słowo mego listu: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. List od Pani otrzymałem. Bardzo i serdecznie dziękuję. Bardzo nas ucieszyło, że Pani o nas nie zapomniała. Teraz opiszę nasze powodzenie. Chwała Bogu jesteśmy wszyscy zdrowi, czego też wszyscy Pani życzymy. Jest nam tu bardzo smutno, tu gdzie my mieszkamy jest kolonia, ale holenderska. Tutaj nie ma ni kościoła, ni cerkwi, ni szkoły. Jest kościół, ale holenderski, na wieży jest kogut; są kościoły polskie w mieście w Ponta Grossa i jest szkoła polska, ale do miasta 3 mile. Droga Pani, bardzo nam smutno, jak przyjdzie niedziela, żebyśmy choć usłyszeli głos dzwonu, a tu nic nie usłyszeć. 

Bardzo nam żal za swoim krajem. Pani mnie zapytuje, czy ja chodzę do szkoły, a ja chwała Bogu, że w Polsce skończyłem 4 klasy, to to będę umiał. Mam siostrę, ma osiem lat, chodziła do drugiej klasy w Polsce, a tu nie ma gdzie posyłać. Bardzo Matka ma strapienie, bo jeszcze są małe dzieci i nie ma gdzie posyłać do szkoły, przez co w Brazylii jest źle. Jak byśmy mieli za co, byśmy się dziś wrócili, jak nam Pan Bóg dopomoże, to kiedyś nazad do Polski się wrócimy. Może Pan Bóg da, że tu się czasy zmienią, bo Ojciec robi przy kolei, ale mała płata, no tak mamy na utrzymanie. Chciałbym ja coś zarobić, Ojcu trochę dopomóc, to nie ma gdzie. 

Droga Pani, mamy tu 5 morgów ziemi, ale ta ziemia nie taka jak w Polsce, tu jest ziemia piaskowata, ona tak leży Pan Bóg wie ile lat nieorana, trzeba 4 woły zakładać ażeby ją jeden raz zorać. Mój Ojciec najął woły i zorał półtora morga, to zapłacił 120 mil., to na tej ziemi kartofle i kukurydzę zasadził, Pan Bóg wie, czy się urodzi, bo to jest ziemia niewyrobiona, a ta reszta tak leży niewyrobiona, bo nie ma czem płacić, bo tu bardzo drogo kosztuje ziemię uprawiać. 

Droga Pani, jednego dnia mieliśmy strach, bo nam do chałupy wlazła żmija wieczór i my się bali ją zaczepić i Ojciec poszedł do jednego człowieka i on ją zastrzelił, miała 2 metry. Droga Pani, bardzo Pani dziękujemy za ten obrazek i za fotografie i prosimy Panią bardzo, żeby mi Pani przysłała książkę do modlenia. Pozdrawiamy Panią wszyscy całą rodziną, niech Pani zostanie z Bogiem.

Czas powstania:

1932

Słowa kluczowe:

Publikacja:

20.11.2025

Ostatnia aktualizacja:

24.11.2025
rozwiń
Strona z czasopisma 'Wieści z Polski' omawiająca szkolnictwo polskie w Południowej Belgii, wspominająca polskich górników i kwestię pomnika Kazimierza Pułaskiego w Kongresie USA. Fotografia przedstawiająca Z kronik polonijnych: Szkolnictwo polskie w Południowej Belgii Galeria obiektu +1

Strona z czasopisma 'Wieści z Polski' z fragmentem listu polskiego chłopca z Brazylii, datowanego na 1 listopada 1931 r. List omawia brak polskich szkół i kościołów w Brazylii. Fotografia przedstawiająca Z kronik polonijnych: Szkolnictwo polskie w Południowej Belgii Galeria obiektu +1

Załączniki

1

Projekty powiązane

1
  • Strona z czasopisma 'Wieści z Polski' omawiająca szkolnictwo polskie w Południowej Belgii, wspominająca polskich górników i kwestię pomnika Kazimierza Pułaskiego w Kongresie USA.
    Polonika przed laty Zobacz