Licencja: domena publiczna, Źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Opis kolonii i misji polskiej w Londynie
Fotografia przedstawiająca Opis kolonii i misji polskiej w Londynie
Fotografia przedstawiająca Opis kolonii i misji polskiej w Londynie
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000281-P/148695

Opis kolonii i misji polskiej w Londynie

Identyfikator: DAW-000281-P/148695

Opis kolonii i misji polskiej w Londynie

W tekście opisana jest kwestia kolonii oraz misji polskiej w Londynie, w tym m.in. kościół św Kazimierza i Józefa, który jest jej siedliskiem. Został on wybudowany przez Polaków i znajduje się w części East End. Dalej następuje dokładny opis fizyczny okolicy kościoła oraz samej świątyni i aktywności polskich londyńczyków (Źródło: „Tygodnik Illustrowany”, Warszawa 1899, Półrocze II, s. 921-922 , za: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego).

 

Uwspółczesniony odczyt tekstu.

 

Kolonia i misja polska w Londynie.

 

W jesieni roku zeszłego poświęcił arcybiskup westminsterski, Vaughan, polski kościółek pod wezwaniem św. Kazimierza i św. Józefa w Londynie, i nareszcie, po wielu latach niepewnych, a nawet burzliwych kolei losu, misja polska ustaliła swój byt i okazalszą przybrała postać. Kościółek, wzniesiony z inicjatywy kapituły i zakonu Miłości Bożej w Sevres pod Paryżem, rękoma braciszków Polaków, kryje się we wschodniej, przez proletariat zamieszkanej dzielnicy miasta, w tzw. East-endzie, składającym się na dziwaczną i ciekawą mozaikę ludzi, z najrozmaitszych sfer geograficznych i duchowych, w którą wplata się około trzech tysięcy rękodzielników polskich i litewskich.

Nie strzelają tutaj ku niebiosom dumne wieżyce gotyckie, świątynia nie wabi oczu przechodnia pięknością architektury; ulica niewidoczna, osiadła cichutko pomiędzy stekiem zabudowań, niby grono ludzi, którym służy, przysłonięte przed światem ogromnymi murami angielskiej społeczności. Jedynie furta klasztorna, oraz napis: „Roman Catholic Church” wskazują nam z ulicy istnienie swojskiego zakątka, gdzie w niedziele i święta rozbrzmiewają pienia polskich i litewskich pieśni i zlewają się w jeden harmonijny akord.

Trzej gołębiego serca zakonnicy, stojący przy boku o. Antoniego Lejcherta i jego zastępcy ks. Józefa Bakanowskiego, krzątają się zawsze jeszcze w dni powszednie około kościółka, tynkując lub malując ściany, naprawiając łupkowy dach, lub sadząc kwiaty opodal wejścia, jakoż przedstawia się on jasno, schludnie, pokaźnie. Ponad skromnym ołtarzem obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, na ścianach dwa z Krakowa nadesłane płótna św. Patronów, przestrzeń wypełniona ławkami i klęcznikami. Około trzystu osób może pomieścić się w jaskrawych murach kościółka, ale w święta bywa tutaj ciasno, i nabożny lud wylęga aż przed front, przypominający dzwonnicę, na niewielki dziedziniec, odgrodzony murem od zakładów fabrycznych.

Im świątyni tuli się z boku murowana szopa z przyborami rzemieślniczymi, a nad wszystkim czuwa plebania o czterech pokojach, mieszcząca sypialnię plebana, braciszków, tudzież kancelarię.

Rumie gwarno i rojno na podwórzu, lud biega księdza z prośbą o ślub, pogrzeb lub chrzciny, gwarzy między sobą, na grupy rozbity, niby przed nadwiślańskim kościółkiem.

Tu Litwin opowiada znajomym o przyjezdnych, tam niewiasta radzi się o coś polskiej zakonnicy, Nazaretanki, przywdzianej czarno, z twarzą pogodną, ujętą w ramy białego płótna.

Nie ma zakątka ziem polskich, który nie miałby w tym zgromadzeniu swego przedstawiciela. Ileż tu twarzy o rysach dobrze nam znanych! Ale próżno szukałbyś tu zgrzebnej koszuli, sukmany lub siermięgi: wszyscy przybrani po miejsku, dostatnio, z angielska…

Uderza nas liczny zastęp Litwinów z pod Kowna, Suwałk i Łomży, gdzie panuje stały, lubo nie tłumny ruch emigracyjny na ziemię angielską, utrzymywany i podsycany przez emigrantów, którym się dobrze dzieje. Fabryki Manchesteru oraz sąsiednich ognisk fabrycznych zatrudniają znaczną liczbę tych wychodźców, nad Tamizą zaś gnieżdżą się oni gremialnie w podmiejskich osadach Silvertown i Woolwich. Z górą pięciuset ludzi łotewskiej mowy pracuje tam w gazowni i cukrowni, prócz kilkudziesięciu kamieniarzy i grona krawców, zatrudnionych przez wielkie magazyny. Kolonia ta, odsunięta nieco od polskiej, pędzi żywot odrębny i w ogóle korzystniejsze wywiera wrażenie. Właściciel cukrowni daje o niej pochlebne świadectwo i widocznie ceni sobie cichego, punktualnego i pracowitego robotnika łotewskiego. Zarabia on średnio trzydzieści szylingów, czyli piętnaście rubli tygodniowo, w czystym i higienicznym pomieszczeniu jego uwija się dziatwa czerstwa i porządnie ubrana; wszędzie znać pewien dostatek.

W razie choroby, lud ten ma pomoc lekarza, szkołę mówiącego po polsku, nadto szpital, wreszcie opiekę ze strony sióstr Nazaretanek. Wszyscy robotnicy fabryczni zabezpieczeni są przez właściciela w towarzystwie asekuracyjnym, a nie ograniczając się tym, sami utworzyli kasę bratniej pomocy, tak, że niemocą złożony pobiera około dwudziestu szylingów tygodniowo.

W sobotę po pracy tłum mężczyzn napływa do nędznego, zabrukanego szynku, który - lubo nie słychać w nim języka polskiego - nosi nazwę: „Polish Working Men’s Club”. Litwin o fizjonomii, nie wzbudzającej zaufania, szynkuje dużo piwa, ale mimo to, ani kłótnia ani bójka nie zakłóca ciszy, panującej wokoło klubu. W ogóle Litwin góruje pod wielu względami nad brutalnym angielskim robotnikiem; odznacza się tak, jak Polak, pewną ogładą i statecznością w obejściu, co zastanawia tym więcej, że w skład tej kolonii wchodzi znaczna liczba ludzi z ciemną przeszłością, a „East-end”, zbiorowisko różnych szumowin społecznych, nie wpływa bodaj umoralniająco na żywioły napływowe. Ale skutkiem nieznajomości języka krajowego przepaść dzieli ten lud od świata angielskiego: robotnicy żyją i żenią się w swej gromadzie, a pieniądz zdaje się być ich wielkim cywilizatorem.

Na przedmieściach rzadko napotkać można Polaka, kolonia bowiem rozproszyła się po całym wielkim obszarze wschodniego Londynu i innych dzielnicach, rekrutuje się przeważnie z ludu miejskiego i nosi odmienny charakter.

Wielu emigrantów pracuje w warsztatach sprzętów bambusowych, lasek i parasoli, zresztą nie grupują się w żadnej gałęzi przemysłu. Jest między nimi znaczny procent piekarzy, ale nie brak ani krawców i szewców, ani cieśli i mechaników, ani zecerów i… reformatorów, a wszyscy robią wrażenie łanu różnego zboża, zabarwionego silnie kąkolem: rozprzężonego ciała, w którym krew nieprawidłowo krąży. Wielkopolanin i Warszawianin przedstawia się najkorzystniej: kilku fryzjerów znad Warty posiada sklepy na zachodzie miasta, ale gdzież przypatrzyć się tym ludziom, tonącym w morzu obczyzny.

„Towarzystwo polskie” za swych najlepszych czasów nie liczyło więcej nad pięćdziesięciu członków, inne zaś stowarzyszenia prowadzą żywot efemeryczny. Jedynie wieczorki i przedstawienia teatralne zwabiają liczniejszy zastęp ludzi do siedziby „Towarzystwa”. Na ten stan rzeczy wpływa rozproszenie żywiołów, ich nierówna skala umysłowa, oraz brak ludzi odpowiednich do sterowania Towarzystwem. Tu zatem otwiera się wdzięczne pole dla misji polskiej.

Kościółek przy Cambridge Road jest niemal jedynym łącznikiem dwóch tych gałęzi naszej rzemieślniczej kolonii, przy której stoi tylko niewielu Polaków z innej warstwy społecznej. Spoczywa przeto na misji ciężki obowiązek. Lekcje katechizmu i śpiewu chóralnego, współdziałalność ze stowarzyszeniami, opieka nad przyjezdnymi, którzy, wylądowawszy w porcie obcego, ogromnego miasta, stają się często łupem oszustów - oto kilka paragrafów programu, przekraczającego z natury rzeczy sferę spraw religijnych. Ale prócz księdza wchodzi w skład misji kilka światłych, władających polskim i litewskim językiem sióstr Nazaretanek, ożywionych miłością ludu. I w ogóle w obecnym położeniu misja posiada wszelkie warunki, aby sprostać zadaniu i oddać cenne usługi tej kolonii, która stanowi rację i podstawę jej bytu i z taką ufnością skupia się pod jej skrzydłami - przed wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej.

Czas powstania:

1899

Publikacja:

28.11.2023

Ostatnia aktualizacja:

25.04.2025
rozwiń
Fotografia przedstawiająca Opis kolonii i misji polskiej w Londynie Fotografia przedstawiająca Opis kolonii i misji polskiej w Londynie Galeria obiektu +2

Fotografia przedstawiająca Opis kolonii i misji polskiej w Londynie Fotografia przedstawiająca Opis kolonii i misji polskiej w Londynie Galeria obiektu +2

Fotografia przedstawiająca Opis kolonii i misji polskiej w Londynie Fotografia przedstawiająca Opis kolonii i misji polskiej w Londynie Galeria obiektu +2

Załączniki

2

Projekty powiązane

1
  • Polonika przed laty Zobacz