Licencja: domena publiczna, Źródło: „Polska”, Warszawa 1937, R: 3, nr 32., Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Polesie

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Polska”, Warszawa 1937, R: 3, nr 32., Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Polesie

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Polska”, Warszawa 1937, R: 3, nr 32., Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Polesie

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Polska”, Warszawa 1937, R: 3, nr 32, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Polesie

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Polska”, Warszawa 1937, R: 3, nr 32, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Polesie

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Polska”, Warszawa 1937, R: 3, nr 32, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Polesie

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Polska”, Warszawa 1937, R: 3, nr 32, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Polesie

Licencja: domena publiczna, Źródło: „Polska”, Warszawa 1937, R: 3, nr 32., Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Polesie
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000584-P/194922

Polesie

Pińsk | Białoruś | obwód brzeski | rejon Pińsk
biał. Pinsk (Пінск)
Identyfikator: DAW-000584-P/194922

Polesie

Pińsk | Białoruś | obwód brzeski | rejon Pińsk
biał. Pinsk (Пінск)

Numer czasopisma "Polska" poświęcony całkowicie terenom Polesia. Wspomniana jest historia regionu, ukształtowanie geograficzne, wymienione są także poszczególne największe i najbardziej interesujące zabytki i ośrodki miejskie i wiejskie. W numerze znajdziemy również ilustracje i fotografie m.in. kolegium jezuickiego w Pińsku, cerkwi w Dobrosławce czy krajobrazów poleskich oraz zdjęć ukazujących poleską codzienność (Źródło: „Polska”, Warszawa 1937, R: 3, nr 32, za: Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa).

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu

 

Polesie

Za Bugiem inny to już kraj. Ledwieś przejechał lekko pofałdowane podlaskie pola, tu i ówdzie resztkami lasu umajone, ledwie się zamajaczył szeroki, soczysty pas łąk nadbużańskich, mignęły ostatnie domy Brześcia i już czujesz, że przed tobą jakieś nowe, dziwne i nieznane ziemie. Wprawdzie po obu stronach biegnącej w dal linii kolejowej uprawne pola i porządne miasteczka, jak i po tamtej stronie Bugu, ale w powietrzu wyczuwasz coraz bardziej jakiś wilgotny powiew, w uszach ci jakoś dziwnie brzmi śpiewna mowa napotykanych ludzi, a nad całym twym szlakiem podróży unosi się błękitnawa mgiełka, nadająca krajobrazowi koloryt melancholijny, cichy, spokojny. Równiny i równiny… jak okiem sięgnąć, nie ujrzysz żadnego najmniejszego pagórka, chyba jakieś wzniesienie ludzką ręką usypane, dach domu lub kępę lasu. To Polesie… Niewiadomo, skąd ta nazwa poszła. 

Czy oznaczało to, że kiedyś nie było tu skrawka ziemi uprawnej, tylko puszcza niezmierzona, którą człowiek powoli trzebił, czy też kraj bagienno-leśny, gdzie człek jeno chodził po lesie, jak zwierz, którego tu pełno było, czy też inny był powód tej nazwy. Doszukują się tej prawdy uczeni i zgodzić się jakoś nie mogą. Kraj to ciekawy niezmiernie i rozległy, jak całe królestwo Belgów, a i to jeszcze nie wszystko, bowiem za granicą Rzeczypospolitej drugie takie Polesie ciągnie się hen daleko w głąb państwa Sowietów. 

Do Polski należy 48 000 km² Polesia. Teren to obfitujący w bagna i błota najrozmaitszego typu, tak że same bagna, łącznie z zalewanymi stale łąkami i pastwiskami, zajmują więcej niż połowę tego obszaru (2 500 000 ha). Znaczną część, prawie drugie tyle (2 000 000 ha), zajmują lasy. Niestety, zawierucha wojenna nie oszczędziła ich. Co lepsze partie zdewastowali Rosjanie, a potem Niemcy. Ślady wojny widzi się tu często… Niejednokrotnie można napotkać dobrze jeszcze zachowane schrony i okopy, zwały drutów kolczastych, a od czasu do czasu, mimo licznych ostrzeżeń, chłopcy wiejscy, znalazłszy jakiś granat lub zapłon, nieostrożnie powodują wybuch, następstwem czego są śmierć lub kalectwo. Tak to, po 17 z górą latach, straszna wojna przypomina się ciągle. 

Woda i las, a przede wszystkim woda, to miejsce bytowania Poleszuków. Najważniejsze arterie komunikacyjne wiodą szlakami wodnymi. Nieraz widzi się oryginalny obrazek: przed sobą masz bezkresną łąkę, usianą jedynie od czasu do czasu kopami siana, umieszczonymi na wysokich pomostach i palach, żeby nie zamokły, i łąką tą płynie… statek. Przesuwa się wśród traw, zupełnie jak wóz po łące. Złudzenie bywa największe wtedy, kiedy woda stoi wysoko. Łódka zastępuje tu zupełnie wóz, łodziami zwozi się siano i zboże. Łodzią płynie się na targ i do kościoła, wóz ma tu daleko mniejsze zastosowanie. Jedynie zimą, kiedy błota zamarzną i śniegi lód pokryją, suną poleszuckie sanie, zaprzężone w małe, drobne koniki. Oryginalnym wielce i niespotykanym wprost widokiem są jarmarki poleskie w Pińsku. W cichym zazwyczaj mieście rojno wtedy i gwarno. 

Rynek i ulice zatarasowane wozami, a raczej wózkami; na Pinie i kanałach takie zatrzęsienie łodzi i łódek, że po prostu suchą nogą, skacząc z burty na burtę, przedostaniesz się z jednego brzegu na drugi. Na doroczny jarmark 22 sierpnia ściągają Poleszucy z całego Polesia. Czego się wówczas nie widzi… Tu góry całe ślicznych kształtem garnków, donic, urn i hładyżek. Pięknie polewane lub surowe, zdobne ładnym, prostym ornamentem, czarne, palone, z prześlicznymi ciemnymi arabeskami różnego kształtu i wielkości. Poleszucy są znanymi garncarzami. W ogóle sztuka ludowa poleska stoi wysoko. 

Nieraz podziwiałem prześliczne tkaniny lniane, barwione naturalnymi barwnikami, tkane w prześliczny deseń o delikatnym kolorycie. Wszystko to wyrób kobiet poleskich, owoc pracy w długie wieczory jesienne i zimowe. W kramach nęcą oczy ładne hafty, lniane, zdobne w szerokie szlaki, śliczne ręczniki i koszule, słowem cała skala różnych rodzajów sztuki, rzeczy naprawdę ładne, słynne zresztą już nie tylko w całej Polsce, ale i za granicą. Wzory i barwy na tych dziełach rąk Poleszuków są tak proste i spokojne, jak i oni sami. 

Niewątpliwą jest rzeczą, że człowiek, zamieszkujący tę czy inną okolicę od wieków, zżywa się z nią i dopełnia się wzajemnie, pasuje tak charakterem do krajobrazu, jak nie pasuje nikt z innych stron. Toteż Poleszucy są spokojni i powolni. Trudno o szybkość ruchów tam, gdzie noga wciąż więźnie w błocie, tam, gdzie krok nieostrożny grozi wciągnięciem w lepką maź bagniska. O, bo bagnisko zdradliwe ciągnie do siebie i mami nieostrożnego czy nie otrzaskanego z nim przybysza. Wiele legend, i gadek, i opowiadań o tym usłyszysz z ust tubylców. Leniwy i powolny jest nurt rzek, rzeczek i strumyków poleskich. 

Poleszuk też się od nich nie odróżnia, rzecz każdą robi wolno i z rozmysłem, choć w zasadzie leniwym nie jest, wszystko musi wydrzeć błotu i wywalczyć, ale dobry to człowiek i gościnny. Wiosną, w czasie roztopów, zamienia się Polesie w jedno wielkie morze, z którego wyzierają kępy drzew i zamieszkałe wyspy. Kiedy woda opadnie, zielenią się łąki i moczary. Poleszucy rozróżniają rozmaite rodzaje bagien i różnie je nazywają. Łąki zalewne w miejscach bliskich rzek o szybkim przepływie roztopów wiosennych, a więc o najlepszych sianokosach, to „obołoń” lub „ręka”; zarośla szuwarowe, uznawane za „nietra”, czyli nieużytki - to „oczerot” lub „plucha”; łąki turzycowe na torfach, jak „hało”, wreszcie mszary „moch” lub „kaczaj bołoto”. 

Trudny dostęp do głębi błot poleskich sprawił to, że ludność zachowała do dziś swe obrzędy, zwyczaje, strój, a nawet narzędzia niektóre z zamierzchłych czasów. Chaty ich są drewniane, niebielone, czasem nawet kurne (tj. bez kominów), kryte słomą lub trzciną, rzadziej gontem. Materiałem jest tu tylko drzewo do tego stopnia, że jeszcze dziś można spotkać wóz poleszucki, wykonany całkowicie z drzewa, bez użycia w jego skład najmniejszego kawałka żelaza, nawet w postaci gwoździa. Zachowali też swe obrzędy i zwyczaje, pozostałość czasów pogańskich. Jednym z nich jest zwyczaj budowania małych domków na mogiłach zmarłych jako siedlisko ich dusz; znoszą im nawet w pewnych dniach ulubioną żywność na pokarm. 

Tańce pradawne mają rytm powolny i są nieskomplikowane, tak jak ich twórcy. Suchsze okolice, bardziej wyniosłe, są miejscami, gdzie widać ślady dawnego panowania Rzeczypospolitej; spotyka się tu klasztory, zamki jak w Mirze, Dawidgródku itd., spotyka się stare pałace i dwory z późniejszych czasów. Stolicą Polesia jest Pińsk z górującym nad całą okolicą, z dala widocznym masywem kościoła i klasztoru Jezuitów. Dziś to miasto nie tak duże, ale dość ruchliwe, jest siedzibą starostwa, sądu okręgowego i innych władz. 

Mieszkańców liczy ponad 30 000, ma kilka banków, gimnazja, hotele i restauracje. To jest zresztą centrum życia Polesia, rozbudowuje się szybko i ładnie. W ogóle w ostatnich latach życie na Polesiu zaczęło płynąć nieco żywszym, niż woda w Pinie, nurtem. Praca społeczna, handel, podnoszące się rolnictwo, a więc i wzrastająca zamożność - wszystko to uwidacznia i zwiastuje nową erę dla Polesia. Polesie to kraj niezmiernie ciekawy. Dla turysty, chcącego naprawdę ciekawie spędzić czas urlopu, a nie zwracającego uwagi na komfort - to idealny teren podróży. 

Dla myśliwych - raj nieoceniony… Wiedzą zresztą o tym myśliwi, a sława zwierzostanu Polesia wybiegła daleko poza granice Polski. Toteż coraz częściej widać tu obce twarze i coraz częściej Poleszuk wiedzie gości przez swoje haszcze - istną dżunglę, niespotykany nigdzie indziej zresztą w środkowej i zachodniej Europie cudowny rezerwat przyrody. I o Polesiu coraz głośniej, chociaż Polesie także samo ciche jest i zadumane, jak pewnie i tysiąc lat temu.

Czas powstania:

1937

Słowa kluczowe:

Publikacja:

10.11.2025

Ostatnia aktualizacja:

13.11.2025
rozwiń
Okładka czasopisma 'Polska' z 8 sierpnia 1937 roku z tytułem 'Polesie' i fotografią lasu na bagnie. Strona zawiera tekst o regionie Polesia. Fotografia przedstawiająca Polesie Galeria obiektu +7

Dwie fotografie z czasopisma 'Polska' 1937. U góry: Kolegium jezuickie w Pińsku, duży budynek z wieżą. Na dole: Zamek w Mirze, twierdza z wieżami odbijającymi się w jeziorze. Fotografia przedstawiająca Polesie Galeria obiektu +7

Strona z czasopisma 'Polska' z artykułem o Polesiu. Zawiera zdjęcie drewnianej cerkwi w Dobrosławce i wiejskiego obejścia w Żeleźnicy oraz tekst opisujący geografię i historię regionu. Fotografia przedstawiająca Polesie Galeria obiektu +7

Dwie fotografie w sepii z Polesia. Górne zdjęcie ukazuje moczary z odległą chatą i trzcinami. Dolne zdjęcie przedstawia jezioro z pływającą kaczką wśród trzcin, otoczone drzewami. Fotografia przedstawiająca Polesie Galeria obiektu +7

Dwie czarno-białe fotografie z 1937 roku przedstawiające Polesie. Górne zdjęcie ukazuje wóz konny na łodzi przeprawiający się przez rzekę. Dolne zdjęcie pokazuje wóz konny na wąskiej, zalanej wodą drodze otoczonej drzewami. Fotografia przedstawiająca Polesie Galeria obiektu +7

Dwie czarno-białe fotografie z 1937 roku. U góry: osoba na łódce przewożąca siano na rzece. Na dole: dwóch mężczyzn na łodzi z sieciami rybackimi na rzece Prypeć. Fotografia przedstawiająca Polesie Galeria obiektu +7

Strona z czasopisma 'Polska' z 1937 roku o Polesiu. U góry po prawej: rybak w małej łodzi na rzece. Na dole: grupa mieszkańców Polesia w tradycyjnych strojach, stojących na zewnątrz. Fotografia przedstawiająca Polesie Galeria obiektu +7

Strona z numeru czasopisma 'Polska' z 1937 roku z artykułem o Polesiu. Zawiera fotografię budynku w Mankiewiczach z podpisem o polowaniu na wilki. Fotografia przedstawiająca Polesie Galeria obiektu +7

Załączniki

1

Projekty powiązane

1
  • Okładka czasopisma 'Polska' z 8 sierpnia 1937 roku z tytułem 'Polesie' i fotografią lasu na bagnie. Strona zawiera tekst o regionie Polesia.
    Polonika przed laty Zobacz