Tablica pamiątkowa na fasadzie kamienicy przy ulicy Łyczakowskiej 55 we Lwowie; miejsce narodzin Zbigniewa Herberta, fot. Aleksy Lozinski, 2024
Licencja: CC BY-SA 4.0, Źródło: Instytut Polonika, Modyfikowane: tak, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca „Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta
Kamienica przy ulicy Łyczakowskiej 55 we Lwowie, miejsce narodzin Zbigniewa Herberta, fot. Aleksy Lozinski, 2024
Licencja: CC BY-SA 4.0, Źródło: Instytut Polonika, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca „Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta
Kamienica przy ulicy Łyczakowskiej 55 we Lwowie, miejsce narodzin Zbigniewa Herberta, fot. 2024
Licencja: CC BY-SA 4.0, Źródło: Instytut Polonika, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca „Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta
Tablica w Kościele św. Antoniego we Lwowie upamiętniająca miejsce chrztu Zbigniewa Herberta, fot. 2018
Licencja: CC BY-SA 4.0, Źródło: Instytut Polonika, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca „Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: POL-002310-P/165519

„Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta

Lwów | Ukraina | obwód lwowski | rejon lwowski
ukr. Lwiw (Львів)
Identyfikator: POL-002310-P/165519

„Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta

Lwów | Ukraina | obwód lwowski | rejon lwowski
ukr. Lwiw (Львів)

Lwów był dla Zbigniewa Herberta czymś więcej niż utraconym rajem dzieciństwa - stanowił wiecznie żywy wewnętrzny krajobraz pamięci, który silnie wpływał na jego poetycką wrażliwość i wyobraźnię.

Zbigniew Herbert urodził się 29 października 1924 roku we Lwowie, w rodzinie o wielokulturowych korzeniach i silnych tradycjach patriotycznych. Jej 150-letnią historię odtworzył Rafał Żebrowski w książce „Zbigniew Herbert. Kamień, na którym mnie urodzono”, przedstawiając dzieje rodu od przyjazdu Franciscusa Herberta do Lwowa na początku XIX wieku. Wątki te podjął również Andrzej Franaszek w monografii „Herbert. Biografia”. Lwowski okres w życiu poety stanowił także przedmiot zainteresowania innych badaczy i badaczek jego biografii oraz twórczości.

"Wzrastałem w tym po prostu" - rodzina i dzieciństwo

O swoich przodkach Herbert w jednym z wywiadów mówił:

Moja rodzina pochodzi wprawdzie z Anglii, ale przez Austrię […] trafiła do Polski, ściśle - do tej części Polski, która nazywała się wówczas Galicją. Mój pradziadek, który nie umiał ani słowa po polsku, był nauczycielem języka angielskiego. Jego wnuk, a mój ojciec był legionistą i patriotą, jakbyśmy mieszkali tu od Rzepichy i Piasta.

Ojciec poety, Bolesław Herbert, był prawnikiem, pełnił funkcję dyrektora Małopolskiego Banku Kupieckiego, a od 1938 roku także dyrektora lwowskiego oddziału Poznańskiego Koncernu Towarzystw Ubezpieczeniowych „Vesta”. Był również legionistą - brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej oraz w walkach o Lwów, za co został odznaczony Medalem Niepodległości i odznaką „Orlęta”. Na jego postać interesujące światło rzuca Żebrowski. Przeciwstawia się wcześniejszym interpretacjom przedstawiającym Bolesława jako surowego i nieczułego ojca. Ukazuje go jako charyzmatyczną, odpowiedzialną i towarzyską osobę, która wcześnie nawiązała z dziećmi porozumienie intelektualne i była dla nich przewodnikiem po świecie literatury. Zbigniew Herbert w rozmowie z Markiem Oramusem, opublikowanej w 1994 roku, wspominał: „Tata opowiadał mi Odyseję, kiedy miałem trzy lata. Nie musiałem szukać w słowniku, kto to był Polifem - było to dla mnie jasne, wzrastałem w tym po prostu”.

Matka poety, Maria, z domu Kaniak (1900-1980), pochodziła z lwowskiej inteligencji zapewne o korzeniach polsko-niemieckich. Ukończyła seminarium nauczycielskie i krótko pracowała w Krajowym Urzędzie Odbudowy, zajmującym się skutkami I wojny światowej. Po ślubie poświęciła się wychowaniu dzieci i prowadzeniu domu, kształtując w rodzinie atmosferę patriotyzmu i przywiązania do tradycji.

Dzieciństwo Herberta upłynęło w wielokulturowym, tętniącym życiem Lwowie, który był tyglem różnorodnych tradycji i religii - polskich, ukraińskich, żydowskich i ormiańskich. Miasto wyróżniało się żarliwą religijnością i wyjątkową atmosferą intelektualną. To właśnie w międzywojennym Lwowie Herbert kształtował swoje poczucie estetyki, zamiłowanie do literatury i patriotyzmu, a także otwartość na różnorodność kulturową. W swoich wierszach często powracał do tych doświadczeń, tworząc uniwersalne obrazy ludzkiego losu, historii i kultury, mocno osadzone w lwowskich wspomnieniach.

Krajobraz młodości poety

Rodzina Herbertów kilkakrotnie zmieniała miejsca zamieszkania. Najstarszy herbertowski adres to Łyczakowska 55, później rodzina mieszkała przy Tarnowskiego 18, Piekarskiej 10 oraz Obozowej 5. Każdy z tych lwowskich adresów tworzył krajobraz młodości poety, który powrócił w jego twórczości. Takim właśnie wspomnieniem jest widok z okna opisany w „Martwej naturze z wędzidłem”:

Moim podstawowym przeżyciem malarskim był [...] widok z okna kamienicy [...] na mur, który był najpiękniejszy, kiedy słońce zachodziło. [...] Tu mi się zaczęła jakaś sprawa niewyrażalności świata. Wiedziałem, że ten mur jest najpiękniejszy tylko przez parę minut - w słońcu. Zwykle nieefektowny, szarawy - w słońcu nabierał koloru gorącej ochry. Można było podróżować wzrokiem [...], odkrywając to, co jest istotą malarstwa: uwrażliwienie na półtony. Tu jakaś rysa, tu coś zielonego, jakaś zielona plama, której właściwie nie ma, ale która powinna być.

Herbert uwielbiał długie spacery po Lwowie; często wiodły one na Wysoki Zamek - malownicze wzgórze związane z dziejami i założeniem miasta. Tę topografię młodzieńczych lat próbował odtwarzać w swojej późniejszej poezji, jednak - jak wykazał Rafał Żebrowski - przedstawiona w wierszu „Moje miasto” trasa:

       śniło mi się że idę
       z domu rodziców do szkoły
       wiem przecież którędy idę

       po lewej sklep Paszandy
       trzecie gimnazjum księgarnie
       widać nawet przez szybę
       głowę starego Bodeka

nie odpowiada rzeczywistej drodze do szkoły, stając się raczej wyimaginowaną mapą, na której pojawia się księgarnia Bodeków przy ul. Batorego czy sklep Paszandy przy ulicy Kochanowskiego, w którym w okresie okupacji pracował młody Herbert. Zresztą do tej gry między pamięcią, idealizacją a rzeczywistością odwoływał się sam Herbert - we wspomnianej rozmowie z Markiem Oramusem mówił:

Nie, bronię się przed powrotem, bo już nie znajdę tego, co kiedyś, dawno kochałem. Poza tym działa idealizująca moc pamięci. Prawdopodobnie kamienica, w której mieszkałem, nie jest tak piękna jak w moich wspomnieniach. […] Staram się nie kultywować w sobie uczucia do mego miasta, bo wywołam nowe nostalgie - a tych nostalgii już się namnożyło co niemiara.

Lwowskim miejscem Herberta była także podmiejska letnia posiadłość rodziny znajdująca się w Lesie Brzuchowickim, gdzie ojciec poety wybudował dom, by umożliwić rodzinie letni odpoczynek. To o tym miejscu wspomina Andrzej Franaszek:

Chwile spędzane w Brzuchowicach, gdzie "ach to powietrze. Łyżkami można jeść", stały się także kanwą opowiadania "Początek powieści", opublikowanego przez Herberta w 1951 roku. Dedykowana rodzicom proza rozpoczyna się od obrazu, który przed chwilą przemówił do nas z archiwalnej fotografii: "siedzę na kamiennych schodkach wiodących do domu, do naszego białego domu zatopionego w lesie". Zapewne też okolice Parku Stryjskiego stanowiły krajobraz codziennych przechadzek po przeprowadzce do większego mieszkania.

W 1939 roku ostatnie przedwojenne lato rodzina spędziła zaś w Jastarni na Półwyspie Helskim, w drodze powrotnej odwiedzając m.in. Warszawę.

Pan od przyrody, czyli Herbert w szkole

W latach 1931-1937 Herbert uczęszczał do Publicznej Powszechnej Szkoły Męskiej numer 2 pod wezwaniem Świętego Antoniego, mieszczącej się przy ulicy Głowińskiego 2. Wspomnieniem tego okresu jest wiersz „Pan Cogito. Lekcja kaligrafii”, z którego pochodzi poniższy fragment:

       Tylko raz w życiu
       udało się osiągnąć Panu Cogito
       wyżyny mistrzostwa
 

       w klasie pierwszej
       szkoły podstawowej
       świętego Antoniego
       siedemdziesiąt lat temu
       we Lwowie
 

       konkurs kaligrafii
       Pan Cogito pobija rekord
 

       najpiękniej napisał
       literę b.

W 1937 roku rozpoczął edukację w VIII Państwowym Gimnazjum im. Króla Kazimierza Wielkiego, które podczas wojny zostało zamienione przez władze sowieckie w szkołę średnią, a po wkroczeniu Niemców zamknięte (edukację Herbert ukończył na tajnych kompletach w 1944 roku). Obraz tej szkoły przytacza, za poetą, Andrzej Franaszek:

Stało na wzgórzu. Był to biały, trzypiętrowy gmach o dużych oknach, z czerwonym, spadzistym dachem. Jeśli wyróżniał się czymkolwiek, to surową prostotą. Fasada bez ozdób, tylko na szczycie znajdowała się płaskorzeźba przedstawiająca orła. Pod płaskorzeźbą jakby miejsce na napis. Najstosowniejsza byłaby łacińska sentencja w rodzaju "Felix qui potuit rerum cognoscere causas" [Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny rzeczy] lub, jeśliby nas ktoś pytał o zdanie, ale nikt nas o zdanie nie pytał - pouczenie Juwenalisa skierowane do wychowawców młodzieży - "Maxima debetur puero reverentia" [Największy szacunek należy się dziecku]. Wchodziło się przez ciężką bramę. Schody, a na szczycie schodów potężny posąg patrona naszej szkoły. Gipsowo blady król miał wysunięty lewy but i ten nieważny, zdawałoby się, szczegół stał się materialną przyczyną uczniowskiego zwyczaju, nielicującego z powagą zakładu wychowawczego. W dostojnej bieli patrona ów lewy but był niepokojąco czarny i wypolerowany od licznych dotknięć, które uchronić nas miały od złych uroków, niedostatecznych not zwanych baniakami i straszliwego gniewu naszych preceptorów. Nic nie pomogły surowe zakazy, oddawaliśmy się tym magicznym praktykom z ciemnym chłopskim uporem. W gimnazjum panował kult rozumu, ale, jak wiadomo, nic bardziej nie wpływa na rozwój okultyzmu niż urzędowy racjonalizm.

W gimnazjum Herbert spotkał nauczyciela łaciny Grzegorza Jasilkowskiego. Jak zauważa Józef Maria Ruszar, to do jego tragicznej i nie do końca wyjaśnionej śmierci we wrześniu 1939 roku poeta odwołuje się, pisząc: „gdzie szukać jego grobu: w krainie Gotów czy też Hunów”. Jasilkowski nie jest jedyną lwowską postacią przywoływaną w twórczości autora „Pana Cogito”. W wierszu „Pan od przyrody” Herbert upamiętnia dr. Fortunata Strońskiego, o którego śmierci pisze:

       w drugim roku wojny
       zabili pana od przyrody
       łobuzy od historii

W wierszu „Piosenka” poeta nawiązuje natomiast do zamordowania przez NKWD szkolnego kolegi - Zbigniewa „Bynia” Kuźmiaka.

Jak pokazują badania Żebrowskiego, Herbert w swoich utworach w znacznym stopniu idealizuje lata szkolne, przedstawiając nauczycieli w sposób bardziej pozytywny, niż wynikałoby to ze świadectw innych uczniów i źródeł historycznych.

Karmiciel wszy

II wojna światowa była czasem szczególnie trudnym dla rodziny Herbertów. Po zajęciu Lwowa przez Sowietów ojciec poety był przesłuchiwany przez NKWD, ale szczęśliwie wrócił do domu; wbrew niektórym informacjom nie został aresztowany. Niebawem, po zakończeniu pracy likwidatora prowadzonego przez siebie banku, podjął zatrudnienie jako tragarz zwłok w uniwersyteckim prosektorium.

Z kolei Zbigniew Herbert w latach 1943-1944 dorabiał w Lwowskim Instytucie Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami u profesora Weigla jako karmiciel wszy - karmienie odbywało się za pomocą specjalnych klatek z wszami, mocowanych do podudzia. Praca ta pozwoliła mu uniknąć przymusowego wywozu na roboty do Niemiec. W okresie wojennym pracował również jako sprzedawca: najpierw we wspomnianej księgarni Paszendy, a później w firmie „S. Skomorowski Eisenwaren”, specjalizującej się w materiałach metalowych.

Herbert, jak sam wspominał w rozmowie z Markiem Oramusem, starał się od początku aktywnie działać w konspiracji: „[…] założyłem taką partię polityczną, którą szybko przyłapano. Nazywała się Biały Orzeł”. O swoim udziale w tej organizacji opowiadał też w kilku wcześniejszych rozmowach, wspominał nawet o aresztowaniu przez NKWD. Rzeczywiste istnienie tej organizacji, a zwłaszcza udział w niej Zbigniewa Herberta, budzi jednak poważne wątpliwości i nasuwa pytanie, czy nie był to przede wszystkim element tworzonej przez niego autobiograficznej legendy. Niewątpliwie jednak napisany przez poetę prześmiewczy wiersz albo - według innej wersji - zainicjowana przez niego akcja siadania tyłem do portretów wodzów rewolucji przyniosły mu poważne kłopoty, które na szczęście ostatecznie udało się załagodzić. Karą było jedynie przeniesienie do innej szkoły - mieszczącej się przy ulicy Św. Jacka 17 Szkoły Średniej nr 28, dawnego Prywatnego Gimnazjum Żeńskiego ss. Urszulanek.

Po zdaniu matury w styczniu 1944 roku Herbert rozpoczął studia polonistyczne na konspiracyjnym Uniwersytecie Jana Kazimierza, które trwały jednak zaledwie dwa miesiące. W tym czasie podejmował pierwsze próby poetyckie. W 1942 roku miał ukończyć kurs podchorążych AK we Lwowie, przygotowujący młodzież do działań zbrojnych na rzecz niepodległości Polski. Prawdziwość tych informacji podważają jednak kolejno Joanna Siedlecka, Tadeusz Żebrowski i Andrzej Franaszek. Z powodu kontuzji nogi, do której doszło w wyniku wypadku na nartach, poeta był w tym okresie unieruchomiony, co czyni udział w takim szkoleniu mało prawdopodobnym i każe widzieć w tej relacji raczej element autokreacji niż wiarygodne świadectwo.

Rok 1943 przyniósł kolejne dramatyczne wydarzenie w rodzinie Herbertów - sam poeta opisał je w ten sposób:

Kiedy miałem szesnaście lat, zachorował poważnie mój braciszek. Byłem wówczas autorem dwóch wierszy, z których jeden, długi poemat na wzór "Statku pijanego" uważałem za genialny. Wiedziałem, że aby brata uratować, trzeba poświęcić coś, co ma się najdroższego. Spaliłem wiersze i poprzysiągłem, że nie będę nigdy pisał. Mały umarł mi na rękach, pamiętam: miał dużą gorączkę i opowiadałem bajkę, która podobała mu się. Umarł, więc mogłem już zostać lichym poetą.

Badania Andrzej Franaszka wskazują, że poeta miał wówczas prawie 19 lat, a sam obraz - choć niewątpliwie oddaje dramatyczne przeżycia poety - nie musi być w szczegółach wierny historycznym realiom.

Lwów jest wszędzie 

Rodzina Herbertów wyjechała ze Lwowa w 1944 roku, gdy front zbliżał się do miasta. Dla młodego, niespełna dwudziestoletniego Zbigniewa, który spędził tam całe swoje dotychczasowe życie, łącznie z trudnymi latami okupacji, utrata ukochanego miasta była szczególnie bolesna. W jego późniejszej twórczości widać nieustającą tęsknotę za rodzinnymi stronami.

Przejawem tej silnej nostalgii było choćby życzenie Herberta, by pochować go na Cmentarzu Łyczakowskim. Ostatecznie jego trumnę przysypano ziemią pochodzącą z grobu generała Wacława Iwaszkiewicza, co w symboliczny sposób wypełniło to pragnienie.

Choć poeta nigdy już do Lwowa nie powrócił, jego wiersze i proza są tym miastem głęboko przeniknięte - często jest ono obecne bez wyraźnego nazwania. „Lwów jest wszędzie” - pisał, uświadamiając sobie, że jego Lwów istnieje już tylko w pamięci i wyobraźni.

Lwów między strofami

W wierszach takich jak „Moje miasto”, „Pan Cogito o powrocie do rodzinnego miasta” czy „W mieście” Herbert wyraża tęsknotę za Lwowem, traktując go jako metaforę własnej tożsamości. Posługuje się archetypicznymi obrazami (kamień, woda, chleb), by podkreślić emocjonalną więź z tym miejscem, które staje się symbolem utraconego raju, spokoju i stabilności dzieciństwa. Jednocześnie pisze o Lwowie jako o „mieście kresowym, do którego nie wrócę”, określając je jako przestrzeń na poły mityczną, miejsce niedostępne - „nieobecne na żadnej mapie”.

Poeta unika jednak bezpośrednich odwołań. Jak zauważył Adam Zagajewski w „Zeszytach Literackich”:

zrozumiałem, że Herbert, podobnie jak postaci z kręgu moich rodziców, należał do gatunku osób, które tak dobrze znałem, wydziedziczonych ze Lwowa, głęboko zranionych przez utratę niezwykłego miasta. [...] Był jednak wygnańcem niezmiernie dyskretnym: nigdy nie nazywał Lwowa w swych wierszach, mówił o mieście, tak jakby było coś zbyt bolesnego w imieniu miasta; jakby wszystkie inne miasta - a poznał ich tak wiele - potrzebowały imion, a tylko to jedno obywało się bez niego znakomicie.

W wierszu „Moje miasto” Lwów nie zostaje przywołany wprost, jednak Herbert przedstawia miasto pamięci, którego obraz zaciera się wraz z upływem lat.

      Ocean układa na dnie
      gwiazdę soli
      powietrze destyluje
      błyszczące kamienie
      ułomna pamięć tworzy
      plan miasta

Lwów staje się symbolem miejsca wyidealizowanego, do którego powrót jest niemożliwy, z na zawsze zamkniętymi bramami:

      co noc
      staję boso
      przed zatrzaśniętą bramą
      mego miasta

Lwów jawi się w tym ujęciu jako miejsce na zawsze utracone, które jednak nie pozwala o sobie zapomnieć. Miasto powraca w snach poety, a próby odtworzenia jego topografii przeradzają się w koszmar. Zatrzaśnięta brama miasta symbolizuje nieodwracalność wygnania i niemożność powrotu.

Jeśli jednak ktokolwiek ma wątpliwości, że bohaterem tego wiersza jest rodzinne miasto poety, rozwiewa je Andrzej Franaszek, zwracając uwagę, że szkic z lat 50. XX wieku do tego utworu nosił jednoznaczny tytuł „Lwów” i dodatkowo towarzyszyła mu dedykacja: „memu miastu, w którym nie umrę”.

Nazwa Lwów pojawia się w sposób bezpośredni jedynie w dwóch utworach: „Pan Cogito. Lekcja kaligrafii” i „Wysoki Zamek”. Ten drugi to jeden z ostatnich wierszy Herberta, zadedykowany lwowianinowi Leszkowi Elektorowiczowi. Ma charakter powrotu do źródeł - opisuje symboliczną wspinaczkę na wzgórze, którą można interpretować jako wspomnienie z dzieciństwa i jednocześnie metaforę życia poetyckiego. Herbert podejmuje w nim refleksję nad śmiercią i przemijaniem, przy czym Wysoki Zamek symbolizuje początek jego drogi życiowej.

W jego późniejszych tekstach Lwów przeplata się z motywem podróży czy odysejskiej wędrówki. Poeta podkreśla, że nie chodzi o powrót fizyczny - jest to podróż wewnętrzna, symboliczna, odbywająca się w przestrzeni pamięci i wyobraźni.

Lwów był miastem, które ukształtowało tożsamość Zbigniewa Herberta. Mimo że większość życia spędził poza nim, pozostało w jego wspomnieniach i wpływało na jego twórczość aż do końca. W swoich wierszach poeta nieustannie eksplorował relację pomiędzy człowiekiem a miejscem pochodzenia, czyniąc ze Lwowa uniwersalny symbol utraconej ojczyzny i osobistego Edenu. Poprzez liczne odwołania w poezji Herbert stale powracał do miasta swojego dzieciństwa, które, choć niedostępne, pozostało fundamentem jego poetyckiej wizji świata.

Lwowskie adresy bezpośrednio związane ze Zbigniewem Herbertem


Ulica Łyczakowska 55, mieszkanie nr 5
1924-1933
Miejsce urodzenia Zbigniewa Herberta i pierwsze miejsce zamieszkania jego rodziny we Lwowie. W 2002 roku odsłonięto tu tablicę pamiątkową poświęconą poecie. Napis na tablicy jest w języku ukraińskim i polskim: 

ЗБІГНЄВ ГЕРБЕРТ / ПОЕТ / ЖИВ У ЦЬОМУ БУДИНКУ / В 1924-1933 РОКАХ / ZBIGNIEW HERBERT / POETA / MIESZKAŁ W TYM DOMU / W LATACH 1924-1933 //.

Ulica Tarnowskiego 18
1933-1937
Kolejne miejsce zamieszkania rodziny Herbertów we Lwowie.

Ulica Piekarska 10
1937
Kolejne miejsce zamieszkania rodziny Herbertów we Lwowie.

Ulica Obozowa 5
1937-1944
Kolejne miejsce zamieszkania rodziny Herbertów we Lwowie.

Państwowe Gimnazjum im. Króla Kazimierza Wielkiego
1938-1941
Szkoła, do której poeta uczęszczał od 1938 roku. Po wybuchu wojny Sowieci przekształcili ją w Szkołę Średnią nr 14, a w 1941 roku została zamknięta przez Niemców.

Szkoła Średnia nr 28 (dawne Prywatne Gimnazjum Żeńskiego ss. Urszulanek)
1941-1942
Do tej szkoły Herbert został przeniesiony w związku z wydarzeniami w poprzedniej szkole.

Podmiejska letnia posiadłość Herbertów w Lesie Brzuchowickim
przed 1939 rokiem
Dom wybudowany przez ojca poety w podlwowskich Brzuchowicach, służący rodzinie jako miejsce letniego wypoczynku.

Kościół św. Antoniego
1924 rok (chrzest poety)
Miejsce chrztu Zbigniewa Herberta. Znajduje się tam tablica upamiętniająca poetę, wmurowana w 2002 roku, z napisem: 

W TEJ ŚWIĄTYNI / 26 XII 1924 / ZOSTAŁ OCHRZCZONY / ZBIGNIEW HERBERT / 1924-1998 / POETA POLSKI // ... ocean lotnej pamięci / podmywa kruszy obrazy / w końcu zostanie kamień / na którym mnie urodzono // co noc / staję boso / przed zatrzaśniętą bramą / mego miasta //.

Na dole widnieje data wmurowania tablicy - 2002 - oraz oznaczenia fundatorów: ROPWiM i FPP na Wsch.

Sklep żelazny Kazimierza Paszandy przy ulicy Kochanowskiego 1
około 1942-1944 roku (lata pracy Herberta)
Sklep, w którym przyszły poeta pracował jako subiekt w czasie okupacji niemieckiej; wspominany w wierszu „Moje miasto”.

Lwowski Instytut Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami prof. Rudolfa Weigla
około 1942-1944
Miejsce pracy Herberta podczas II wojny światowej jako karmiciela wszy.

Inne miejsca przywoływane w twórczości poety:

Ulica Stefana Batorego - pojawia się we wspomnieniach Herberta, zwłaszcza w kontekście księgarni Bodeka. W istocie we Lwowie Bodekowie prowadzili kilka niezależnych punktów. Najprawdopodobniej chodzi o najbardziej znanego z nich, dr. Maksymiliana Bodeka - lwowskiego antykwariusza, księgarza i wydawcę. Założył on swój antykwariat w grudniu 1918 roku, a później także księgarnię przy ul. Batorego. Był udziałowcem wydawnictwa „Vita”, zajmującego się publikowaniem materiałów edukacyjnych, a także prowadził skład główny jego publikacji w latach trzydziestych. Wydawał również książki nakładem księgarni. Obok mieściła się księgarnia jego kuzyna, Zygmunta. Warto dodać, że Maksymilian Bodek zmarł w 1933 roku, a więc gdy Herbert miał dziewięć lat.

Wysoki Zamek - wzgórze we Lwowie, na którym stał niegdyś zamek wybudowany przez Kazimierza Wielkiego. Herbert, który często spacerował w tej okolicy, wspomina to miejsce w utworze „Wysoki Zamek”.

Cmentarz Łyczakowski - miejsce pochówku przodków Herberta; tutaj też poeta pragnął być pochowany.

 

 

Osoby powiązane:

Bibliografia uzupełniająca:

,

Słowa kluczowe:

Publikacja:

26.10.2024

Ostatnia aktualizacja:

04.12.2025

Opracowanie:

Bartłomiej Gutowski
rozwiń
Tablica pamiątkowa Zbigniewa Herberta na kamiennej powierzchni, z napisami po ukraińsku i polsku, informująca, że mieszkał w tym budynku w latach 1924-1933. Fotografia przedstawiająca „Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta Galeria obiektu +3
Tablica pamiątkowa na fasadzie kamienicy przy ulicy Łyczakowskiej 55 we Lwowie; miejsce narodzin Zbigniewa Herberta, fot. Aleksy Lozinski, 2024
Historyczny budynek we Lwowie z ozdobną fasadą i balkonami, na parterze apteka i sklepy. Architektura odzwierciedla bogate dziedzictwo kulturowe miasta. Fotografia przedstawiająca „Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta Galeria obiektu +3
Kamienica przy ulicy Łyczakowskiej 55 we Lwowie, miejsce narodzin Zbigniewa Herberta, fot. Aleksy Lozinski, 2024
Tablica upamiętniająca Zbigniewa Herberta na budynku przy ul. Łyczakowskiej 55 we Lwowie. Tablica jest po ukraińsku i po polsku, informuje, że Herbert mieszkał tu w latach 1924-1933. Obok witryna sklepu z napisami w cyrylicy. Fotografia przedstawiająca „Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta Galeria obiektu +3
Kamienica przy ulicy Łyczakowskiej 55 we Lwowie, miejsce narodzin Zbigniewa Herberta, fot. 2024
Tablica pamiątkowa Zbigniewa Herberta we Lwowie, umieszczona w kościele, gdzie został ochrzczony. Zawiera lata jego życia, cytat z jego twórczości i rok 2002. Fotografia przedstawiająca „Zatrzaśnięta brama mego miasta” – Lwów Zbigniewa Herberta Galeria obiektu +3
Tablica w Kościele św. Antoniego we Lwowie upamiętniająca miejsce chrztu Zbigniewa Herberta, fot. 2018

Projekty powiązane

1
  • Tablica pamiątkowa Zbigniewa Herberta na kamiennej powierzchni, z napisami po ukraińsku i polsku, informująca, że mieszkał w tym budynku w latach 1924-1933.
    Katalog poloników Zobacz