Licencja: domena publiczna, Źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Opis Sokala
Fotografia przedstawiająca Opis Sokala
Fotografia przedstawiająca Opis Sokala
Fotografia przedstawiająca Opis Sokala
Fotografia przedstawiająca Opis Sokala
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000111-P/135283

Opis Sokala

Sokal | Ukraina | obwód lwowski | rejon szeptycki
ukr. Sokalʹ (Сокаль)
Identyfikator: DAW-000111-P/135283

Opis Sokala

Sokal | Ukraina | obwód lwowski | rejon szeptycki
ukr. Sokalʹ (Сокаль)

Opis Sokala, a także historia tego miasta, związana m.in. z Kazimierzem Poniatowskim oraz stosunkami handlowymi z innymi miejscowościami. Przypomniane są turbulencje historyczne związane z Sokalem m.in. podczas wojen kozackich. W Sokalu znajduje się święty obraz namalowany przez Jakuba Wężyka. W Sokalu znajduje się również klasztor bernardynów, którego budowę zapoczątkował Jan Ostroróg. (Źródło: „Tygodnik Illustrowany”, Warszawa 1862, T:5, s. 243-246., za: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego).

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu.

 

Kościół ks. Bernardynów w Sokalu.

 

Przebywszy długi pas piasków ciągnący się od Sanu, a idący przez Sieniawę, Oleszyce, Lubartów, Niemirów, Narol, Tomaszów, kędy spotkasz głuche lasy sosnowe, torfiaste łąki zasiane kretowiskami i niekiedy wysokie wzgórza, prawie góry, z najszczerszego, żółtego piasku - okolica zaczyna się ożywiać bujniejszą roślinnością; zamiast ponurych szpilkowych lasów, widać liściaste gaje, sioła zamożne, okiem nieprzejrzane łany czarnoziemu, zgoła zaczyna się obiecana ziemia Belzka, jak ją z dumą nazywać lubią Bełżanie. W rzeczy samej tu i owdzie, osobliwie w okolicy Bełza, ku Hrubieszowowi, masz wyborną glebę, gdzie na wioskach siedzi dostatnia szlachta używająca sławy dobrych gospodarzy, którą to sławę powinni przecież z błogosławioną ziemią podzielać. Samym środkiem Belzkiego przerzyna się, a raczej w niezliczonych strumykach, odnogach, zalewach czołga się Bug, mający wybitny charakter leśnej rzeki. Ślady dawniejszych lasów w małej tylko części pozostały; gospodarstwo rolne wzięło tu górę nad leśnym, i to oddawna. Mimo tego dotąd jeszcze piękne knieje nadbużańskie obfitują w sarny i dziki. Niegdyś, przy innym kształcie granic, nie był to wcale kąt zapadły: same wspomnienia historyczne stoczonych bitew, lustracji wojsk wskazują, że mianowicie Sokal nad Bugiem był w pewnym względzie ważnym punktem militarnym. Od utworzenia Galicji, część ta obwodu żółkiewskiego, pozbawiona murowanego gościńca, nie leżąc na żadnej z główniejszych linii komunikacyjnych, była tem samem odciętą od ognisk handlowego i umysłowego ruchu. Po wielu też domach przechował się dawny obyczaj, lubo w innych zakradła się nowa maniera. W takiej to stronie leży Sokal, słynny cudownym obrazem Najświętszej Panny. Samo miasto dość rozciągłe wzdłuż Bugu, nic różni się dziś niczem od lichych, Żydami i ubogiem mieszczaństwem osiadłych miasteczek. Niegdyś bywało handlowne; szczególniej za księcia Kazimierza Poniatowskiego, podkomorzego koronnego a sokalskiego starosty, zaludniło się i zabudowało. Książę chował tu liczne stada, pomurował stajnie, a na przedmieściu zwanym Karawany, wystawił kramy dla kupców. Licznie odwiedzane jarmarki, tłumy ludu gromadzące się do cudownego miejsca, sprawiły że Sokal stał się punktem najhandlowniejszym w tym zakącie Belzkiego. Długi czas jeszcze, kiedy Galicja dostała się pod berło austriackie, a niedalekie Brody zamieniono w wolno-handlowe miasto, Żydzi sokalscy utrzymywali pewien ruch, rozwożąc w brykach towary po dworach, podobnie jak je Węgrzy roznosili na plecach. O Sokalu nierzadkie wzmianki robią nasze dzieje. Tutaj z Tatarami stoczył bitwę Konstantyn Ostrogski r. 1519, ale nieszczęśliwą, z powodu zuchwałej porywczości chciwego sławy rycerstwa, co zamiast oczekiwać na przeprawiających się przez Bug Tatarów, sami się zaczęli do nich przeprawiać, gdzie oskoczeni przemagającymi siłami, z łuków wystrzelani zostali. Piękne w tej okazji jest wspomnienie o Fryderyku Herburcie, który widząc jak kwiat rycerstwa ginął, rozpuścił konia i zawoławszy: „Boże! nie daj, abym ja przy milej braci gardła nie miał dać!” skoczył w najgęstszy tłum Tatarów i bijąc się do upadłego, w końcu został rozsiekany. Podczas wojen kozackich sokalski zamek dzielny opór stawił. Tu Jan Kazimierz odbywał wielką lustrację wojska i pospolitego ruszenia, kiedy ciągnął pod Beresteczko. W r. 1655 Chmielnicki, rozpuściwszy zagon, kusił się o klasztor dobrym murem warowny i mający załogę z trzystu żołnierzy; ale nie śmiał go dobywać, tylko prosił, żeby go wpuszczono do kościoła. Jakoż wszedł i modlił się na klęczkach, a na pamiątkę swojej bytności ofiarował puchar srebrny napełniony talarami. Zabytek ten przechowywał się w klasztorze do r. 1824. W czasie najścia Szwedów za Augusta II, generał Steinbock złupił klasztor z kosztowności złożonych w nim przez szlachtę bełzką. W dwa lata potem August II w tem miejscu polecał się opiece cudownego obrazu. Sieniawski hetman wielki koronny rozgromił był stojące tu obozem wojsko litewskie z partii Leszczyńskiego. Widzimy tedy z tych wzmianek, że okolica ta położeniem swoim wystawioną była na ciężkie próby przechodu wojsk i bitew. Sama, choć dziś zmieniona, postać klasztoru okazuje, że był razem i ucieczką, i obroną w niebezpieczeństwie. Podobnie jak częstochowski, podkamieniecki, berdyczowski i innych tyle, ma na rożne baszty, mury ze strzelnicami i bramę obronną. Kroniki klasztorne podają rok fundacji 1599. Najpewniej dla bezpiecznego i godnego umieszczenia obrazu Najświętszej Panny, który oddawna słynął tu dziwnemi łaskami, wzniesiono ten obronny klasztor. Historia samego obrazu sięga odleglejszych nierównie czasów. Legenda klasztorna opiewa, że ten obraz był malowany na desce cyprysowej nie ręką ludzką, lecz anielską, na podobieństwo częstochowskiego, a zawsze w skutek pobożnej intencji sławnego malarza Jakuba Wężyka, który odprawiwszy pielgrzymkę do Częstochowy, doznał cudu na sobie, gdy wzrok utracony odzyskał. Przez wdzięczność tedy za okazaną sobie łaskę Najświętszej Panny, ślubował odmalować podobny obraz i ofiarować go do jakiego kościoła. Wziął się więc do malowania z pamięci częstochowskiego wizerunku; ale pamięć nie dopisała, i rysów owych nie był w stanie powtórzyć wiernie. Puścił się zatem drugi raz na pielgrzymkę, i znowu wróciwszy, nie był ze swego malowania zadowolony. Za trzecią dopiero pielgrzymką, gdy wrócił do domu, jakże się zdziwił, znalazłszy obraz, który ledwo podmalowany zostawił, ukończony jak najpiękniej mistrzowską dłonią; w czem uznawszy dzieło anielskiej ręki, zaniósł takowe do Sokala i oddał kapłanom; ci zaś umieścili je w jednym kościółku na cyplu stojącym. Miało się to stać około r. 1400. Później, podczas srogiego napadu Tatarów, spłonął ten kościołek, lecz obraz ocalał; wydobyto go ze zgliszczów i umieszczono w nowo zbudowanym kościółku drewnianym, na cyplu między rzekami Bugiem a Lwówką. Zaciszne to i odosobnione miejsce, gęstą drzewiną zarosłe, mniej wystawione już było na zagony tatarskie, i utrzymywał się kościołek przez lat sto blisko, obsługiwany przez księży sokalskich chodzących tamże z nabożeństwem; lud bowiem, doznając skutków łaski cudownego obrazu, garnął się tam liczniej niż do innych kościołów. Z tem obrazem w ciężkiej chorobie, postanowił fundację tę rozszerzyć, wybudować kościół z klasztorem i oddać go zakonnikom reguły św. Franciszka Serafickiego, czyli bernardynom. Jakoż sprowadził ich ze Lwowa d. 16 października 1599 r., oddając im miejsce to z funduszem na wieczne czasy. Budowanie jednak na gruncie bagnistym trwałoLat 43 i wymagało niemałych nakładów. Dla założenia mocnych fundamentów, trzeba było wybierać głębokie rowy i takowe olchowymi palami gęsto obijać, a potem między nie sypać węgle, garnki z żużlem tłuczone kłaść i niegaszonym wapnem posypując, zalewać olejem. Dlatego uroczystość poświęcenia kamienia węgielnego odprawił następca biskupa Gomolińskiego, ksiądz panów, nawidzany wielkim napływem ludu, liczył się do najznamienitszych instytucji w Polsce. Na początku wieku XVIII, kiedy wskutek ciężkich utrapień, przez jakie przeszła Rzeczpospolita, spodziewano się wstąpić w błogie chwile pokoju, zrodziła się myśl w narodzie oddania hołdu wdzięczności Najświętszej Pannie, opiekunce Korony, ozdabiając cudowne jej wizerunki godłem królewskości. Dom Potockich, doznawszy wiele cudów sokalskiego obrazu, pragnął sławę tego miejsca po całej Rzeczypospolitej rozszerzyć. Zaczął tedy Józef Felicyan Potocki, strażnik wielki koronny, robić w tym celu starania najprzód u ks. Aleksandra Fredry, biskupa chełmskiego, aby wyznaczyć komisję do sprawdzenia doznanych cudów, a przez to uzyskać u Stolicy Apostolskiej pozwolenie odprawienia uroczystej koronacji. Pomieniony biskup, będąc gorliwym czcicielem Maryi, co sam często wyznawał, mówiąc: „Służyć Maryi, królować jest”, chętnie podjął tę myśl i naznaczył komisję duchowną na 19 marca 1723 r., wzywając, aby ci wszyscy, którzy kiedykolwiek doznali cudownych łask Najświętszej Panny Sokalskiej, stawili się w onym dniu, dla zrobienia swych zeznań pod przysięgą. Proces zeznanych cudów, spisany przez komisję i stwierdzony podpisami i pieczęcią ordynariatu chełmskiego, przesłany był za pośrednictwem Józefa Felicyana Potockiego do Stolicy Apostolskiej. Sprawa ta koronacji poszła tym łatwiej, że panujący wówczas August II własnoręcznym listem do Innocentego XIII o udzielenie tejże wstawiał się. Popierał ją także bawiący w Rzymie Franciszek Potocki, ropczycki i bełzki starosta, który przypuszczony do osoby Ojca Świętego, był trwającego sejmu, aktu odprawić nie mógł. Zatem nuncjusz apostolski Sanlinus, arcybiskup trebizondzki, delegował arcybiskupa lwowskiego ks. Jana Skarbka, i ten na d. 8 września 1724 r., w towarzystwie biskupa chełmskiego i łuckiego, ukoronował cudowny obraz sokalski. Koszta koronacji przez całą oktawę podejmował Michał Potocki, wojewoda wołyński, starosta krasnostawski, lucyński i sokalski, znany z wielkiej pobożności, niegdyś stronnik Leszczyńskiego i swobód Rzeczypospolitej obrońca. Kościół sokalski, uprzywilejowany licznymi odpustami, zawsze sprowadza tysiące pobożnego ludu. Najsolenniejszy i najliczniej odwiedzany bywa odpust w uroczystość Narodzenia Najświętszej Panny dnia 7 i 8 września, tudzież w d. 3 i 4 października na uroczystość św. Franciszka Serafickiego, patrona zakonu. Mniejsze odpusty są na Zielone Świątki, na dzień św. Antoniego Padewskiego, na św. apostołów Piotra i Pawła, na ruskie święto tychże apostołów, tudzież na Porcjunkulę 2 sierpnia. Zwykle na większe odpusty przybywają do pomocy kapłani uniccy; samo bowiem zgromadzenie klasztorne oo. bernardynów niewiele liczy duchownych. W dawnych wiekach bywało po 50 i 60 zakonników; w r. 1780 znajdowało się 40, między tymi 25 do 30 księży mszalnych. Józefińskie rozporządzenia o wiele zmniejszyły tę ilość; dopiero za cesarza Franciszka I, gdy pozwolono otworzyć nowicjat, przybyło cokolwiek sił zgromadzeniu. Dziś jest tu siedmiu księży mszalnych, dwóch kleryków i siedmiu braciszków. Klasztor sokalski, zbudowany na kształt twierdzy warownej z basztami, murami i fossami, wystawiony był na liczne klęski wojenne, z których wychodził wielokrotnie obronną ręką; lecz ani oblężenia, ani napady tatarskie i kozackie nie zadały mu tyle krzywd, co świeżych czasów zdarzenia. Największy liszerbek w kosztownościach swoich poniósł on r. 1810, gdy na bankrutujący skarb austriacki zabrano mu wszelkie kosztowności złote i srebrne, nie tylko ze skarbu kościelnego, ale i z ołtarzy pozdzierane. Świętokradzki ten zabór nie wyszedł na dobre; bo jeżeli wojnami napoleońskimi wycieńczony skarb państwa zasilił się cokolwiek, to nie minęło lat trzydzieści kilka, jak w nowe, okropniejsze popadł bankructwo. Dziś i sam nie ma, i nie ma co zabierać. Z biegiem czasów, upadkiem dochodów, budynki klasztorne również wiele ucierpiały. Z pierwotnych czterech baszt, dwie znacznie porysowane i grożące upadkiem rozebranymi zostały; podobnież stało się z licznymi dworkami, oficynami, browarem, które, gdy nie było ich za co reparować i porządnie utrzymywać, trzeba było choć na materyał rozebrać. Najsroższa jednak klęska dotknęła to święte miejsce w r. 1843 na d. 25 maja. Wszczęty pożar wewnątrz kościoła, około 11 w nocy, wypalił nie tylko cały kościół wewnętrzny z ołtarzami i organami, ale zniszczył dobrego pędzla ścienne malowania, co wszystko działo się tak gwałtownie, że nawet nie zdołano wyratować Przenajświętszego Sakramentu z płomieni. Wielki ołtarz, w którym mieścił się cudowny wizerunek Najświętszej Panny, spłonął wraz z innymi; z cudownego zaś wizerunku ocalała zaledwo miedziana sukienka, lecz ze wszystkich kosztownych ozdób ogołocona. Tym sposobem obraz Najświętszej Panny Sokalskiej, ta święta pamiątka przechowująca się od czterech niemal wieków w sercu ludu polskiego, znikł bezpowrotnie. Obok tej straty niepowetowanej, nie tylko zgorzał sam kościół pod miedzią, ale i cały gmach klasztorny, acz ceglaną dachówką pokryty. Z klęski pożaru ocalała jedna tylko wieża, mieszcząca w sobie dzwony i skarbiec z aparatami kościelnymi; zresztą wszystko zamieniło się w stosy wypalonych murów. Zdawałoby się, że Pan Bóg spuścił tę karę na doświadczenie serc dzisiejszych ludzi i gorliwości ich w utrzymaniu przybytków chwały Pańskiej; ale na zaszczyt potomków nieodrodnych od pobożności ojców, skoro wiadomość o pożarze rozeszła się po kraju, poruszyły się serca obywateli i hojnie posypały się składki na restaurację kościoła i klasztoru. Owoż gdy dostateczne uzbierano fundusze w pieniądzach i materyałach, rozpoczęto tegoż jeszcze roku fabrykę. W ciągu pięciu lat klasztor z kościołem odnowiony i ozdobiony został starannie, a lubo stracił cechę dawności, świętość miejsca pozostała ta sama. W r. 1848, 7 września, odprawiono w nim solenną uro zystość, na której celebrował ks. Jan Marcelli Gutkowski, b. biskup podlaski. Obraz Najświętszej Panny nowo wymalowany na blasze miedzianej, lecz na wzór dawnego, i wyratowaną z pożaru sukienką okryty, był przez pomienionego biskupa poświęcony we Lwowie, następnie z Krystynopola, odległego o milę od Sokala, z solenną procesją niesiony, a na koniec przez celebranta przy stosownym nabożeństwie i kazaniu umieszczony w kaplicy Najświętszej Matki Boskiej. Na ten obchód zgromadziła się taka moc obywatelstwa i wiejskiego ludu, jakiej z dawien dawna nie pamiętano. Teraźniejszy kościół ma całkiem nowe ołtarze, ozdoby i obrazy, z dawnego nic prawie nie zostało. Nagrobkowe napisy, wskutek zasypania ich gruzami spadających murów, zatarły się; ocalało jednak kilka portretów, mianowicie pierwszego fundatora Jana Ostroroga i niektórych Potockich. W kaplicy Matki Boskiej przechowały się także trzy płaskorzeźby dobrego dłuta, wyobrażające mękę Zbawiciela. Jedne aparaty kościelne pozostały nietknięte. Jest ich przeszło sztuk 80. Niektóre z nich kosztowne i pięknej roboty, między temi ornat zielony z haftem wyobrażającym mękę Pańską, a do niego garnitur koloru czerwonego z bogatej materii tureckiej. Utrzymuje się podanie klasztorne, jakoby ornat ten miał pochodzić z daru Jana Sobieskiego. Jest jeszcze kosztowny ornat z daru Marii Teresy, cesarzowej austriackiej. Archiwum klasztorne mieści dokładne zapiski do historii klasztoru od czasu założenia onegoż, spis wszystkich ofiar wniesionych do kościoła, niemniej osób pogrzebanych w grobowcach świątyni. Znajduje się także klasztorna biblioteka, posiadająca wiele dobrych dzieł w rozmaitych językach. Żeby dać wyobrażenie, jakie bogactwa zdobiły niegdyś obraz Najświętszej Panny Maryi, powiemy, że podpierały go, jak się ze spisów pokazuje, kolumny ze srebra, dęte, wraz z kapitelami i pilastrami, między którymi stały dwa naturalnej wielkości posągi, przedstawiające św. Franciszka Serafickiego i św. Antoniego Padewskiego. Postumenta pod nimi były również blachą srebrną obijane. Dokoła wizerunku i na kolumnach znajdowało się kilkaset wotów srebrnych i złotych. Z czterech monstrancji, jedna była staroświeckiej misternej roboty, szczerozłota, wysadzana perłami i rubinami; inne trzy srebrne, wyzłacane. Kielichów różnego kształtu było siedemnaście; a co puszek, krzyżów, pacyfikałów, relikwiarzy. Samych koron liczono 12; dziś nie ma ani jednej. Sukienek szytych perłami i wysadzanych drogimi kamieniami było dwie; dziś żadnej. Potrzeby bezdenne austriackiego skarbu dawno pochłonęły te służbie Bożej poświęcone kosztowności. Dzisiejszy skarbiec zawiera ledwo kilka sztuk naczyń kościelnych z pozłacanej miedzi. Zapewne, chwała Boża i tak nie doznaje uszczerbku; lecz ileż ucierpiała na tem sama tradycja przywiązana do pobożnej intencji donatorów!…

Czas powstania:

1862

Publikacja:

31.08.2023

Ostatnia aktualizacja:

30.05.2025
rozwiń
 Fotografia przedstawiająca Opis Sokala Galeria obiektu +4

 Fotografia przedstawiająca Opis Sokala Galeria obiektu +4

 Fotografia przedstawiająca Opis Sokala Galeria obiektu +4

 Fotografia przedstawiająca Opis Sokala Galeria obiektu +4

 Fotografia przedstawiająca Opis Sokala Galeria obiektu +4

Załączniki

4

Projekty powiązane

1
  • Polonika przed laty Zobacz