Licencja: domena publiczna, Źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Opis dworu w Jaszunach
Fotografia przedstawiająca Opis dworu w Jaszunach
Fotografia przedstawiająca Opis dworu w Jaszunach
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000136-P/135310

Opis dworu w Jaszunach

Identyfikator: DAW-000136-P/135310

Opis dworu w Jaszunach

Artykuł opisuje Jaszuny, wieś położoną cztery mile od Wilna, własność rodziny Michała Balińskiego. W Jaszunach ostatnie dni swego życia miał też spędzić Jan Śniadecki. Opisane są dzieje i wygląd dworu tamże. Wspomniana jest też m.in. historia portretowania Śniadeckiego oraz kwestia listów Magdaleny z Dzieduszyckich Morskiej. (Źródło: „Tygodnik Illustrowany”, Warszawa 1865, T:11, s. 41-42., za: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego).

 

Uwspółczesniony odczyt tekstu.

 

Dwór w Jaszunach.

 

Jaszuny, wieś, której dwór podajemy w załączonym drzeworycie, położona nad rzeką Mereczanką, o mil cztery od Wilna, na trakcie pocztowym wiodącym przez Lido do Grodna, jest własnością rodziny ś.p. Michała Balińskiego, znanego zaszczytnie w literaturze naszej. Tu ostatnie chwile życia przepędził sławny Jan Śniadecki, stryj Zofii Śniadeckiej, małżonki Balińskiego. Doszedłszy sędziwego wieku, „postanowił resztę dni swoich w Jaszunach, na łonie rodziny tak bliżej, przeżyć”. Podobała mu się okolica zdrowa, borami otoczona i żywymi krynicami obficie skropiona, a sposobna do myślistwa, które lubił kiedyś namiętnie. W r. 1823 zapowiedział myśl swoją, że chce własnym nakładem wymurować sobie wygodny i ozdobny dom w Jaszunach i zamieszkać na stałe z Balińskimi. Profesor Karol Podczaszyński proszony został zaraz do zrobienia planu, który, z małymi zmianami, następnie wykonano. W czerwcu 1824 roku rozpoczęto dworu tego budowę, która trwała lat cztery. Na św. Jana dopiero w r. 1828 Śniadecki, z biblioteką i całym swoim orszakiem i gospodarką, przeniósł się ostatecznie z Wilna do Jaszun i zamieszkał w nowym domu, zadowolony ze wszystkiego, co go otaczało. Liczył wówczas już lat 70 z górą. W tej wiejskiej ustroni, otoczony gronem kochanych i kochających, cieszył się, że ukończy kurs swojej matematyki, zaczęty przed wielu laty ogłoszeniem algebry. Ale wiek sędziwy i brak sił nie dozwoliły mu tego; przepędzał więc czas na czytaniu oraz na towarzystwie domowników i przyjeżdżających go odwiedzać kilku przyjaciół i sąsiadów, a czasem na rozrywce myśliwskiej. Parę razy starzec, zapomniawszy o słabych siłach, chciał należeć do obławy na niedźwiedzia. I raz miał wielką radość, bo na jednej z takich łowieckich wypraw, w której uczestniczył, wkrótce po rozstawieniu strzelców, o sto kroków od niego, ubito niedźwiedzicę. Myśliwi hojną otrzymali nagrodę, a uczta wesoła, do której się i Śniadecki przyłożył, skończyła dla całej obławy trudy i zabawę. Odwiedzali starego rektora akademii wileńskiej ksiądz Jundzill, który bawił po kilka tygodni latem w Jaszunach, i biskup Kłągiewicz, oraz uczeń dawny Śniadeckiego, a następca w astronomii, Sławiński. Pomiędzy sąsiadami, najmilszym był Śniadeckiemu Wawrzyniec Putkamer, mąż Maryli Mickiewicza, o trzy mile w Bokienikach mieszkający, niegdyś wojak i piękny ułan, odymiony prochem bitew pod Liitzen i Bautzen. „Był to zupełnie inny człowiek (pisze Michał Baliński) od tego, jakim go opisują, za jakiego mieć go chcą biografie Mickiewicza. Żaden arystokrata, nie tylko zaś nie bogaty, ale bardzo niedostatni. Odziedziczywszy ojcowiznę odłużoną i niszczoną, utrzymywał się rzadką czynnością i przemysłem z założonych zakładów fabrycznych. Lecz obok tego niepospolity ten obywatel posiadał przymioty serca i umysłu tak wielkie, że w całym świecie rzadko się z takiemi spotkać można. Pracowity, oświecony, miłośnik swobody ludu wiejskiego, kochany i uwielbiany był od swoich włościan, których poddaństwem się brzydził i którzy cześć i przywiązanie synowi jako najmilższą spuściznę zostawili; przyjaciel wierny i poświęcony dla tych, których kochał, z zapomnieniem nawet o sobie; przy tym wesoły, pomimo ciągłej walki z potrzebami życia i chleba powszedniego, bardzo dowcipny, istny skarbiec chodzący anegdot i przygód pociesznych, lubiący w chwilach swobodnych książki i polowanie. Takim to był nasz sąsiad ukochany przez nas, który wszedł w poufałe towarzystwo Jana Śniadeckiego”. Drugim z sąsiadów był znakomity i historyczny dziedzic Pawłowa, twórca tamtejszej Rzeczypospolitej Włościańskiej za Sejmu 1791 roku, ksiądz Paweł hr. Brzostowski, zamieszkały o mil dwie w Turgielach, gdzie był proboszczem. Ten, nie mogąc dla sędziwego wieku odwiedzać Jaszun, przysyłał Śniadeckiemu wiersze swoje i piękne wyroby z kory brzozowej, z godłami astronomicznymi. Latem 1830 r. Sławiński przywiózł artystę Kleinibowskiego, który odrysował portret Śniadeckiego, a jadąc do Paryża, zawiózł go dla wyrytowania Oleszczyńskiemu. Jest to właśnie ten sam portret, który się tak u nas upowszechnił, a teraz należy do Albumu Wileńskiego. Nie mogąc sam pracować, a żywo się zajmując rozwojem literatury, z radością odbierał częste listy od profesora Szopowicza z Krakowa i utrzymywał z nim stałą korespondencję. Przez niego dowiedziawszy się o śmierci w r. 1828 poczciwego swego sługi Grzegorza Ciechońskiego, którego pozostawił w Krakowie, przeznaczył wdowie jego po zip. 100 rocznie. Zajmowały go również listy pani Magdaleny z Dzieduszyckich Morskiej, znanej w Galicji z pięknie zagospodarowanych i ozdobionych dóbr Zarzecza. Listy tej zacnej matrony, oddawna przyjaznej Śniadeckiemu, prócz wiadomości o wypadkach i osobach znajomych, zawierały wiele opisów gospodarskich i ogrodniczych, które Śniadeckiego bardzo zajmowały, jako mieszkańca wsi i amatora ogrodów. Z Warszawy stary przyjaciel Niemcewicz i Sierakowski, obsylali go swoimi wiadomościami; ale sędziwy wiek zbliżał go coraz do grobu. W r. 1827 wyratował go z ciężkiej choroby dr Józef Mianowski, ówczesny adjunkt kliniki przy Jędrzeju Śniadeckim, przyjaciel domu i zaufany lekarz Jana. Wkrótce począł zapadać częściej; lecz pojechawszy do Wilna po ratunek, w r. 1830 w kwietniu wrócił do Jaszun, pełen sił i żywości oddawna w nim nieznanych. Ale polepszenie było pozorne. D. 9 listopada t.r., w chwili gdy zaczął jeść obiad, bez żadnych cierpień zakończył życie. Zwłoki jego pogrzebane zostały na wyniosłości borem porosłej, o kilkaset kroków od dworu za rzeką, jako w miejscu ulubionej i codziennej jego niemal przechadzki. W tym dworze zakończył także życie w roku zeszłym Michał Baliński i spoczął obok prochów Jana Śniadeckiego.

Czas powstania:

1865

Publikacja:

01.09.2023

Ostatnia aktualizacja:

13.06.2025
rozwiń
 Fotografia przedstawiająca Opis dworu w Jaszunach Galeria obiektu +2

 Fotografia przedstawiająca Opis dworu w Jaszunach Galeria obiektu +2

 Fotografia przedstawiająca Opis dworu w Jaszunach Galeria obiektu +2

Załączniki

2

Projekty powiązane

1
  • Polonika przed laty Zobacz