Projekt rekonstrukcji pałacu w Podhorcach A. Szyszko-Bochusza z ok. 1909/1910
Licencja: domena publiczna, Źródło: A. Szyszko-Bochusz, „Podhorce”,„Sztuki Piękne”, 1924/1925, nr 4, s. 149-164, Warunki licencji
Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach
 Prześlij dodatkowe informacje
Identyfikator: DAW-000007-P/113613

Pałac w Podhorcach

Podhorce
ukr. Pidhirtsi (Підгірці)
Identyfikator: DAW-000007-P/113613

Pałac w Podhorcach

Podhorce
ukr. Pidhirtsi (Підгірці)

Artykuł  A. Szyszko-Bochusz, „Podhorce”, „Sztuki Piękne”, 1924/1925, nr 4, s. 149-164 (domena publiczna, przedruk za Biblioteka Uniwersytetu Śląskiego, Katowice) przedstawiający historię pałacu w Podhorcach oraz jego stan w pierwszej połowie lat 20. XX w. Zawiera również m.in. reprodukcję projektu rekonstrukcji zamku A. Szyszko-Bochusza i fotografie przedstawiające pałac. 

 

Uwspółcześniony odczyt tekstu.

 

Pałac w Podhorcach.

 

Ile zamków i pałaców na naszej ziemi - tyle pomników chwały i potęgi naszych w większości wygasłych rodów magnackich. Wiśnicz Lubomirskich, Krzyżtopór Ossolińskich, Tenczynek Tenczyńskich, Szydłowiec Szydłowieckich, Krasiczyn Krasickich - leżą w ruinie. W ruinie tyle pomniejszych zamków, zameczków i dworów obronnych. Porównując ten smutny spis naszych ruin ze stanem rezydencji szlacheckich w takiej Francji lub Anglii, widzimy dopiero w całej pełni bezbronność granic Polski.
Te ruiny - to ślady najść szwedzkich, tatarskich, kozackich i moskiewskich. W naszych oczach ginie i marnuje się nasz obok Wilanowa jedyny może w swym rodzaju kulturalny dobytek, pozostały jeno w okruchach po tylu najściach.
Oto Podhorcom, zameczkowi ocalałemu z tylu powodzi, grozi ruina nie mniej rozpaczliwa. Oto rezydencja, wypełniona do niedawna po brzegi pamiątkami i sprzętami starożytnymi, opustoszała i naga chyli się do upadku - i znowuż skutkiem najazdu nieprzyjacielskich hord bolszewickich. Ginie oto rezydencja ongiś jedna z piękniejszych w Polsce, a zachowany okaz rezydencji XVII wieku.

Niezapomniany czar owiewa wszystkie moje wspomnienia o Podhorcach. Zwarta masa zamku w księżycowej poświacie, tajemnicze aleje lip wiekowych, rozległe trawniki i gazony, tarasy, skąd szeroki i daleki widok ku północy, podwórzec z typową studnią, perspektywa długiej alei od zamku do kościoła i te cudowne wnętrza sal zamkowych o złoconych i rzeźbionych stropach, marmurowych posadzkach i odrzwiach. A swoiste piękno wieczorów spędzonych w półmroku lampy w niskich sklepionych izbach mieszkalnych parteru, udekorowanych starymi makatami i namiotami - rzekłbyś, że gościsz w namiocie baszy pod murami Wiednia.

Pod czarem tego uroku zapominało się, że tyle brzydkich naleciałości późniejszych zeszpeciło zamek, że z ogrodów i tarasów smutne tylko reszty nas doszły, że te romantyczne tu i ówdzie rozrzucone fragmenty rzeźb - to tylko ułamki dawnej dekoracji tarasów, tych figur, wazonów i pysznych wodotrysków, które tak krótko niestety czarowały całym przepychem włoskiego ogrodu. Jakież cudowne wrażenia sprawiać musiał na tych, którzy widzieli go jeszcze w całej okazałości.

Posłuchajmy, co pisze taki pan Daleyrac, Francuz, w swym dziele „Les anecdotes de Pologne”, wydanym w Paryżu w 1699 roku:
„Zamek w Podhorcach, chociaż nieco szczupły, jest bez wątpienia najpiękniejszą budową w Polsce, a nawet w każdym innym kraju należałby do gmachów niezwykłych. Zbudowany w dobrym smaku, składa się onZ głównego pałacu mieszkał
nego, dwóch przybocznych pawilonów i małej smukłej wieży pośrodku, ozdobionej kopułą i nadającej całemu budynkowi bardzo wspaniałą powierzchowność. Zbudowany jest cały z cegły, ozdobiony rzeźbą kamienną i ma chyba tę jedną
wadę, że jest bardzo niewielkich rozmiarów i zbyt szczupły. Gdyby nie uderzająca piękność budowy i jej ornamentyki, nie można by nawet domyślić się, że to zamek magnata. Leży on na krawędzi wysokiej góry, pod obroną czterech małych z cegły murowanych bastionów z okopami i fosami o kamiennych kontrskarpach z kontrminami.

„Wszystkie te fortyfikacje zdają się jednakże służyć raczej dla oka, niż ku rzeczywistej obronie zamku. Niewielki podwórzec zamkowy zdobią bardzo okazałe galerie z poręczami, wykładane marmurem, a połączone z długimi portykami na kolumnach. Wchodzi się do pałacu wspaniałymi schodami, pokrytymi kopułą. Apartamenta wewnątrz pałacu są dobrze rozłożone i nader ozdobne. We wszystkim panuje wytworność i przepych pański. Do pokojów prowadzą odrzwia marmurowe, a ściany lśnią się od złota i malowideł. Podwójny rząd pokojów przypomina styl włoski, a zbiegają się one na koniec w jedną salę wielką o dwojgu drzwiach, prowadzących na balkon. Otwiera się stamtąd widok na bastion i okopy, okryte kamieniami na kształt tarasów. Kaplica w środku zamku, mająca wysoką kopułę u szczytu, jest prawdziwym cackiem tak pod względem architektury i proporcjonalnych kształtów, jak i co do urządzenia swego wnętrza, nadzwyczaj bogatego w malowidła i tysiączne ozdoby z marmuru i złota.

„Nic powabniejszego, jak widok z zamku. Ogarnia on nieprzejrzane okiem płaszczyzny, poczynające się u stóp góry, tudzież pięć czy sześć obmurowanych tarasów, które wznoszą się coraz wyżej, tworząc tyleż różnopiętrowych ogrodów, obfitujących w groty, statuy, sadzawki, pawilony na wielkich słupach murowanych i w parapety wyłożone po wierzchu kamieniem. Z jednego ogrodu do drugiego prowadzą piękne schody, a poza ostatnim ogrodem rozpoczyna się aż ku gościńcowi poniżej piękny sad owocowy. Po prawej i po lewej stronie sadu wznoszą się dwie wielkie altany w kształt podkowy, skąd nowe schody prowadzą na sam szczyt góry. Na pierwszy rzut oka przypominają zamek podhorecki Château Neuf w St. Germain, który takie samo prawie ma położenie.

„W wojnie domowej, która wybuchła po buncie ukraińskim, Podhorce ucierpiały wielce od kozaków, sam zamek wszakże, fortyfikacje, a nawet jeden z tarasów, czyli owych ogrodów, uszły drapieżnych rąk kozactwa i wydatkiem stu tysięcy talarów zatarto wszelkie ślady zniszczenia”.

Oto opis zamku z końcem XVII wieku, po inwazji kozackiej, a więc bądź co bądź niebłyszczącego już pierwotną swą wspaniałością. Pamiętać bowiem trzeba, że zamek w Podhorcach zbudowany został w pierwszej połowie XVII wieku (około 1635-1640 roku) przez hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego „dla uciech smacznego odpoczynku po wojskowych trudach i Rzeczypospolitej zabawach”, że nienaruszony pozostał póki życia hetmana. W dwa lata po jego
śmierci, w roku 1648, poniósł zamek dotkliwe straty, bo „po wielkiej części rabieChłopstwa został zrujnowany i napsowany. Syn hetmana Aleksander restauruje wprawdzie zamek, lecz wątpić należy, czy doprowadza go do stanu pierwotnego,
wnuk Stanisław, umierając bezdzietnie, zapisuje go w r. 1682 królewiczowi Jakubowi Sobieskiemu. Z tego okresu pochodzi opis przez Daleyrac’a. W roku 1720 w drodze kupna przechodzi zamek w ręce Rzewuskich. Stopniowy upadek tej świetnej rezydencji postępuje równomiernie z upadkiem państwa. Dachy się niszczą, tarasy zarasta zielsko, wały i bastiony rozpadają się. Obok sił elementarnych nad zniszczeniem pierwotnych Podhorzec pracuje ręka ludzka. Większej wygodzie gwoli właściciel zrzuca ową środkową wieżycę, o której wspomina Daleyrac, nadbudowuje natomiast drugie piętro nad środkiem zamku. Równocześnie z rozbiorami Polski postępuje dalsze spustoszenie zamku. Zbiory Wacława Rzewuskiego sprzedane zostają na licytacji w latach od 1782 do 1787 roku. Sprzedano wówczas wszystko: ubiory, klejnoty, srebra, bronzy, porcelanę, szkło, materie i tkaniny, broń, meble, obrazy, bibliotekę i wina. Były tam tarcze złotem inkrustowane, złote ładownice, sadzone brylantami i rubinami, srebrne rzędy, kulbaki, karabele w złoto oprawne, buzdygany i buławy hetmańskie, sahajdaki wykładane perłową macicą, setki srebrnych talerzy, mis, półmisków, waz, lichtarzy, tac, roztruchanów, łyżek, noży, pucharów, czar, flasz, kubków i t. d., mnóstwo naczyń i wyrobów porcelanowych chińskich, saskich, gdańskich, wiele kobierców, makat, dywdyków, pasów, szpalerów, kotar i całych obić, przeszło sto zwierciadeł, liczne zegary, setki janczarek, rusznic, sztućców, szturmaków, fuzji, pistoletów i szabel, 14 armat spiżowych, dzwony z kaplicy, mnóstwo mebli gdańskich, kolbuszowskich lub głogowskich, a wśród innych ksiąg i rękopisów - starogreckie na pergaminie pisma. Co więcej, sprzedano 1600 arkuszy blachy miedzianej, zdartej z dachu zamku. A więc to, czem się zachwycamy w Podhorcach, a raczej czem do niedawna zachwycaliśmy się, są to tylko marne i zapewne najmniej cenne resztki, ocalałe cudem od zagłady z owej ruiny materialnej Rzewuskich! Jakże wspaniale wyglądać musiał zamek przed ową nieszczęsną ruiną spowodowaną upadkiem politycznym i ekonomicznym państwa. Ostatni Rzewuski, Leon, stara się utrzymać zamek w możliwym stanie, łoży większe sumy na restaurację budynku, a umierając bezdzietnie w r. 1865, oddaje zamek rodzinie ks. Sanguszków pod opiekę. Pod światłą opieką ks. Sanguszków zamek zajaśniał odblaskiem dawnych świetnych hetmańskich czasów. Pamiętamy go jeszcze w pełni tej dostojnej okazałości. Niestety, niewiele z niej pozostało. Kwaterunki różnych sztabów austriackich, węgierskich, a następnie ukraińskich i polskich nie przyczyniły się do utrzymania jego zbiorów w dobrym stanie. Najazd bolszewicki w r. 1920 rozproszył zbiory, tak, że dziś puste sale, odarte z makat ściany, zawilgocone stropy i tu i ówdzie rozrzucone meble połamane witają zwiedzającego, przerażonym okiem szukającego śladów dawnej świetności.

Wartość zamku podhoreckiego, jako jednej z nielicznych naszych siedzib wielkopańskich z XVII wieku, z chwilą rozproszenia całego jego wewnętrznego uposażenia, upadła, miejmy nadzieję - nie bezpowrotnie. Wywiezione do Gumnisk i na Wawel zbiory wrócą do sal zamkowych, wyrestaurowanych odpowiednio, i zamek zajaśnieje dawnym blaskiem. Wartości natomiast swej historycznej i architektonicznej, jako jeden z również nielicznych podobnych zabytków naszej świeckiej architektury z XVII wieku, Podhorce na szczęście nie straciły mimo swych ciężkich przejść i ruin. Jak w otwartej księdze czytamy dzieje tej budowy, rok po roku, epoka po epoce odCyfrujemy wszystkie zmiany i przeróbki, jakich tutaj dokonano. Przejdźmy je od początku do końca, ustalając w ten sposób całą historię zamku.

Wieś Podhorce, w XV-XVI wieku własność Podboreckich, następnie hetmana Żółkiewskiego, musiała posiadać jakiś dwór przed zbudowaniem naszego zamku. Gdzie stał ten dwór i jak wyglądał? Bezsprzecznie, miejsce, na którym dziś zamek stoi, najbardziej się nadawało na zbudowanie dworu ze względu na naturalną obronność, a któryż z ówczesnych dworów pod ciągłą grozą napadów tatarskich, tureckich czy wołoskich mógł zrezygnować z obronności? Położony na krawędzi płaskowzgórza, dwoma jarami z boków broniony, dwór podhorecki już dla samej sytuacji mógł być obronną sadybą. Cóż dopiero, jeśli na samą budowę składały się grube mury i sklepienia oraz występujące narożniki - alkierze - dla flankowej obrony murów wysunięte.

Otóż dokładne zbadanie murów zamku w Podhorcach wykazało dowodnie, że mury jego parteru i piwnic, jak również ich sklepienia, pochodzą z innej, wcześniejszej budowy. Wielkie, beczką sklepione piwnice, o murach bardzo grubych, z wielkich ciosów wystawionych, o odrzwiach starannie w półkole wyciosanych, pochodzą z tej samej epoki, jak i parter. Żadnego jednak śladu podobnej techniki murów na I piętrze nie ma. Nie ma również śladu pierwotnych schodów prowadzących na piętro. A więc pierwotny dwór, sięgający być może czasów Podhoreckich lub Żółkiewskich, był budynkiem parterowym o planie typowym dla naszych dworów. Środkiem, na przestrzał - sień wielka, z niej czworo drzwi do czterech podłużnych izb sklepionych, przy dwóch narożnikach północnych - dwa pawilony, typowe „alkierze” dworów naszych. Wszystko sklepione beczką z lunetami, wszystko z ciosu. Żadnych śladów ozdób stylowych, żadnych odrzwi architektonicznie ozdobionych - surowy dwór kresowy, obszerny, starannie i solidnie zbudowany, parterowy lub nawet piętrowy, lecz z piętrem gorzej zbudowanym, uwieńczony koronkową attyką, poprzedzony od strony wjazdu dziedzińcem, otoczonym ze wszech stron zabudowaniami gospodarczymi - oto wygląd pierwotnego dworu podhoreckiego, zbudowanego poniekąd na miarę wielkopańską.

I ta oto siedziba wielkopańska, po przejściu do rąk hetmana Koniecpolskiego, staje się siedzibą magnacką. Architekt, powołany przez hetmana do przebudowy dworu, za warunek miał niezawodnie postawione zachowanie jak największej ilości grubych i mocnych murów dawnego dworu. Żądano od niego wzniesienia zamku, otaczającego podwórczyk wewnętrzny. Zabudowania gospodarcze wyprowadzono daleko poza obręb zamku - miał on się stać jedynie rozkoszną rezydencją, stworzoną do odpoczynku, do zjazdów, do uroczystości. W rezultacie powstał zameczek w kształcie gwiazdy czworokątnej, prawie kwadratowy, o czterech bastionach narożnych, o prostokątnym podwórcu. Część północna, pałac właściwy, gmach piętrowy, a częściowo nawet dwupiętrowy, mieści w sobie owe szczątki dawnego dworu, prawie nietknięte. Alkierze obmurowano bastionami, sień rozdzielono na dwie części przez wmurowanie klatki schodowej - zresztą parter pozostał bez zmiany.

Oszczędne zachowanie dawnych murów niezawodnie zmniejszyło koszta budowy, lecz z drugiej strony musiało ujemnie oddziałać na całą koncepcję nowego tworu architektonicznego, jakim był zamek Koniecpolskiego. Klatka schodowa, ten ulubiony motyw architektów z doby baroku, tutaj z konieczności ciasno w kłębek zwinięta, nie stanowi odpowiedniej komunikacji z piętrem. Później starano się sprawę naprawić przez dobudowanie schodów zewnętrznych, które dwoma skrzydłami tak malowniczo prowadzą z podwórca na piętro, wspartych na lekkich kolumienkach arkadowych galerii tzw. loggii typowo włoskich. Z tych galerii wchodzimy do dwóch przedsionków, a stąd - do podwójnej amfilady sal I piętra i ciasnymi schodami na II piętro pawilonów.

Pierwsze piętro zamku z czasów Koniecpolskiego - to dwa szeregi bogatych sal, połączonych marmurowymi odrzwiami z herbami Pobóg w kluczu. Rzeźbione w drzewie złocone belkowania pułapów i dekoracje ścienne w amfiladzie północnej, kroksztyny w kształcie głów ludzkich, podtrzymujące belki stropowe, dekoracja sali złotej, z ornamentów złotych i białych złożona, wszystko to przypomina architekturę północną. Motywy flamandzkie, duńskie i gdańskie przychodzą na myśl - ślad to niezawodny pracy artystów i rzemieślników gdańskich, cieszących się wówczas taką popularnością u nas.

Środkową klatką schodową wchodziło się na chórek kaplicy oraz do małej sali nad pokojem chińskim położonej, bogato udekorowanej stiukami, sufit której według podania miał być szklany, nad tym sufitem umieszczone było akwarium. Podobne podania zachowały się w wielu naszych zamkach. Stoją one w związku z tymi rurmusami i innymi przyborami wodnymi, które w zamkach naszych XVII wieku były tak rozpowszechnione. Sprawdzić istotny stan rzeczy w Podhorcach nie da się. Obecny pokoik pod owym akwarium ma sufit z XVIII wieku, podobnie jak sklepienie kaplicy jest on śladem owych przeróbek z r. 1779, które zniosły wieżycę środkową nad kaplicą.

Ta wieżyca opatrzona zegarem z kurantami, o charakterze północnego baroku, pokrewna w swej dekoracji do hełmów bocznych pawilonów, szczęśliwie dochowanych, musiała dodawać zamkowi wiele wdzięku i lotności, szczególnie, jeśli uprzytomnimy sobie, że na II piętrze zamku były tylko owe sale w pawilonach.i środkowy wyskok nad kaplicą i pokojem chińskim, - reszta zamku była tylko piętrową.
Sylweta w ten sposób rozczłonkowana i koronkowo postrzępiona daleką była od dzisiejszej nieco surowej linii dachu. Wieżycę środkową i obydwa hełmy pawilonów łączyła balustrada na środkowym murze, ponad grzbietem dachu dwuspadowego, - ponad tę balustradę wystrzelały ponadto kominy, ukoronowane kamiennymi attykami. Obok dwóch sal II piętra, wypełniających wnętrze pawilonów, były dwa przedpokoje nieco niższe, pokryte rodzajem tarasów, na które wchodziło się kręconymi schodami. Tarasy te łączyły się ponadto z owymi chodnikami na ścianie kominowej. Jeśli do tego dodamy parterowe zabudowania podwórca, mieszczące pokoje służbowe i kuchnie, oraz piękną bramę wjazdową, otrzymamy całość taką, jaką była za Koniecpolskich.
Za Sobieskich powstały pierwsze rysy w jednolitej budowie: dobudowano owe schody zewnętrzne i dwie loggie, loggie owe miały pokrycie płaskie, działo się z przedpokojów II piętra.
Powstały dopiero za Rzewuskich, wieżyca środkowa, ówczesny Rzewuski wbudowuje na II piętrze pawilonu do pawilonu jednolitym prawie i ponurą sylwetę obecną, dekoracja wielu sal, w tym sylwesterskiego, piece kaflowe i prawie udekorowane herbami Janina. Loggie - rodzaj tarasów, na które wchodzono.
Jednakże największe zmiany powstały w XVIII wieku. W 1778 r. ówczesny właściciel Podhorzec, Wacław, 4 sale i nakrywa całość od pałacu dachem, dając zamkowi zamiast sylwety wesołego pałacu - suchą.
Z tegoż XVIII wieku pochodzi sypialnia Sobieskiego i pokój chiński. Rezydencja wyłącznie dla zabawy i odpoczynku stworzona, musiała posiadać wspaniałe ogrody.
Mamy też tutaj jeden z nielicznych przykładów włoskich ogrodów, wznoszących się na kilku tarasach - żywcem do nas spod nieba włoskiego przyniesiony. Trudno dziś pomyśleć sobie willę włoską bez owych ogrodów. Zawieszone na tarasach („giardino pensile”), komunikujących się za pomocą schodów zbieżnych i rozbieżnych, upiększone bogatym deseniem rabatów, strzyżonymi drzewkami, labiryntami, nareszcie rzeźbami licznymi, rozrzuconymi gdzieniegdzie na ciemnym tle zieleni, w swej masie pochyłej tworzyły wdzięczne podłoże do rozmaitych sztuk wodnych. Wolnostojące wodotryski, stylizowane wodospady - kaskady, cysterny i sadzawki - wszystko znajdywało zastosowanie gwoli większemu upiększeniu i ożywieniu martwej natury. Wiemy z rozmaitych opisów Podhorzec, że być może większy podziw u współczesnych osób wzbudzały ogrody podhoreckie niż sam zamek.
Specjalista sprowadzony z Rzymu, na stoku góry rozłożył tu wszystkie dziwy włoskie, w jakie ogrody rzymskie i florenckie obfitowały. Ks. Albrecht Radziwiłł w r. 1640 zapisuje swoje wrażenia po obejrzeniu całego - zapewne świeżo dopiero wykończonego - ogrodu. Nie znajduje słów zachwytu, porównując ogrody podhoreckie do ogrodów Panny, Villi Matthei, Capraroii i Florencji. On to notuje, że fontanny budował Rzymianin.
Stanisław Żyznowski w r. 1659 notuje, że wodę do tych sztuk wodnych sprowadzono z daleka rurami spiżowymi. Ale już w kilka lat po wykończeniu ogrodu, bo w r. 1648 podczas rozruchów kozackich, cały ogród aż po pierwszy taras, a więc zapewne i wszystkie misterne pompy mistrza rzymianina, zostały przez zrewoltowane pospólstwo zniszczone.
W diariuszu Stanisława Oświęcima pod r. 1651 czytamy, że ogrody były „zrujnowane i nadpsowane”. Na odtworzenie ich zapewne zabrakło funduszów i umiejętności - to też pozostały na wpół zrujnowane aż do dzisiaj.
Z resztek jednak dziś jeszcze można w przybliżeniu odtworzyć całość.
Ogród właściwy, zamknięty od zachodu i wschodu dwoma murami potężnymi, związanymi z kontrskarpami obwałowania zamku, składa się właściwie z trzech tarasów, stopniowo ku północy się zniżających, a połączonych schodami. Tarasy odgrodzone były balustradami, upiększonymi w pewnych odstępach rzeźbami.
Jeden z opisów (ks. Albrechta Radziwiłła) wspomina o portyku, czyli galerii, 200 kroków długiej, na kolumnach, zbudowanej u wstępu do ogrodu. Jest to jedyne niejasne miejsce w opisie - żadnych śladów jakiegokolwiek portyku na kolumnach nie ma - chyba, że była to budowa z drzewa - rodzaj altany upiększonej pnącymi się roślinami.
Taras najwyższy, na poziomie fosy zamkowej położony (377 metrów nad powierzchnią oceanu), o kilkanaście stopni niżej podłogi parteru, miał na środku fontannę o okrągłej, rzeźbami upiększonej czaszy.
Całą powierzchnię tarasu pokrywały kwietniki, ścieżki były wyłożone płytami czerwonego piaskowca - posadzka taka zachowała się na głębokości 2 stóp we wnęce pod schodami z zamku na taras prowadzącymi.
Taras ten (na planie sytuacyjnym) łączy się z niżej o 6 metrów leżącym tarasem drugim schodami rozbieżnymi. Balustrada, upiększona grupkami amorków podtrzymujących wazony, otacza brzeg I tarasu.
Taras drugi, najobszerniejszy, dziś pokryty ośmioma dużymi trawnikami, musiał dawniej również mieć dekorację bardziej bogatą. Trawniki, wysadzane drzewkami strzyżonymi w koszach.

Dekoracyjne rośliny pnące się po murach granicznych, jeden lub nawet więcej wodotrysków urozmaicały jego powierzchnię. Nie mało też urozmaicenia dodawał mur oporowy pierwszego tarasu. W ogrodach włoskich - gdy, jak to i w Podhorcach miało miejsce, musiano stwarzać taras sztucznie, na nasypie, zużytkowywano przestrzeń pod nasypem na różne wnęki, ciemne i zaciszne groty, tak kontrastujące z gwarem i światłem tarasu. Ściana oporowa I tarasu w Podhorcach ma również jakieś arkady niby zamurowane, a wewnątrz, pod całym tarasem, wysoką halę sklepioną beczkowo, cofniętą o cztery metry od lica tej ściany oporowej w głąb ku fundamentom zamku. Hala ta, o wymiarach kolosalnych - 5x40 metrów - nie jest już pierwotną. Wewnątrz rozróżniamy szczątki innych również z cegły wzniesionych zabudowań, jakieś resztki łuków i sklepień. Tu miały być owe wygodne łaźnie, o których wspominają opisy i podania. Przy znacznej bądź co bądź ilości wody, używanej do wodotrysków, nie było wcale rzeczą niepraktyczną urządzenie w tym właśnie miejscu jakiejś kąpieli. To też nie było to wcale wymysłem mistrza, który ogród podhorecki zbudował. Villa Imperiale pod Pesaro ma podobne zupełnie urządzenie. Pod tarasem, na którym rozkłada się ogród z trzema wodotryskami, w głębi, cokolwiek od frontu muru oporowego oddalony, znajduje się wielki, beczkowo sklepiony zbiornik do wody, używanej do wodotrysków. Przestrzeń zaś pomiędzy tym zbiornikiem a murem oporowym wypełnia w pośrodku salka sklepiona z górnym światłem (rodzaj groty) z małym wodotryskiem w pośrodku i ławkami dookoła i dwie połączone z poprzednią podobne salki po stronach. Są to właśnie owe łaźnie.

W Podhorcach, o ile z resztek murów poznać można, było coś zupełnie identycznego, tylko zamiast dwóch salek widzimy resztki kilku mniejszych, również sklepionych pokoików. Ściana oporowa tarasu drugiego dziś znikła prawie bez śladu. Resztki, jakie po stronach pozostały, pozwalają się domyślać, że była rozczłonkowana pilastrami. We wnękach pomiędzy nimi, podług inwentarza z r. 1717, stać miało 18 figur gipsowych. Górą szła balustrada, łącząca dwa pawilony na końcach tarasu, zbudowane zdaje się już w końcu XVII wieku. Środek może miał jakąś czaszę z rodzajem kaskady.

Taras trzeci, o 4 metry niżej poprzedniego położony, pokrywają całkowicie krzyżujące się aleje grabowe. Zakończenia balustradowego zapewne już nie miał, mógł być natomiast rodzaj arkad strzyżonych w bukszpanie. Poniżej, na pochyłości góry splantowanej w drobne tarasiki, była dekoracja z krzewów, być może - winogradu, całość u dołu zamykał stawek, do którego odpływały wody z całego ogrodu. Tak wyglądał ogród włoski. Poza tym jednak, poza wałami zamku, na wschód,
zachód i południe rozłożył się park, raczej przypominający ogrody francuskie. Olbrzymie lipy, pamiętające być może czasy Koniecpolskiego, otaczają dwie wielkie łąki od południa zamku. Wszędzie rozsiane resztki wodotrysków rzeźbionych z piaskowca wskazują, jak bogato wyposażonym był dawny ogród tarasowy. Długa aleja lipowa łączy bramę zamku z szosą. W końcu alei, poza szosą widnieje wielka kolumnada kościoła.

Kościół, zwany przeważnie kaplicą większą, rozpoczęty roku 1752, a stawiany podług wskazówek Wacława Rzewuskiego, a planów niejakiego C. Romanusa („podpis na projekcie w bibliotece podhoreckiej”), jest budową okrągłą w planie. Wysoki ten cylinder o nadzwyczaj grubych murach przykrywa u góry półkolista kopuła z latarnią. Wewnątrz żadnych gzymsów, na zewnątrz gzyms koronujący, pilastry, kapitele i inne ornamentacje, jak również obramienia okien, bazy i kordon, na który pilastry się opierają - z miejscowego ciosu, reszta muru i sklepienie - z cegły, latarnia drewniana, kopuła blachą pokryta. Największą ozdobą tego dekoracyjnie pomyślanego kościoła jest wspaniały na 14 kolumnach korynckich wsparty portyk, cały z ciosu. Kolumnada ta wraz z tympanonem szczęśliwie zakrywa niezbyt udolne proporcje samego kościoła, a zarazem tworzy piękne zakończenie perspektywy długiej alei wjazdowej. Osiem figur ciosowych ustawionych na attyce kolumnady, mają wyraźny charakter włoskiego baroku, wpadającego w rokoko. Tenże charakter daje się odczuwać w ornamentach kluczów sklepiennych w oknach górnego szeregu, jak również w ramach nad drzwiami frontowymi. A jednak całość, wzorowana na włoskich zabytkach kościelnej architektury, przypominająca słynną „Supergę” pod Turynem, a więc pośrednio oczywiście również Panteon naśladująca, ma w sobie dużo spokoju klasycznego. Niezawodnie C. Romanus rzeczywiście, jeśli nie był Włochem, przynajmniej architekturę włoską znał i studiował - a wiemy, że poniekąd mogło to się z gustami samego Wacława Rzewuskiego zgadzać.

Kościół wykończono zupełnie w r. 1766. W roku tym biskup Antoni Wołkowicz nakazuje jego poświęcenie Antoninowi ex-prowincjałowi Kapucynów. Wnętrze w tymże roku otrzymało dekorację. Na rok 1765 przypada pobyt Smuglewicza w Podhorcach. On to wraz z synem i przy pomocy ks. Bazylianina wymalował dekorację architektoniczną od strony ołtarza na wzór innym malarzom - Damjanowi, Wojciechowi, Konstantemu i Mikołajowi z Żółkwi, oraz Gurgielewiczowi i Witanieckiemu ze Lwowa. Dekoracja w stylu francuskiego rococo, czy raczej Louis XV, przypominająca kreacje Blondefa, wykonana w tonach różowawo-szarych, z ornamentacją żółtawą, naśladuje pilastrowanie podpierające gzyms z wazonami. Kopuła również malowana techniką podobną, rozdzielona na 8 pól tyluż gurtami, ma 8 medalionów z wyobrażeniami Abrahama, Jakuba, Jessego, Dawida, Salomona, Manassesa, Józefa i Izaaka. W tym samym stylu, tak przypominającym Wersal - szczególnie salę teatralną - wykonano wszystkie sprzęty. Wiemy z inwentarzy, że w r. 1765Snycerz Twardowski wykonał ramy do obrazów, konfesjonały, ambonę, ławki i chórek.

Ze wszystkich tych robót jego, najbardziej oczywiście interesuje nas chórek, jako związany ścisłe z architekturą. Obiegający kościół dookoła chórek ten w swoim rodzaju jest arcydziełem. Nie jest niemożliwym wcale, że wykonany został podług rysunków Smuglewicza*, wiąże się też doskonale z dekoracją swymi kroksztynami i fantazyjnie nakształt małych kręconych kolumienek rzeźbionymi balaskami. Wejście na chór z kury tarza przy zakrystii dwoma ciasnymi przejściami w grubości muru. Z architekturą kościoła pośrednio łączą się figury rzeźbione na cmentarzu kościelnym - jedna jedyna ocalała kolumna z figurą N.P. Marii - na łące przed kościołem. Druga leży w gruzach. Podług tegoż inwentarza, z którego wszystkie wiadomości dotyczące kościoła czerpiemy, figury św. Onufrego i Antoniego oraz figurę MBoskiej rzeźbił r. 1745 rzeźbiarz Leblas. Możliwym jest, że inne figury (na kościele zamieszczone) przez tegoż Leblasa wykonane zostały.

Do innych zabytków architektury, topograficznie z zamkiem związanych, należy cerkiewka unicka na zachód od zamku położona - typowa, drewniana cerkiewka z XVII wieku, która posiadała niegdyś rzeźbiony i malowany ikonostas z końca XVII czy początku XVIII wieku (resztki w zamku), oraz karczma - dawniej stajnie hetmańskie - obok parku zamkowego, od wschodu. Olbrzymia ta budowa, mierząca 21,05 metra szerokości, a 86,80 metra długości, pociąga oko swymi dachami mansardowymi i barokowymi szczytami, wspartymi na słupach murowanych. Wnętrze nic ciekawego nie zawiera. Wnętrze zamku, jak to wyżej zaznaczyliśmy, dziś przedstawia żałosną pustkę.
- W tekach Stanisława Augusta (Biblioteka Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu) są rysunki Smuglewicza nie tylko w zakresie dekoracji malarskiej, lecz i architektonicznej.

Wszystkie obrazy, makaty i meble bądź to skradziono, bądź wywieziono przed kradzieżą. Co więcej, dzięki brakom w konserwacji, tu i ówdzie zaciekały dachy, wilgoć poczyniła spustoszenia w stropach i murach. Zanim sprzęty i obrazy wrócą do zamku, należy go odpowiednio wyrestaurować. Konserwator p. dr Józef Piotrowski czyni usilne zabiegi, by to się stało jak najprędzej. Ufajmy, że przy pomocy Rządu światli właściciele niedopuszczą do ostatecznej ruiny Podhorzec, tak cennej pamiątki narodowej.

Czas powstania:

1634-1640

Publikacja:

17.06.2023

Ostatnia aktualizacja:

28.04.2025
rozwiń
Projekt rekonstrukcji pałacu w Podhorcach A. Szyszko-Bochusza z ok. 1909/1910 Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15
Projekt rekonstrukcji pałacu w Podhorcach A. Szyszko-Bochusza z ok. 1909/1910
Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Fotografia przedstawiająca Pałac w Podhorcach Galeria obiektu +15

Załączniki

1
  • Projekt rekonstrukcji pałacu w Podhorcach A. Szyszko-Bochusza z ok. 1909/1910 Zobacz

Projekty powiązane

1
  • Projekt rekonstrukcji pałacu w Podhorcach A. Szyszko-Bochusza z ok. 1909/1910
    Polonika przed laty Zobacz